Nowelizacja kodeksu postępowania administracyjnego jest konsekwencją wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2015 r. TK zakwestionował wtedy brak ograniczeń czasowych na stwierdzenie nieważności decyzji administracyjnej wydanej bez podstawy prawnej lub z rażącym naruszeniem prawa. Uznał, że podważanie decyzji w każdym czasie, nawet po kilkudziesięciu latach od jej wydania, jest niekonstytucyjne. Zmiana miała sprzyjać likwidacji stanu niepewności prawnej, który komplikuje stosunki własnościowe i uniemożliwia ich stabilizację. I właśnie na tej podstawie posłowie przyjęli przepis, który w skrócie mówi o tym, że po upływie 30 lat od wydania decyzji administracyjnej, nie będzie możliwa jej zmiana.

Czytaj także: Początek końca reprywatyzacji

Sejm zwlekał ze zmianą przepisów aż sześć lat. Działo się tak mimo aktywnej postawy rzecznika praw obywatelskich Adama Bondara, który domagał się inicjatywy legislacyjnej w tym zakresie. Nowelizacja nie była krokiem politycznym, w przeciwieństwie do przyjętej w 2018 r. słynnej ustawy o IPN, z której rząd się wycofał pod międzynarodową presją. Tym razem chodzi o zwykłą realizację postanowień TK.

Błędem, podobnie jak trzy lata wcześniej, było nieuchwycenie przez posłów międzynarodowego kontekstu całej sprawy. Poza tym różnica jest zasadnicza. Tamte rozwiązania były bublem prawnym, który pozwalałyby np. ścigać amerykańskich dziennikarzy piszących w swoim kraju źle o Polsce. W tym przypadku nowelizacja likwiduje niepewność prawną. Pozostawia przy tym otwartą cywilną ścieżkę dochodzenia roszczeń dla wszystkich, niezależnie od pochodzenia czy obywatelstwa.

Za to atmosfera wokół zmiany prawa jest podobna jak trzy lata temu, znów mamy międzynarodową awanturę. Czy państwo – jak wtedy – wycofa się z przyjętych regulacji? Jest to możliwe, gdyż precedens, już mamy. Teoretycznie Senat może jedynie nieco zmodyfikować przepisy, gdyż nie ma prawa zmieniać ich sensu. Nowelę może jednak zawetować prezydent. Pytanie tylko, czy tak zachowuje się poważne, suwerenne państwo, które pod presją zewnętrzną uchyla się od naprawiania niekonstytucyjnych przepisów i wprowadzenia nowych, które mają merytoryczne uzasadnienie.