Bartosz Pilitowski o ocenie sądów przez społeczeństwo: Szanujcie, to będą wam ufali

Oceny wystawiane sądom przez społeczeństwo były przez lata lekceważone w środowisku. Czas to zmienić.

Aktualizacja: 22.09.2017 19:17 Publikacja: 20.09.2017 03:00

W rękach sędziów jest to czy człowiek wychodząc z sądu zrozumiał dlaczego wygrał albo przegrał proce

W rękach sędziów jest to czy człowiek wychodząc z sądu zrozumiał dlaczego wygrał albo przegrał proces.

Foto: Fotorzepa, Jakub Ostałowski

Zainteresowanie ekspertów i opinii publicznej rozpala reforma sądownictwa. Zmiany w organizacji i procedurach sądowych są konieczne. Znacząca poprawa społecznego zaufania do władzy sądowniczej nie powiedzie się bez należytej komunikacji sądów i sędziów z resztą społeczeństwa. A tej nie da się zaordynować ustawą.

Komunikacja zależy w dużej mierze od samych sędziów. Media mają co prawda duży zasięg, ale nie mogą się równać pod względem siły oddziaływania z osobistym kontaktem z sądem. Dzięki temu, że sędziowie spotykają się każdego dnia z tysiącami Polaków, mogą zupełnie autonomicznie kształtować swój wizerunek w społeczeństwie.

Motywacją nie powinna być jednak troska o sam wizerunek. Warto przypomnieć hasło przewodnie obowiązującej, choć jakby zapomnianej strategii modernizacji przestrzeni sprawiedliwości na lata 2014–2020: w centrum uwagi powinien znaleźć się obywatel. To Polaków należy zapytać, czego potrzebują, aby doświadczać zaspokojenia swojego konstytucyjnego prawa – prawa do sprawiedliwego i jawnego rozpatrzenia sprawy w rozsądnym terminie przez właściwy, niezależny i niezawisły sąd.

Z badań przeprowadzanych co kilka lat przez CBOS wynika jednoznacznie krytyczna ocena realizacji prawa do sądu. Zdążyliśmy się już przyzwyczaić do informacji, że więcej Polaków ocenia działanie sądów źle niż dobrze, ale nie sposób być obojętnym, że tylko 4 proc. respondentów konsekwentnie odpowiada, że polscy sędziowie zawsze orzekają, nie ulegając naciskom. Podobnie spowszedniała informacja, że w porównaniu z innymi narodami europejskimi jesteśmy nieufni. Europejski sondaż społeczny pokazuje coś więcej: jako jeden z nielicznych narodów Unii Europejskiej deklarujemy jeszcze niższe zaufanie do swojego wymiaru sprawiedliwości niż do obcych.

Nie chcą wiedzieć

Niestety oceny wystawiane przez społeczeństwo sądom były przez lata lekceważone przez większą część środowiska prawniczego. Wyrazem tego jest powszechność poglądu, że z sądu co najmniej połowa ludzi musi wyjść niezadowolona. Autorytety świata prawniczego przekonują, że sądy z natury rzeczy nie mogą być lubiane. Liderzy środowiska sędziowskiego pytani o niskie notowania sądów w społeczeństwie wyjaśniają je nierzadko tym, że w sprawach cywilnych zawsze ktoś przegrywa, a w karnych przegrywa (czyli jest skazywana) przytłaczająca większość. Od takiej opinii jest już bardzo niedaleko do stwierdzenia, że sędziowie nie mają wpływu na ocenę swojej pracy, a nawet że gdyby sądy były dobrze oceniane przez społeczeństwo, to byłoby w tym coś wręcz podejrzanego.

Załóżmy na chwilę, że to prawda i rzeczywiście większość osób wychodzi z sądu bez satysfakcji z wyroku. Przecież nawet jeśli obiektywnie się wygrało, ilość czasu i środków, które trzeba było poświęcić na proces, może być obiektywnym źródłem niezadowolenia. Dlaczego jednak miałoby to automatycznie przekładać się na niezadowolenie z działania sądu, a nie przeciwnika, który zmusił nas do tego, aby się w ogóle w sądzie znaleźć?

Przekonanie, że większość ludzi opuszcza sąd z poczuciem porażki, nie znajduje także potwierdzenia w wynikach badań. Spośród osób, które miały kontakt z sądem, przebadanych na początku 2016 r. na zlecenie SSP Iustitia przez Maison&Partners, tylko 19 proc. stwierdziło, że przegrało sprawę, podczas gdy 29 proc. respondentów uznało, że sprawę w sądzie wygrało. (Pozostali kontaktowali się z sądem w innym charakterze, na przykład jako świadkowie, lub też uznało swoją wygraną lub przegraną za częściową). Gdyby więc rzeczywiście było tak, że ocena sądów jest zdeterminowana przez ocenę orzeczenia we własnej sprawie, to powinna być ona dużo lepsza niż jest obecnie.

Od czego więc rzeczywiście zależy ocena sądu przez osobę, która miała z nim kontakt? Na to pytanie nauki społeczne mają odpowiedź, wielokrotnie zweryfikowaną w toku badań empirycznych. Niedawno jej adekwatność do polskiego społeczeństwa zweryfikowała Fundacja Court Watch Polska w badaniach kierowanych przez dr. Stanisława Burdzieja z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Przeprowadzono kilkaset wywiadów z osobami, które właśnie otrzymały wyrok w sprawie karnej lub orzeczenie w sprawie cywilnej. Okazało się, że ocena sądu w sprawach karnych zależy przede wszystkim nie od oceny wyroku (choć też ma ona znaczenie), ale od tego jak z punktu widzenia strony wyglądał proces podejmowania decyzji oraz jak wyrok był stronom komunikowany. W sprawach cywilnych podstawowym czynnikiem kształtującym postawy wobec sądu i prawa była wprawdzie ocena orzeczenia, jednak sposób potraktowania przez sędziego (w tym jakość komunikacji) również miał duże, odrębne znaczenie. Jak się wydaje, rozbieżność ta wynika ze specyfiki spraw cywilnych. Tu każdy ma swoją rację, zaś stawka rozstrzygnięcia bywa bardzo wysoka (np. w sprawach o rozwód czy prawa rodzicielskie). W sprawach karnych natomiast duża część oskarżonych i tak uznaje swoją winę, więc swoją ocenę sądu formułuje przede wszystkim na podstawie tego, jak została potraktowana.

Wyniki tych badań to dobra wiadomość dla sędziów. Treść wyroku zależy od sędziego tylko w teorii – w praktyce jest zdeterminowana przede wszystkim stanem faktycznym i prawnym, pozostaje więc w dużej mierze poza wpływem sędziego. Zupełnie inaczej jest ze stylem prowadzenia rozprawy oraz komunikacji ze stronami w toku procesu. Pozostają one pod pełną kontrolą sędziego. Pierwszym krokiem do zmiany oceny sądów w społeczeństwie jest zatem przyjęcie przez sędziów do wiadomości, że oceny sądów są w dużej mierze zależne od ich komunikacji ze stronami na sali rozpraw.

Sprawiedliwie, czyli jak?

Okazuje się, że dla nieprofesjonalnego użytkownika wymiaru sprawiedliwości sprawiedliwy proces musi spełniać kryteria, jakie przewiduje nauka prawa. Różnica polega na na tym, że strona zwraca uwagę na inne kwestie czy wskaźniki niż skupiony na stronie formalnej prawnik. Wśród cech rzetelnego procesu w literaturze prawniczej wymienia się bezstronność sądu, równość broni, konieczność pouczenia o przysługujących prawach oraz umożliwienie przedstawienia swojego stanowiska. Zwykli obywatele oczekują od sądu tego samego, z tą jednak drobną różnicą, że o ile z punktu widzenia przepisów prawa ważne jest formalne, obiektywne spełnienie przesłanek uznania procesu za rzetelny, o tyle z punktu widzenia stron ważne jest osobiste, subiektywne doświadczenie.

Badania wskazują na cztery kluczowe elementy, za pomocą których rozpoznajemy, czy mamy do czynienia ze sprawiedliwym procesem decyzyjnym. Są nimi szacunek, równe traktowanie, zrozumiałość i wysłuchanie. Drugim krokiem do długofalowej zmiany w realacjach sądy–obywatele jest zatem przyjęcie przez sędziów do wiadomości, że spełnienie formalnych przesłanek rzetelnego procesu nie gwarantuje jeszcze przekonania stron o sprawiedliwości procesu. To, czy sędzia jest bezstronny, rozpoznajemy po tym, czy traktuje nas z szacunkiem. Zasada równości broni pozostaje bez wpływu na nasze zaufanie do sądu, jeśli w toku postępowania doświadczamy różnic w traktowaniu. Formalne wypełnienie obowiązku pouczenia w żaden sposób nie zapewnia doświadczenia sprawiedliwości, jeśli pouczenie nie jest dla nas zrozumiałe. Sam fakt, że mogliśmy przedstawić swoje stanowisko, jest bez znaczenia, jeśli nic nie wskazywało na to, że sędzia nas słucha. Sąd musi więc zarówno dołożyć starań, aby spełnić formalnoprawne warunki uznania procesu za sprawiedliwy, jak i podjąć próbę przekonania o tym stron.

Każda rozprawa to szansa

Trzecim krokiem do zmiany relacji między sądami a obywatelami jest praca nad poprawą komunikacji w kontaktach ze stronami i świadkami. Jak więc sędzia, może się upewnić, że zrobił wszystko, aby strony niezależnie od treści wyroku mogły uznać go za sprawiedliwy? Przede wszystkim traktować strony w każdej sprawie indywidualnie. Dla sędziego sprawa może być typowa, a więc niewzbudzająca emocji, oraz może być po prostu jedną z wielu tego dnia na wokandzie, ale musi on zdawać sobie sprawę z tego, że dla stron jest to najprawdopodobniej jedyna sprawa, z jaką zmagają się obecnie w sądzie, i budzi ona u nich ogromne emocje.

Sędzia nie sprzedaje oscypków

Następnie może zadbać o zrozumiałość tego, co dzieje się w sprawie. To jest bowiem jednym z warunków poczucia sprawiedliwości. Istotną przeszkodą jest posługiwanie się przez prawników gwarą profesjonalną. Słuchanie górali lub Ślązaków może sprawiać nam przyjemność. Język, który rozumiemy tylko w części, słowa, których znaczenia tylko się domyślamy, mogą mieć swój urok dla turystów, gdy negocjują cenę oscypków. Wystarczy jednak wyobrazić sobie, że trzech górali z poważnymi minami debatuje, czy pozbawić nas na trzy miesiące wolności lub zobowiązać do zapłaty odszkodowania w wysokości rocznych zarobków, aby uzmysłowić sobie, w jakiej sytuacji znajduje się w sądzie podsądny bez znajomości prawniczego żargonu. Gwara przestaje bawić, a pozbawia poczucia kontroli nad procesem i możliwości obrony naszego interesu.

Sędzia nie powinien też bezkrytycznie polegać na pełnomocnikach stron. Choć ich obowiązkiem jest zadbać, by jego klienci zrozumieli proces, to chcąc mieć pewność, że wiedzą, co i dlaczego dzieje się w sali rozpraw, powinien poświęcić czas w najważniejszych momentach, by zwrócić się bezpośrednio do nich i wyjaśnić prostym językiem, co zostało ustalone i jakie będą dalsze kroki. Idealnie, gdyby zdradził im także, czemu będą kolejne czynności służyć, tj. dlaczego są one ważne z punktu widzenia celu, jakim jest wydanie jak najbardziej sprawiedliwego rozstrzygnięcia. Sędzia buduje w ten sposób własny kapitał zaufania, zanim strony wyrobią sobie zdanie na podstawie treści wyroku.

Podsumowując, w rękach sędziów jest to, czy tysiące Polaków stających przed nimi codziennie na rozprawach, będzie opuszczać sądy w poczuciu, że miały sprawiedliwy proces, a polski wymiar sprawiedliwości jest instytucją godną zaufania. Wykorzystanie tego potencjału nie jest łatwe, ponieważ wymaga zmian wyuczonych wzorców i przyzwyczajeń, a nierzadko działania wbrew intuicji. Umiejętności zrozumiałej komunikacji można się jednak nauczyć. Badania pokazują, że warto podjąć ten wysiłek. Zwłaszcza że sposób traktowania stron i komunikacja w salach rozpraw to jeden z nielicznych elementów działania wymiaru sprawiedliwości, który zależy wyłącznie od samych sędziów.

Autor jest prezesem Fundacji Court Watch Polska

Z notatek obserwatorów Fundacji Court Watch Polska

Nieprzyjemna, nerwowa atmosfera na sali. Sędzia robi wrażenie niezainteresowanej rozprawą, bawi się włosami, kręci loki. W drugiej części rozprawy patrzy cały czas pod swój stół, nie wiem, czy na buty, czy coś tam miała innego. Robiło to dziwne wrażenie niezainteresowania sytuacją. Po cichu, nie patrząc na strony ani na świadka, dyktowała do protokołu. Przy próbach uchylania pytań przez obronę sędzia mówiła tylko „proszę", nie patrząc na świadka, co powodowało niezręczne dla świadka sytuacje. Świadek nie wiedziała, czy odpowiedzieć czy nie, więc sędzia powtarzała głośniej, kategorycznym tonem „proszę".

20 kwietnia 2017. Sąd Rejonowy Warszawa Praga-Południe, Wydział III Karny

Sędzia była bardzo uprzejma i kulturalna. Jeden ze świadków był osobą starszą, poruszał się o kuli. Sędzia zapytała, czy chce usiąść w czasie przesłuchania. Świadek na początku przesłuchania kilka razy dopytywał, jakie dokładnie pytanie zadał adwokat, gdyż nie dosłyszał. Sędzia zwróciła wtedy uwagę adwokatowi, by mówił głośniej. Była cierpliwa i jasno tłumaczyła stronom, jakie dalsze kroki będą w tej sprawie podejmowane.

10 listopada 2016. Sąd Okręgowy w Lublinie, Wydział I Cywilny, Sędzia Agnieszka Wojnarowicz-Posłuszna

Sędzia podczas całej rozprawy bawił się gumką recepturką i telefonem. Wydawał się zmęczony, a wręcz znudzony. Sprawiał wrażenie nieprzyjemnego, ciągle wzdychał, ziewał.

10 lipca 2017. Sąd Okręgowy w Warszawie, Wydział I Cywilny

To była specyficzna rozprawa, gdyż jej przedmiotem było wyrażenie zgody przez sąd na umieszczenie osoby w śpiączce w zakładzie opiekuńczo-leczniczym. Na sali był obecny kurator osoby chorej, który został ustanowiony w celu ochrony jej praw. Zatem brak było typowego podziału na strony procesowe. Sędzia bardzo cierpliwie i z dużą empatią wysłuchała męża chorej, odnosiła się do niego z szacunkiem, biorąc pod uwagę jego stan psychiczny związany z chorobą osoby najbliższej.

27 października 2016. Sąd Rejonowy Katowice-Zachód, Wydział IV Rodzinny i Nieletnich, Sędzia Izabela Kuczera-Fatyga

Sędzia kilkakrotnie upominał obie strony, jednak dało się zauważyć, że częściej i w sposób bardziej oschły stronę pozwaną.

25 maja 2017. Sąd Okręgowy w Opolu, Wydział I Cywilny

Tak jak już napisałam, oskarżony był poganiany i traktowany z lekceważeniem. Nie zdołał nawet dokończyć zeznań ani odpowiedzieć na pytania prokuratora, gdyż po upływie 20 minut pani sędzia zakończyła rozprawę i odroczyła jej termin na przyszły rok. Warto nadmienić, iż powód mieszka w Poznaniu i na każdą rozprawę musi specjalnie przyjeżdżać. Natomiast jeśli chodzi o prokuratora, to zauważalne było, że jest dobrym znajomym pani sędzi. Wymieniali się uśmiechami, a nawet żartami. Ta widoczna zażyłość wzbudzała jeszcze większą niepewność u oskarżonego.

18 listopada 2016. Sąd Rejonowy w Zabrzu, Wydział VIII Cywilny

Początkowo sędzia był zwrócony tylko w stronę oskarżonej. Miałam wrażenie, że nie słucha zeznań oraz podchodzi do rozprawy i samej oskarżonej lekceważąco – na to wskazywała pozycja, w jakiej siedział, oraz miny i przewracanie oczami. Jednak dyktowanie do protokołu rozwiało moje wątpliwości, ponieważ sędzia podawał protokolantowi wszystkie istotne informacje i nie pomijał niczego, co było relewantne w tej sprawie. Niemniej uważam, że jeśli ja miałam wątpliwości co do stosunku sędziego do stron, to same strony również mogły je mieć.

19 maja 2017, 21 maja 2017 Kraków-Nowa Huta, Rejonowy, Wydział II Karny

Sędzia wyjaśniła w sposób wyczerpujący dla uczestników powody podjętej decyzji, jednak mówiła bardzo szybko i miejscami niezrozumiale, zatem sama miałam problem z wyłapaniem choćby przedmiotu sprawy. Być może sędzia czytała i mówiła tak szybko przez opóźnienie, ponieważ w tym czasie miała się już odbywać następna rozprawa.

12 maja 2017. Sąd Rejonowy Kraków-Śródmieście, Wydział IV Cywilny

Po uzasadnieniu matka kobiety chciała zadać pytanie, na co wysoki sąd stwierdził: „Teraz nie ma już pytań".

12 lipca 2016. Sąd Okręgowy w Płocku, Wydział VI Pracy i Ubezpieczeń Społecznych

Sędzia opierał się łokciami o blat stołu, gdy słuchał wyjaśnień stron. W czasie całej rozprawy nie siedział prosto. Jego pozycja sugerowała znudzenie.

5 grudnia 2016. Sąd Rejonowy Kraków-Krowodrza, Wydział II Karny

Zobacz inne teksty z dodatku Sądy i prokuratura

Zainteresowanie ekspertów i opinii publicznej rozpala reforma sądownictwa. Zmiany w organizacji i procedurach sądowych są konieczne. Znacząca poprawa społecznego zaufania do władzy sądowniczej nie powiedzie się bez należytej komunikacji sądów i sędziów z resztą społeczeństwa. A tej nie da się zaordynować ustawą.

Komunikacja zależy w dużej mierze od samych sędziów. Media mają co prawda duży zasięg, ale nie mogą się równać pod względem siły oddziaływania z osobistym kontaktem z sądem. Dzięki temu, że sędziowie spotykają się każdego dnia z tysiącami Polaków, mogą zupełnie autonomicznie kształtować swój wizerunek w społeczeństwie.

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Prawne
Prof. Pecyna o komisji ds. Pegasusa: jedni mogą korzystać z telefonu inni nie
Opinie Prawne
Joanna Kalinowska o składce zdrowotnej: tak się kończy zabawa populistów w podatki
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Przywracanie, ale czego – praworządności czy władzy PO?
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Bieg z przeszkodami fundacji rodzinnych
Opinie Prawne
Isański: O co sąd administracyjny pytał Trybunał Konstytucyjny?