Trzeźwy poranek - złe prawo nie pomaga słusznej sprawie

Uporządkowanie sytuacji prawnej akcji „Trzeźwy poranek" leży w interesie, i kierowców, i policjantów. Jedni i drudzy nie mogą mieć wątpliwości, jakie są ich prawa i obowiązki – piszą Andrzej Bodnar i Piotr Sobota.

Publikacja: 13.11.2015 08:21

Foto: Fotorzepa, Sławomir Mielnik

W ostatnim czasie ukazały się w mediach publikacje, w których rzecznik praw obywatelskich został skrytykowany za obronę „piratów drogowych", „pijanych kierowców", a nawet „morderców na kółkach". Powodem były wystąpienia do Trybunału Konstytucyjnego i ministra zdrowia zmierzające do korekty i uporządkowania istniejących przepisów.

Najpierw skierowaliśmy wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności z konstytucją przepisów zobowiązujących starostę do zatrzymania prawa jazdy, kiedy kierujący pojazdem przekroczył prędkość o więcej niż 50 km/h w terenie zabudowanym. Przy czym wystąpienie to nie kwestionowało samego zabierania prawa jazdy. Wskazało jedynie, że można tak robić, ale powinno się to odbywać na podstawie jednych przepisów, bez wprowadzania dodatkowych sankcji administracyjnych. Kierowca nie może być podwójnie karany – mandatem karnym oraz zabraniem prawa jazdy. Wniosek do TK dotyczył także przewidzianej przez ustawodawcę drogi odwoławczej od decyzji starosty o zatrzymaniu prawa jazdy. Po prostu nie spełnia ona standardów odpowiednich gwarancji procesowych. W praktyce bowiem nie daje szans kierowcy na skuteczne odwołanie się od tej decyzji i np. w przypadku kierowców zawodowych arbitralnie pozbawia ich na pewien czas środków do życia.

Przy czym wielokrotnie podkreślaliśmy, że występując do Trybunału, domagamy się dokonania korekty w obowiązujących przepisach, natomiast nie kwestionujemy sankcji jako takiej. W pełni popieramy też cel, jakim kierował się ustawodawca, tj. zapewnienie bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

Podobnie było z innym naszym wystąpieniem związanym z kierowcami – do ministra zdrowia. Chodzi o prowadzoną przez policję akcję „Trzeźwy poranek". W tej sprawie do Biura RPO wpłynęły wnioski od obywateli, skarżących się, że obecne przepisy nie uprawniają policjantów do tego typu akcji. Zbadaliśmy sprawę i rzeczywiście wykryliśmy lukę w przepisach. Mówiąc najkrócej – po zmianie prawa o ruchu drogowym od stycznia 2013 r. warunki oraz sposób przeprowadzania badań prewencyjnych trzeźwości osób prowadzących pojazdy określa ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, jednak zarówno w tej ustawie, jak i w rozporządzeniach do niej brakuje przepisów, które mogłyby znaleźć zastosowanie do czynności podejmowanych przez policjantów w ramach tzw. trzeźwych poranków. Innymi słowy, policjanci mają ogólne upoważnienie ustawowe do tego typu akcji, ale nie mają przepisów określających ich konkretne działania, stąd kontrowersje i skargi kierowców. Uporządkowanie sytuacji prawnej w tym przypadku – w końcu związanym z ingerencją w delikatną sferę praw i wolności obywatelskich – leży zarówno w interesie kierowców, jak i funkcjonariuszy policji. Aby i jedni, i drudzy nie mieli żadnych wątpliwości, jakie są ich prawa i obowiązki (uprawnienia).

I znowu przy tej okazji zapewnialiśmy, że chodzi o likwidację bałaganu prawnego, a nie o to, by przestać kontrolować trzeźwość osób prowadzących pojazdy. Niestety, w „Expresie Ilustrowanym" z 26 października i tak przeczytałem wyrazy oburzenia, że z niezrozumiałych względów bronię „nietrzeźwych" i „skacowanych kierowców", zamiast troszczyć się o bezpieczeństwo innych uczestników ruchu drogowego.

Pozostaje wierzyć, że autorzy tego typu krytyki po prostu nie doczytali do końca publikowanych przez Biuro RPO dokumentów. Bo jeśli jest inaczej, to znaczy, że zakładają, iż wystarczy mieć przed oczami słuszną sprawę (bezpieczeństwo na drogach), by prawo przestało być ważne; cokolwiek stanowią przepisy – policjanci i starostowie powinni robić swoje. Trudno się z tym zgodzić. Jak mówi stara sentencja: Ubi ius incertum, ibi ius nullum – gdzie prawo niepewne, tam nie ma prawa. A gdzie nie ma prawa, dodajmy, tam rodzi się krzywda, dochodzi do nadużyć i niesprawiedliwości. Ktoś, kto żąda od kierowców przestrzegania przepisów, sam musi je w sposób absolutnie transparentny, czytelny dla wszystkich respektować. Dlatego złe, nieuporządkowane i niejasne prawo nie pomaga słusznej sprawie.

Adam Bodnar, rzecznik praw obywatelskich

Piotr Sobota z zespołu prawa karnego w Biurze RPO

W ostatnim czasie ukazały się w mediach publikacje, w których rzecznik praw obywatelskich został skrytykowany za obronę „piratów drogowych", „pijanych kierowców", a nawet „morderców na kółkach". Powodem były wystąpienia do Trybunału Konstytucyjnego i ministra zdrowia zmierzające do korekty i uporządkowania istniejących przepisów.

Najpierw skierowaliśmy wniosek do Trybunału Konstytucyjnego o stwierdzenie niezgodności z konstytucją przepisów zobowiązujących starostę do zatrzymania prawa jazdy, kiedy kierujący pojazdem przekroczył prędkość o więcej niż 50 km/h w terenie zabudowanym. Przy czym wystąpienie to nie kwestionowało samego zabierania prawa jazdy. Wskazało jedynie, że można tak robić, ale powinno się to odbywać na podstawie jednych przepisów, bez wprowadzania dodatkowych sankcji administracyjnych. Kierowca nie może być podwójnie karany – mandatem karnym oraz zabraniem prawa jazdy. Wniosek do TK dotyczył także przewidzianej przez ustawodawcę drogi odwoławczej od decyzji starosty o zatrzymaniu prawa jazdy. Po prostu nie spełnia ona standardów odpowiednich gwarancji procesowych. W praktyce bowiem nie daje szans kierowcy na skuteczne odwołanie się od tej decyzji i np. w przypadku kierowców zawodowych arbitralnie pozbawia ich na pewien czas środków do życia.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?