To znaczy: wyłączam to, co miałem włączone. Gdyby wierzyć polskim mediom, nie ma w tej chwili na świecie innych tematów niż odświeżony konflikt Platformy z PiS-em i wiadoma ustawa. Tymczasem z prawdopodobieństwem bliskim pewności mogę powiedzieć, że poza ludźmi zawodowo związanymi z polityką mało kogo to interesuje. Większość Polaków uważa to po prostu za bicie piany.

Na czym opieram to stwierdzenie? Na badaniach terenowych. Otóż w trakcie moich, wyjątkowo licznych w tym roku, wakacyjnych podróży po Śląsku, Kielecczyźnie, Lubelszczyźnie, Pomorzu i Małopolsce nikt nigdy mnie o to nie zagadnął. A przecież rozmawiałem z dziesiątkami osób z najróżniejszych zakątków kraju. Ludźmi o najróżniejszym statusie społecznym i majątkowym. Część z nich wiedziała, że pracuję w mediach, a mimo to nie podejmowała tematów politycznych.

Gdyby wyrokować na podstawie tego minisondażu, można by zakwestionować powszechną dziś opinię o podzielonej Polsce i zapytać, czy nie jest ona wyłącznie publicystycznym konstruktem. Musimy, niestety, polegać w tych kwestiach na własnym wyczuciu. Nie ma co liczyć na to, że któryś z polskich demoskopów kiedyś takie badanie przeprowadzi. Jak wiadomo, pracownie socjologiczne zajmują się u nas przede wszystkim badaniem preferencji politycznych.

No to o czym Polacy rozmawiają, jeśli nie o polityce? O tym, co dzieje się wokół. Czyli w ostatnich tygodniach przede wszystkim o upałach i szczepieniach. Standardem stała się konwersacja z pytaniami, kto jaki preparat przyjął, a jeśli nie przyjął, to z jakich powodów. I to jest z pewnością kwestia, która autentycznie Polaków dzieli. A podziały idą w poprzek sympatii politycznych i grup społecznych. Jedni uważają, że szczepionki i pandemia to spisek „big pharmy", inni, że ci, co w spiski wierzą, są niebezpieczni i że skończy się to kolejnym lockdownem.

A co nas wszystkich łączy? Przekonanie, że kolejnego lockdownu nie chcemy i że tegoroczne upały są absolutnie nie do wytrzymania. I że ocieplenie klimatu to nic przyjemnego. Sam też, po latach narzekań na deszczowe lipce i chłodne sierpnie, doceniłem polskie lato. Już lepiej niech będzie tak, jak było, może i pogoda bywała w wakacje marna, ale dało się jakoś wytrzymać. Nie to co w tym roku.