Z danych statystycznych wynika, że Polacy znacznie częściej niż przed paroma laty decydują się wnosić skargi na przewlekłość postępowań sądowych. Między rokiem 2012 a 2015 liczba zarejestrowanych skarg wzrosła o ponad 200 proc. W porównaniu do poprzedniego, w roku 2016 odnotowano spadek ich liczby o 9,1 proc. Sprawy, których dotyczą skargi mają najczęściej charakter cywilny – 75 proc. ogółu skarg w 2016 r. (Fundacja Court Watch Polska). Poważną ich część wnoszą właśnie przedsiębiorcy. To dla nich, przeciągające się ponad zasady przyzwoitości postępowania sądowe, na przykład o zapłatę za dostawę linii produkcyjnej, niedotrzymanie terminu dostawy surowców rodzą konieczność zgłoszenia wniosku o upadłość, obniżenia produkcji czy przeprowadzenia zwolnień pracowników. Tak więc to „późno" z naszego przysłowia może oznaczać też ostateczny koniec biznesu, czyli skutek taki sam, jak w przypadku braku jakiegokolwiek orzeczenia. I tu jest prawdziwy kłopot. Co robić w takiej sytuacji ? Chyba najlepszym wyjściem dla przedsiębiorcy jest domaganie się w przypadku zapadłego już orzeczenia o przewlekłości postępowania sądowego odszkodowania na podstawie Kodeksu cywilnego. Należy mieć nadzieję, że pieniądze od Skarbu Państwa za szkody spowodowane nieuzasadnioną zwłoką w prowadzeniu procesu sądowego pozwolą – jeśli nie odbudować utracony interes – to przynajmniej zrekompensować straty psychiczne byłego przedsiębiorcy. Szkody gospodarcze zwykle są już nie do odrobienia. I to jest koszt biznesmenów, pracowników,... no i podatników. Koszt, któremu można było często zapobiec. Aby lepiej poznać reguły rządzące omawianymi procedurami warto zagłębić się w tekst mec. Anny Borysewicz „Jak wygrać z ... nieuzasadnioną zwłoką". Zapraszam do lektury także innych artykułów w najnowszym numerze „Prawo w Biznesie".