Jarosław Pinkas o Narodowym Programie Zdrowia

W zdrowiu nigdy nie było tak dużych pieniędzy jak te na Narodowy Program Zdrowia – mówi wiceminister Jarosław Pinkas.

Aktualizacja: 26.10.2016 11:29 Publikacja: 26.10.2016 08:51

Jarosław Pinkas o Narodowym Programie Zdrowia

Foto: Fotorzepa, Andrzej Bogacz

Rz: Narodowy Program Zdrowia był podobno gotowy już w styczniu, został podpisany dopiero we wrześniu, a przetargi na jego realizację rozstrzygnięto w październiku. Na wydanie 140 mln zł zostały zatem dwa miesiące. Co spowodowało te opóźnienia?

Jarosław Pinkas, wiceminister zdrowia: To pytanie nie do mnie, bo rok temu obejmowałem stanowisko w resorcie bez Narodowego Programu Zdrowia (NPZ), za to z ustanawiającą go ustawą, która weszła w życie jesienią 2015 r., tuż przed zmianą rządu. I już wtedy jej autorzy chcieli, by NPZ ruszył w sierpniu 2016 r. 140 mln zł to ogromne pieniądze, których w zdrowiu publicznym nigdy dotąd nie było, więc chcieliśmy je wydać racjonalnie. Musiałem stworzyć program, opisać cele operacyjne i – jako że mam też swoją wizję – dopisałem jeden: edukację w zakresie prokreacji. Na NPZ składa się wiele zadań informacyjno-edukacyjnych, profilaktycznych itp., a część z nich będą wdrażały instytuty zdrowia.

Liczne instytucje skarżą się, że konkursy miały tak ekspresowe tempo, że nie zdążyły napisać oferty.

Na ofertę czekaliśmy dwa tygodnie, podczas gdy są konkursy w polityce zdrowotnej, które mają krótsze terminy: pięć, dziesięć dni. Dla niektórych każdy termin będzie za krótki. Tyle że od dawna wiadomo było, czego mają dotyczyć konkursy, bo grupy ekspertów pracowały nad nimi od miesięcy. Nikogo nie zaskoczyliśmy. Jeżeli ktoś mówi, że miał za mało czasu, to być może nie powinien startować, bo nie wie, co chce zrobić. Szesnaście dni na przygotowanie oferty to nie jest mało. Jeśli ktoś się na czymś zna, wykaże potencjał nawet w krótszym czasie.

Pojawiają się głosy, że pośpiech wynikał z tego, że niektóre konkursy zostały rozpisane pod konkretne firmy.

To są konkursy prowadzone pod ścisłym nadzorem i o korupcji nie ma mowy, jednak ten, kto się nie załapie, będzie w nich widział drugie i trzecie dno. A my nie możemy doprowadzić do zaprzepaszczenia tych środków, tylko musimy zogniskować je na kilku podmiotach, które już od 24 października będą mogły wykonywać zadania. Przedłużając jeszcze termin na składanie ofert, uniemożliwilibyśmy podpisanie umów, realizację zadań merytorycznych i rozliczenie ich w tym roku. Realizacja NPZ nie rozpoczęłaby się w tym roku w ogóle, do czego nie mogliśmy dopuścić. Rozpisaliśmy 33 konkursy w obszarze otyłości, psychiatrii, geriatrii, a także działań koordynacyjnych, które będą realizowane już od tego roku, a część z nich będzie kontynuowana w 2017 r. Ponieważ NPZ ma być prowadzony do 2020 r., w przyszłym roku rozpiszemy kolejne konkursy, które będą ogłaszane co roku.

Niektóre konkursy kierowane są wprost do instytutów, co budzi sprzeciw części oferentów.

Wiele zadań z racji swojego charakteru może i powinien wykonywać podmiot, który już w obecnej chwili ma odpowiedni potencjał kadrowy i rzeczowy. Chodzi przede wszystkim o badania naukowe prowadzone przez publiczne instytuty czy uczelnie medyczne, które mogą złożyć wniosek w formie aplikacji, a nie konkursu. Będą mogły zlecić część zadań innym podmiotom, więc nie ma mowy o ograniczaniu dostępu do konkursów. W konkursie może wystartować także podmiot prywatny, który pokaże potencjał. Wyniki badań i analiz muszą być rzetelne, wiarygodne i mieć walor obiektywności, a gwarantem takiej wysokiej jakości w wielu zadaniach jest właśnie status instytutu badawczego.

Do NPZ dopisał pan cel prokreacyjny w postaci edukacji seksualnej. To nie zastąpi refundacji zapłodnienia in vitro, z której zrezygnowało obecne kierownictwo resortu.

Edukacja prokreacyjna jest bardzo ważna, bo leczenie niepłodności wyłącznie przez zapłodnienie in vitro, które jest skuteczne, ale po właściwej diagnostyce i dla dość ograniczonej liczby par, to błąd. Od 40 do 50 proc. mężczyzn ma problemy z płodnością, których mogliby uniknąć, gdyby zachowywali podstawowe zasady higieny i odżywiania. Materiały z całego świata wskazują, że właściwa terapia gwarantuje sukces prokreacyjny, dlatego warto rozwijać andrologię. Moim zadaniem w resorcie zdrowia jest ograniczenie liczby par, które mają problemy z płodnością, za pomocą budowy racjonalnego systemu diagnostyki oraz terapii. Zostawiliśmy przestrzeń dla in vitro, które jednak nie jest finansowane ze środków publicznych.

Czy NPZ mógłby finansować wykrywanie chorób cywilizacyjnych przez lekarzy medycyny pracy?

Rada do spraw Zdrowia Publicznego, która wspiera i opiniuje realizację Narodowego Programu Zdrowia, faktycznie zastanawia się nad zmianą sposobu wykonywania zadań przez lekarzy medycyny pracy. Po dyskusji nad obecnym kształtem służby medycyny pracy uznano, że konieczne jest przygotowanie nowych regulacji dotyczących jej organizacji i funkcjonowania. Instytut Medycyny Pracy w Łodzi opracowuje na zlecenie Ministerstwa Zdrowia projekt zmian.

W uwagach do nowelizacji prawa oświatowego minister zdrowia proponuje wprowadzenie trzyletniej pielęgniarskiej szkoły ponadpodstawowej, a potem trzyletniej policealnej. Pielęgniarki protestują, że to obniży prestiż ich zawodu.

Kwestia prestiżu zawodu nie zależy od tytułu przed nazwiskiem, ale od profesjonalizmu i – szczególnie w zawodach medycznych – zrozumienia i empatii wobec pacjenta. Myślę, że pacjenci mają przekonanie, że polska pielęgniarka jest znakomicie wykształcona. Proponujemy dwie nowe ścieżki dojścia do takiego poziomu wykształcenia. Trzyletnia szkoła ponadpodstawowa dałaby możliwość pracy w zawodzie opiekunki pielęgniarskiej, a trzyletnia szkoła policealna – kwalifikacje uznane w Europie i tytuł dyplomowanej pielęgniarki, który oczywiście znaczyłby mniej niż licencjat czy tytuł magistra. Podkreślam przy tym, że nie ma to zastąpić ścieżki akademickiej, która pozostanie dostępna.

Czym pielęgniarka dyplomowana będzie się różnić od koleżanki po studiach?

Jest coraz więcej czynności, które mogłyby być przejmowane przez pielęgniarki. Można robić gradację dostępu do pewnych technologii i działań medycznych, zależnie od posiadanych kwalifikacji. Opiekunka pielęgniarska mogłaby wykonywać czynności pielęgnacyjne, magister pielęgniarstwa – wypisywać recepty. W obliczu problemów z rynkiem pielęgniarskim warto umożliwić wszystkim zainteresowanym wejście do tego zawodu.

Pielęgniarki twierdzą, że wejścia broni algorytm zapisany w rozporządzeniu o minimalnych normach zatrudnienia pielęgniarek, który pozwala dyrektorom szpitali ograniczać ich liczbę.

To trudny temat. Dotykamy braku środków w systemie, bo gdy dyrektor musi zbilansować szpital, czasami robi to także kosztem personelu. Stąd potrzeba rekonstrukcji systemu. Na razie to etap planów.

—rozmawiała Karolina Kowalska

Rz: Narodowy Program Zdrowia był podobno gotowy już w styczniu, został podpisany dopiero we wrześniu, a przetargi na jego realizację rozstrzygnięto w październiku. Na wydanie 140 mln zł zostały zatem dwa miesiące. Co spowodowało te opóźnienia?

Jarosław Pinkas, wiceminister zdrowia: To pytanie nie do mnie, bo rok temu obejmowałem stanowisko w resorcie bez Narodowego Programu Zdrowia (NPZ), za to z ustanawiającą go ustawą, która weszła w życie jesienią 2015 r., tuż przed zmianą rządu. I już wtedy jej autorzy chcieli, by NPZ ruszył w sierpniu 2016 r. 140 mln zł to ogromne pieniądze, których w zdrowiu publicznym nigdy dotąd nie było, więc chcieliśmy je wydać racjonalnie. Musiałem stworzyć program, opisać cele operacyjne i – jako że mam też swoją wizję – dopisałem jeden: edukację w zakresie prokreacji. Na NPZ składa się wiele zadań informacyjno-edukacyjnych, profilaktycznych itp., a część z nich będą wdrażały instytuty zdrowia.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?