Wychodząc z założenia, że każda z przyjętych zmian może wywołać protesty, PiS postanowił uporać się z nimi na jednym posiedzeniu Sejmu. To prawda, każda z tych ustaw osobno mogłaby kosztować partię rządzącą ciężką batalię. Rewolucja w sądownictwie polegająca na skasowaniu dotychczasowej Krajowej Rady Sądownictwa i zmianie ustroju sądów już sama w sobie jest wręcz ustrojową zmianą. Również kolosalne znaczenie ma prawo wodne, które centralizuje całą politykę wodną i zabiera samorządom ważne źródło dochodów. Gwałtowne reakcje oraz huraganową krytykę, m.in. w tabloidach, wywołał również pomysł podniesienia opłaty paliwowej. Mimo to PiS zdecydował się nad tą ustawą pracować i odrzucił w środę wniosek o odrzucenie tego projektu.
PiS wyszedł z założenia, że wszystkim tym trzeba się zająć jednocześnie. Wszak opinia publiczna ma pewną wyporność i ograniczoną podzielność uwagi. Mówiąc cynicznie: ani obywatele, ani komentatorzy nie mogą się ekscytować kilkoma ważnymi sprawami naraz. Każda z nich, mając wielką siłę rażenia, paradoksalnie przykrywa pozostałe.
Jak widać, PiS uznał, że moment szczytowego poparcia to ta chwila, gdy można sobie pozwolić na kosztowne zmiany, i lepiej narażać się na straty, gdy ma się bardzo wysokie poparcie, a opozycja jest w głębokiej defensywie. Platforma się zakiwała, Nowoczesna nie ma na siebie żadnego pomysłu, Klub Kukiz'15 wyludnia się w oczach. Jeśli dodać do tego opozycję pozaparlamentarną z Władysławem Frasyniukiem, który hamletyzuje – chciałby stanąć na jej czele, ale nie ma śmiałości – PiS ma naprawdę bardzo wygodną pozycję.
Paradoksalnie partii rządzącej pomógł też przeciek z Kancelarii Prezydenta o planowanym przez Andrzeja Dudę wecie wobec zmian ustawy o regionalnych izbach obrachunkowych. Na krótką metę kolejny temat o wielkiej sile rażenia – wszak byłby to pierwszy raz, gdy Duda wyrzuca do kosza ustawę przysłaną mu przez zdominowany przez PiS parlament – osłabia wrażenie wywołane przez wszystkie sprawy, którymi zajmuje się właśnie Sejm.
Tylko, że ta ostatnia sprawa może się partii rządzącej odbić w przyszłości czkawką. Tydzień temu polityk z otoczenia Andrzeja Dudy mówił mi: – Proszę się szykować na proces emancypacji prezydenta.