Rz: Rośnie liczba podrabianych dokumentów w obiegu. Statystyki pokazują, że chociaż policja coraz skuteczniej ściga sprawców, i tak nie zniechęca to kolejnych. Można z nimi skutecznie walczyć?
Brunon Hołyst: Bez wysiłku nie. To nie jest łatwa sprawa. Z szacunkowych danych wynika, że ok. miliona fałszywych dokumentów krąży dziś w obiegu. Niewielu wie, w Polsce mamy ok. 150 dokumentów publicznych. Od aktu urodzenia poprzez dowód osobisty aż po akt zgonu. W zasadzie całe życie opiera się na dokumentach.
Dlaczego tak łatwo podrobić dokument lub skorzystać z fałszywego? To wina słabych zabezpieczeń?
Tak. Wprawdzie cały czas wprowadzane są nowe, coraz to doskonalsze zabezpieczenia, ale trzeba je stale ulepszać. Wiele państw to robi, a w zasadzie wszystkie. U nas bywa z tym różnie. Zdarza się, że nawet notariusze często sporządzają akty na podstawie fałszywych dokumentów. Spójrzmy na tak głośną ostatnio sprawę reprywatyzacji w Warszawie. Część decyzji opierała się przecież na fałszywych dokumentach. Na każdej z takich transakcji traci nie tylko konkretny obywatel, ale i Skarb Państwa.
Rząd rozpoczął właśnie prace nad projektem ustawy o dokumentach publicznych. Planuje wziąć pod lupę proces tworzenia tych najważniejszych, a potem śledzić, co się z nimi dzieje. To dobry pomysł?