Punkt zwrotny dla Europy

Kryzys to niebezpieczeństwo plus nowe możliwości – pisze prezydent Konfederacji Lewiatan.

Aktualizacja: 03.09.2017 18:50 Publikacja: 03.09.2017 18:39

Henryka Bochniarz, prezydent Konfederacji Lewiatan

Henryka Bochniarz, prezydent Konfederacji Lewiatan

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Jesteśmy w punkcie zwrotnym dziejów zjednoczonej Europy. Ostatnie lata mijają pod znakiem kryzysów wstrząsających Starym Kontynentem: od kryzysu finansowego w Grecji, poprzez brutalne ataki terrorystyczne, niekontrolowany napływ uchodźców i nasilenie retoryki populistycznej wśród rządzących, po uruchomienie procedury opuszczenia UE przez Wielką Brytanię. Dziś istotne jest, w jaki sposób my, Europejczycy, podejdziemy do tych wyzwań.

Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to słowa prezydenta USA Johna F. Kennedy'ego, wypowiedziane w czasach kryzysu kubańskiego. Przypomniał on wtedy, że w języku chińskim słowo „kryzys" złożone jest z dwóch znaków: jeden oznacza niebezpieczeństwo, a drugi nowe możliwości. To idealne motto dla Europy na dzisiaj.

Marzenie się spełniło

60 lat po podpisaniu traktatów rzymskich Komisja Europejska opublikowała białą księgę o przyszłości Europy. Przywołuje ona manifest z Ventotene, w którym Altiero Spinelli i Ernesto Rossi upomnieli się o przywrócenie godności Europejczyków w wolnej i zjednoczonej Europie. Na początku lat 40. postulat ten wydawał się nie do zrealizowania. A przecież dziś w takiej Europie żyjemy. To szczególnie symboliczne dla obywateli naszej części Europy. Gdy żyli za żelazną kurtyną, wspólna i zjednoczona Europa wydawała się marzeniem. Ale marzenie stało się rzeczywistością. Dlatego śmiało odrzucam argumenty, jakoby dążenie do ściślejszej integracji europejskiej było utopią. To nie jest utopia, to nasze zadanie!

88 proc. Polaków chce pozostać w UE, a 41 proc. chce ściślejszej integracji (sondaż CBOS z kwietnia 2017 r.). Doceniamy zmiany w naszym kraju od wejścia do UE w 2004 r., w tym możliwość swobodnego przemieszczania się i dostęp do największego na świecie rynku wewnętrznego. Brytyjczycy wybrali inną drogę, bo w Unii nie jest idealnie. Nie jest, bo kierują nią ludzie, którzy z natury nie są idealni. I nigdy nie będą, czy to w UE czy poza nią.

Spójrzmy jednak, jak wygląda dziś sytuacja za kanałem La Manche. Kolejne propozycje rządu Teresy May są tak naprawdę prośbami o jak najdłuższe pozostanie w granicach unii celnej, w ramach jednolitego rynku itd. Decyzja o brexicie okazuje się nieprzemyślana, miała zapewnić rządzącym krótkotrwałe korzyści polityczne.

Dyskusje na temat przyczyn takiego kroku Wielkiej Brytanii zostawmy politologom i historykom. Naszym zadaniem jest wyciągnięcie wniosków na przyszłość. Potrzebna jest pragmatyczna rozmowa o tym, w którym kierunku Wspólnota powinna zmierzać. To dyskusja o naszych dzieciach, biznesach i otoczeniu (gospodarczym, legislacyjnym, społecznym). Udział w niej to nasz obowiązek.

Pięć scenariuszy

Przypomnijmy zatem pięć scenariuszy na przyszłość, które proponuje wspomniana wyżej biała księga.

- Pierwszy scenariusz to kontynuacja obecnego kursu: zmiany pogłębiające jednolity rynek, unię walutową, wymiar społeczny. Następują powoli i regularnie.

- Drugi scenariusz skupia się na wprowadzeniu w pełni jednolitego rynku i eliminacji istniejących barier: fiskalnych (np. wyrównanie zasad naliczania i stawek podatku) i technicznych (np. ujednolicenie regulacji i norm). Ta propozycja pomija inne aspekty: wspólną obronność, wymiar socjalny, politykę zagraniczną itd.

- Scenariusz trzeci zakłada powstanie koalicji chętnych, którzy odchodzą od spokojnego tempa reform. De facto oznacza to, że kraje mogą „przyspieszyć" integrację w interesujących je aspektach działania UE (np. strefy euro, filara społecznego itd.). To scenariusz zwany „Europą wielu prędkości".

- Scenariusz czwarty proponuje wybiórcze skupienie się na kluczowych aspektach integracji i poświęcenie im więcej uwagi i pracy, jak np. zwiększenie inwestycji w infrastrukturę cyfrową, transportową czy energetyczną. W praktyce oznacza zawężenie integracji, ale zwiększenie efektywności w wybranych obszarach.

- Według piątego scenariusza państwa członkowskie decydują się robić wspólnie znacznie więcej we wszystkich obszarach polityki, włączając obronność, bezpieczeństwo i wspólną politykę handlową. Oznacza to pełną i ścisłą integrację we wszystkich możliwych aspektach, a więc powstanie „federacji europejskiej".

A co my powinniśmy zrobić? Moja propozycja jest w pełni pragmatyczna. Nie jest powiedziane, że powinniśmy skorzystać tylko z jednego rozwiązania. Połączmy więc scenariusze tak, aby uzyskać Europę, która będzie mogła sprawnie reagować na zmieniające się otoczenie.

1. Wybierzmy we wspólnym dialogu te obszary, które uważamy za najistotniejsze dla wszystkich obywateli i partnerów społecznych, np. jednolity rynek, wspólną politykę obronną.

2. Zredukujmy to, co wszyscy uważamy za obciążenie, np. nadmierną biurokrację i zbyt długi proces decyzyjny.

3. Pozwólmy pionierom badać grunt pod najlepsze rozwiązania. Zatem ci, którzy chcą robić więcej, np. w obszarze rynku cyfrowego, niech działają. Jeżeli faktycznie coś będzie działać lepiej, wszyscy na tym skorzystamy.

4. Nie dajmy się zróżnicować. Jesteśmy sobie równi. Wszyscy jesteśmy Europejczykami, a w zjednoczeniu tkwi największa wartość gospodarki naszego kontynentu. Dlatego wybierzmy wspólną drogę bliską piątemu scenariuszowi. Róbmy razem więcej!

Wyniki dyskusji o przyszłości Europy poznamy we wrześniowym orędziu szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera. Do tego czasu odbywają się konsultacje społeczne, a my powinniśmy brać udział w dyskusji. W Polsce, zwłaszcza ostatnio, bardzo lubimy krytykować Europę. Natomiast kiedy mamy szansę się wypowiedzieć, np. w sprawie skutków brexitu, robimy to niechętnie lub wcale.

Proponuję, abyśmy zamiast odrzucania poszczególnych koncepcji przyszłości Unii i krytykowania Komisji porządnie zastanowili się nad tym, co jest dla nas naprawdę korzystne. Lewiatan regularnie zabiera głos w debatach Europejskiego Komitetu Ekonomiczno-Społecznego, Parlamentu Europejskiego, Komisji Europejskiej czy europejskiej organizacji biznesu BusinessEurope. Będziemy o tym dyskutować podczas tegorocznego Europejskiego Forum Nowych Idei w Sopocie (27–29 września). Przyszłość Europy dotyczy każdego z nas, niezależnie od tego, w której części Europy mieszkamy i co robimy. Nie wolno nam milczeć w tym zwrotnym momencie historii. Bo kryzys to nie tylko niebezpieczeństwo, to także nowe możliwości. Skorzystajmy z nich.

Jesteśmy w punkcie zwrotnym dziejów zjednoczonej Europy. Ostatnie lata mijają pod znakiem kryzysów wstrząsających Starym Kontynentem: od kryzysu finansowego w Grecji, poprzez brutalne ataki terrorystyczne, niekontrolowany napływ uchodźców i nasilenie retoryki populistycznej wśród rządzących, po uruchomienie procedury opuszczenia UE przez Wielką Brytanię. Dziś istotne jest, w jaki sposób my, Europejczycy, podejdziemy do tych wyzwań.

Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to słowa prezydenta USA Johna F. Kennedy'ego, wypowiedziane w czasach kryzysu kubańskiego. Przypomniał on wtedy, że w języku chińskim słowo „kryzys" złożone jest z dwóch znaków: jeden oznacza niebezpieczeństwo, a drugi nowe możliwości. To idealne motto dla Europy na dzisiaj.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację