Polska 2050: Potrzebny nam supersamochód

Doganianie krajów rozwiniętych jest jak wyścig samochodowy. Jesteśmy w naszej lidze numerem jeden, ale jeśli chcemy ścigać się z najlepszymi, konieczny jest nowy, podrasowany model bolidu.

Publikacja: 19.11.2018 20:00

Polska 2050: Potrzebny nam supersamochód

Foto: Fotolia

Doganianie gospodarek bardziej rozwiniętych jest jak wyścig samochodowy. Od 1990 r. Polska jest bezkonkurencyjnie liderem w drugiej lidze, tzn. kategorii krajów rozwijających się z Europy Środkowo-Wschodniej. Aby móc konkurować z graczami z pierwszej ligi, takimi jak USA czy Niemcy, musi jednak wymienić dotychczasowe cztery kółka na lepszy model.

Jesteśmy numerem jeden

Warto jednak zatrzymać się na chwilę i docenić nasze obecne osiągnięcia. W ciągu trzech dekad (w przyszłym roku minie okrągłe 30 lat od uruchomienia takich pozytywnych zmian jak okrągły stół czy reformy wolnorynkowe) udało nam się osiągnąć coś niespotykanego w skali globalnej. Komunizm pozostawił polską gospodarkę w prawdziwej ruinie, ale ciężką pracą i dobrą polityką gospodarczą udało nam się przy odrobinie szczęścia odnieść prawdziwy sukces gospodarczy.

Jeśli porównać doganianie krajów rozwiniętych do wyścigu samochodowego (jak wyścigi z kultowej serii filmów „Szybcy i wściekli "), jesteśmy w naszej lidze bezdyskusyjnie numerem jeden. Stosując tę analogię, można powiedzieć, że od 2004 r. Polska gospodarka była jak kolejne modele Volkswagena Golfa.

Dlaczego w tym porównaniu wykorzystuję zagraniczny model auta? Ponieważ masowo korzystaliśmy z transferów wiedzy i technologii z zagranicy. Próbowaliśmy wcześniej stosować modele aut opracowane w Polsce, ale nie sprawdziły się, często psuły się przy próbie włączenia się do tego wyścigu.

Import sprawdzonego modelu wytwarzanego przez globalnego producenta (co dla gospodarki oznacza bezpośrednie inwestycje zagraniczne) był strzałem w dziesiątkę. Naszego wyścigowego golfa zasilaliśmy bardzo dobrym paliwem, jakim była uwolniona przedsiębiorczość Polaków, reformy wolnorynkowe oraz prywatyzacja.

W kluczowym momencie, tak jak we wspomnianej serii kultowych filmów samochodowych, uruchomiliśmy „nitro", jakim było wejście do UE (nowe rynki, fundusze UE, większa konkurencja). Dało nam to dodatkowe przyspieszenie.

Ale naszą ambicją nie jest ściganie się w drugiej lidze – chcemy stanąć do pojedynku z najbardziej rozwiniętymi krajami z ekstraklasy (USA, Niemcy, etc.). Tymczasem nasz wierny golf jest już mocno zużyty. Patrząc na długoterminowe prognozy wzrostu gospodarczego OECD, jeśli nie zmienimy modelu (brak reform), Polska w latach 2045–2050 „utknie" na poziomie ok. 55 proc. PKB per capita USA. Aby tego uniknąć, musimy już teraz rozpocząć pracę nad nowym samochodem wyścigowym.

Czytaj także:

Pietryga: Strategia na czasy przełomu

Szymanek: Nie zapomnieć o ludziach

Szułdrzyński: Przetrwanie polskości

Kowalczyk: Wyjrzyjmy z kokonu

Gomułka: Przyszłość Starego Świata

Wojciechowski: Czy umiemy tańczyć do muzyki przyszłości

Warski: Okęciu z odsieczą

Budując polskie superauto gospodarcze

Zacznijmy od serca każdego pojazdu wyścigowego, jakim jest silnik – w przypadku gospodarki są nim ludzie (czyli kapitał ludzki). Musimy mieć na uwadze, ilu ich jest (demografia) i jak efektywnie mogą pracować. Musimy mieć na uwadze, czy są przedsiębiorczy i czy mogą tworzyć wysoką wartość dodaną (dla uproszczenia – edukacja).

Generalnie z Polską edukacją nie jest źle aż do szczebla gimnazjum czy liceum – według OECD polscy uczniowie nieźle wypadają w międzynarodowych testach PISA. Problemy zaczynają się na poziomie uczelni wyższych oraz techników. Istnieje istotne niedopasowanie tego, co oferują uczelnie, do tego, czego wymaga rynek pracy. Jednym z rozwiązań byłaby np. zmiana finansowania publicznego studiów wyższych – aby pieniądze szły za studentami do najlepszych szkół, czyli takich, które „produkują" absolwentów, którzy znajdują zatrudnienie w wybranych branżach.

Mogłyby to być tzn. bony edukacyjne, które pobudziłyby konkurencję na rynku uczelni wyższych. Taka zmiana poprawiłaby jakość w edukacji wyższej bez dodatkowego zasilania z finansów publicznych.

Innym wyzwaniem jest fakt, iż obecnie każdy chce mieć dyplom uczelni wyższej, tymczasem w Polsce potrzebni są wykwalifikowani pracownicy po szkołach technicznych. Aby ten problem rozwiązać, wystarczy wykorzystać programy podobne do VET (Vocational Education and Training) stosowane np. w Niemczech.

Gorzej z demografią – jej projekcje dla naszego kraju należą do najgorszych na świecie. W 2050 r. wg ONZ ma być nas tylko 21 mln. Demografii nie uda się zmienić z dnia na dzień, więc powinniśmy nad tym pracować już teraz. Te liczby są nieubłagane i mają olbrzymie znaczenie. Pomyślmy o tym w ten sposób: niezależnie od tego, jak bardzo będzie silnik efektywny (wykształcenie), może nie wystarczyć nam do naszego wyścigu, jeżeli będzie „za mały".

Rządom na świecie jest bardzo trudno efektywnie zachęcać obywateli do posiadania większej liczby dzieci – transfery socjalne mające ten cel przynoszą niejednoznaczne efekty. Sprawdzone zmiany, które realnie wpływają na poprawę dzietności to m.in. rozbudowa systemu żłobków, elastyczne godziny pracy oraz zapewnienie na odpowiednim poziomie usług edukacyjno-opiekuńczych. Szansą na skokową zmianę może być napływ imigrantów do Polski, co jest jednak trudnym tematem politycznym.

Wracamy do budowy naszego supersamochodu. Ważne jest również to, jakie paliwo wlewamy do baku – musi być ono wartościowe (nie możemy w niego wlewać byle czego, bo się szybko zepsuje). W przypadku gospodarki oznacza to innowacyjność.

Obecnie Polska zajmuje 45. miejsce w globalnym rankingu innowacyjności – w Europie jesteśmy lepsi tylko od Grecji oraz Rumunii. Problemem w Polsce nie jest niski poziom wydatków publicznych na R&D. Wydaje się, że trzy największe wyzwania to :

– sposób wykorzystania środków publicznych – instytucje publiczne skupiały się na wykupie innowacyjnych spółek aniżeli w projekty na etapie seed,

– brak inwestycji prywatnych –przedostatnie miejsce w UE, niepewność regulacyjna nie zachęca do podejmowania ryzykownych inwestycji w R&D, firmy wolą kupować „sprawdzone" rozwiązania z zagranicy,

– brak kooperacji między biznesem oraz środkami akademickimi – warto zaznaczyć, że kadra naukowa nadal ma niewielką motywację do prac przy komercjalizacji swoich technologii.

Kolejnym istotnym elementem jest cała mechanika samochodu – w przypadku gospodarki chodzi o instytucje (system prawny, administracja publiczna, system podatkowy, etc.), które determinują, w jaki sposób cała gospodarka funkcjonuje. O tym, że instytucje w Polsce wymagają zmian na lepsze, wiemy wszyscy.

To, co wydaje się jednak zmorą gospodarki, to jest brak stabilności regulacji i przepisów prawa. Badania empiryczne oraz wywiady z przedsiębiorcami na całym świecie sugerują, że od ustawodawcy w dłuższym okresie oczekują oni trzech rzeczy:

– konsekwencji oraz przewidywalności regulacyjno-legislacyjnej,

– transparentności prawa i jego łatwego zrozumienia,

– szanowania prawa.

Inną częścią gospodarczą supersamochodu jest jego podwozie. Nie ma mowy, abyśmy wykorzystywali w naszym bolidzie wyścigowym takie samo podwozie jak w obecnym, zużytym już aucie. W przypadku gospodarki mówimy o infrastrukturze oraz o energetyce. Oba te sektory są mocno zamortyzowane (szczególnie sektor energetyczny, np. według danych BBN z powodu złego stanu linii energetycznych co roku odnotowujemy 7 proc. strat w przesyle warte ok. 2 mld zł) i potężne nakłady inwestycyjne są nieuchronne.

W obu przypadkach warto pamiętać, że państwo powinno zastępować sektor prywatny tylko w tych projektach, które zostały uznane za niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania infrastruktury krajowej, a w przypadku których brak możliwości realizacji przez sektor prywatny. Należałoby wspierać zaangażowanie prywatnych podmiotów w rozwój krajowej infrastruktury oraz energetyki (zarówno jeżeli chodzi o finansowanie, jak i sam proces tworzenia). Wydaje się, że olbrzymi potencjał tkwi szczególnie w partnerstwie publiczno-prywatnym, które w Polsce wciąż raczkuje.

Powiedzmy sobie szczerze, że każdy supersamochód musi świetnie wyglądać – przyciąga to uwagę mediów i tworzy możliwości, dodatkowy sponsoring. W przypadku gospodarki oznacza to wsparcie przy promowaniu krajowych przedsiębiorstw za granicą oraz generalne promowanie Polski jako miejsca do lokowania inwestycji przez kapitał zagraniczny.

Nowoczesny polski supersamochód będzie również wyposażony w „nitro", które da nam dodatkowe przyspieszenie w kluczowym etapie wyścigu. Takiego „kopa" da nam wejście do strefy euro. Jednak pamiętajmy, że kluczowe jest, by włączyć „nitro" w odpowiednim momencie (chwila przyjęcia wspólnej waluty) i mieć pewność, że jest on od najlepszego producenta (kondycja strefy euro).

Tak skonstruowany supersamochodów będzie mógł rozwijać niemałe prędkości. Dlatego nie możemy zapominać o systemie bezpieczeństwa takim jak poduszka powietrzna czy ABS. W przypadku gospodarki takim odpowiednikiem jest polityka makroostrożnościowa (sektor finansowy) oraz odpowiedzialna polityka fiskalna oraz monetarna (procykliczne decyzje gospodarcze mogą sprawić, że utrzymamy zbyt dużą prędkość na zakręcie, co może skończyć się wypadkiem takim jak kryzys finansowy).

Najważniejszy będzie kierowca

Do tej pory omówiliśmy technikalia. Ale supersamochód potrzebuje również superkierowcy, który wykorzysta w 100 proc. jego możliwości – musi być on (lub ona) gotowy na podejmowanie ryzyka, nieco agresywnej jazdy, ale nie może być „z łapanki". Powinien być starannie wyselekcjonowany. W naszej analogii kierowcą są politycy.

Do tego, jaka będzie Polska w 2050 r., doprowadzi nowe pokolenie polityków, które nie pamięta czasów komunizmu. Ta zmiana powoli już zachodzi – pojawiają się w polityce nowe twarze 20–30-latków. Prawdziwa rewolucja nastąpi jednak, gdy te młode pokolenie się samo zorganizuje w osobne, niezależne siły polityczne.

Autor jest doktorantem w Szkole Głównej Handlowej, był konsultantem Banku Światowego oraz ONZ. Zwycięzca konkursu Młody Ekonomista Towarzystwa Ekonomistów Polskich, laureat Diamentowego grantu – Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, oraz Etyki w Finansach Związku Banków Polskich, jeden z liderów inicjatywy Młodzi reformują Polskę.

Polska 2050

W cyklu „Rz" eksperci, ekonomiści i publicyści przedstawiają swoją wizję Polski i świata w połowie stulecia. O tym, jak zmieniać kraj, pisali m.in.: Stanisław Gomułka, Bogdan Góralczyk, Andrzej K. Koźmiński, Paweł Wojciechowski i Bogusław Chrabota. Zapraszamy do debaty, teksty prosimy słać na adres: 2050@rp.pl.

Doganianie gospodarek bardziej rozwiniętych jest jak wyścig samochodowy. Od 1990 r. Polska jest bezkonkurencyjnie liderem w drugiej lidze, tzn. kategorii krajów rozwijających się z Europy Środkowo-Wschodniej. Aby móc konkurować z graczami z pierwszej ligi, takimi jak USA czy Niemcy, musi jednak wymienić dotychczasowe cztery kółka na lepszy model.

Jesteśmy numerem jeden

Pozostało 97% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację