Niech Grecy zejdą z obłoków

Darować długi można dopiero, gdy mieszkańcy tego kraju zaczną twardo stąpać po ziemi – pisze wiceprezydent Pracodawców RP w polemice z Grzegorzem Kołodką.

Aktualizacja: 25.06.2015 21:40 Publikacja: 25.06.2015 21:00

Maciej Stańczuk

Maciej Stańczuk

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

W „Rzeczpospolitej" z 9 czerwca prof. Grzegorz Kołodko użala się na brak zrozumienia europejskich instytucji i Międzynarodowego Funduszu Walutowego dla prób rozwiązania przez obecny rząd w Grecji węzła gordyjskiego związanego z restrukturyzacją długu tego kraju. Ekipę ultralewicowej Syrizy profesor określa jako pragmatyczną, a nie populistyczną grupę, która wierzycielom proponuje rzekomo rozsądne rozwiązania głębokiego kryzysu. Cała wina przypisywana jest drugiej stronie: Komisji Europejskiej, MFW i Europejskiemu Bankowi Centralnemu (EBC), czyli słynnej trojce.

Trudno zgodzić się z taką tezą. Oczywiście wszyscy uczestnicy greckiego dramatu zdają sobie sprawę, że Grecja nigdy nie będzie w stanie spłacić istotnej części swoich zewnętrznych zobowiązań, ale redukcja długu nie może zostać zatwierdzona bez uzgodnionych warunków, które musi przestrzegać rząd grecki. Wcale nie wydają się one trudne do spełnienia, o czym wicepremier, który podpisał w imieniu Polski porozumienie o redukcji długu z bankami prywatnymi powinien dobrze wiedzieć.

Do tego potrzebne jest jednak wzajemne zaufanie. Obecny rząd grecki ma właściwie tylko jedną zaletę: ponieważ nigdy nie rządził, nie przyczynił się do upadku państwa i życia ponad stan przez wiele lat. Doświadczenia rządzenia na minimalnym nawet poziomie brakuje wszystkim jego członkom, w tym dwóm najważniejszym osobom: premierowi Ciprasowi i ekscentrycznemu ministrowi finansów Warufakisowi. W ciągu pierwszych kilku miesięcy urzędowania stracili oni niemal całe zaufanie, jakie mieli w instytucjach europejskich.

Zamiast solidnie przygotować się do sprawowania władzy i nauczyć rządzenia państwem, w ciągu kilku pierwszych miesięcy po wyborach zaczęli rozgrywać przeciwko sobie swoich europejskich partnerów, stosując brutalny szantaż i groźby wysadzenia w powietrze strefy euro. Taka gra jest z góry skazana na niepowodzenie i powinna być jak najszybciej zarzucona.

Iluzje Niemców

Co zatem może/powinno w tak trudnej sytuacji nastąpić? Europejscy politycy ostrzegali premiera Ciprasa, że po wyborach czeka go szybkie zderzenie z rzeczywistością. Powinni dodać, że z rzeczywistością powinni się skonfrontować wszyscy uczestnicy tej gry.

Przede wszystkich Niemcy muszą się pożegnać z iluzją, że Grecja może kontynuować dotychczasową politykę pomocy z najbardziej twardymi, politycznie trudnymi do spełnienia warunkami reform. Nowe kredyty stanowiłyby li tylko transfery pieniężne. Oczywiście przyciśnięty do muru rząd grecki może się w końcu zgodzić podpisać wszystko, by uzyskać unijne pieniądze, ale nawet nie będzie myślał o realizacji narzuconych warunków umowy, gdyż nie ma na ten ruch mandatu własnego społeczeństwa.

Rząd Syrizy został wybrany przez Greków, by zakończyć program pomocowy ze strony Europy i światowych instytucji finansowych. Wiara w to, że Europa może wbrew woli greckiego społeczeństwa zmienić ten kraj głębokimi reformami i w ten sposób poprawić ich sytuację jest naiwna i trochę arogancka. Reformy mogą być wprowadzane, o czym w Polsce wszyscy doskonale wiemy, tylko przy wsparciu i za zgodą tegoż społeczeństwa oraz polityków. Albo w ogóle.

Po cichu do wyjścia ze strefy

Czy wynika z tego, że Grecja musi opuścić strefę euro? Wszystkie strony greckiego dramatu powinny raczej w ciszy, z wykluczeniem opinii publicznej (bo tak wypracowuje się najtrudniejsze kompromisy) wypracować szczegóły ewentualnego wystąpienia Grecji ze strefy euro, by odbyło się ono w sposób uporządkowany. Wydaje się jednak, że najważniejszym tematem nie powinno być definiowanie i uzgadnianie kolejnych warunków uruchamiania nowych kredytów, ale coś wręcz przeciwnego. Żadnych nowych warunków, ale również niewiele, a najlepiej wcale nowych kredytów. Czy jest to do wyobrażenia?

Dla już udzielonych kredytów konieczne będzie ustalenie warunków ich obsługi. Pozycja negocjacyjna państw wierzycieli wcale nie wydaje się taka słaba. Grecja dostaje z unijnego budżetu netto ok. 4 mld euro rocznie. Poza tym w razie braku spłaty długów część zysku EBC nie powinna być Grecji wypłacana. W ten sposób odsetki od długu Aten wobec wierzycieli publicznych (250 mld euro) w wysokości ok. 2 proc. rocznie mogłyby być zagwarantowane.

Ważniejsze jest jednak pytanie, czy bez nowych kredytów sytuacja jest do opanowania? W tym kontekście widzę trzy podstawowe problemy.

Po pierwsze, rząd grecki musi być w stanie ściągać wystarczająco dużo podatków, by zapewnić finansowanie bieżących wydatków bez kosztów finansowych. Tzw. nadwyżka pierwotna budżetu proponowana przez samego Ciprasa w 2015 r. wynosi 0,8 proc., czyli ten warunek spokojnie może zostać spełniony.

Drugim problemem jest obsługa 70 mld euro długu (ok. 20 proc. całości) wobec wierzycieli prywatnych. Z tej kwoty do spłacenia w tym roku przypada ok. 20 mld euro.

Na marginesie: prof. Kołodko w upominaniu banków prywatnych, że przeniosły swój dług na sektor publiczny, zapomina, że banki prywatne już w 2012 r. (pod przewodnictwem byłego szefa Deutsche Banku – Ackermana) dokonały w bezprecedensowej akcji redukcji swoich greckich należności o 50 proc. (niemal 100 mld euro). Jaki to przyniosło efekt: chaotyczne żądania kolejnej redukcji i nic poza tym... Jeśli sami wierzyciele prywatni nie przedłużą terminu zapadalności tych kredytów (przypomnijmy, niestety, nadal obarczonych przez regulatorów zerową wagą ryzyka), to wówczas sami Grecy musieliby ogłosić przymusowe wydłużenie tego terminu, ponieważ państwo nie dysponowałoby bez unijnych kredytów pomocowych żadnymi środkami, by obsłużyć zapadający dług.

Problem banków

Istotna część długu wobec wierzycieli prywatnych to dług wobec greckich banków. Kolejnym problemem staje się zatem zapewnienie stabilności greckiego systemu bankowego.

W ostatnich tygodniach widzieliśmy masowe wycofywanie depozytów i transfer gotówki za granicę, zarówno przez klientów indywidualnych, jak i przedsiębiorstwa. Systemowa luka płynnościowa banków greckich pokryta została pomocą płynnościową greckiego banku centralnego, który z kolei refinansuje się w EBC. Ponieważ grecki bank centralny nie dysponuje odpowiednimi zabezpieczeniami pod kredyty płynnościowe EBC, oznacza to, że tą drogą płyną nowe kredyty dla Grecji, które bezpośrednio obciążają europejskiego podatnika.

Żeby przerwać ten zaklęty krąg, Grecja powinna jak najszybciej wprowadzić ograniczenia w dostępie do gotówki na kontach bankowych oraz zakaz transferów poza greckim systemem bankowym, czyli kontrolę obrotu kapitałowego. Te kroki będą dla Grecji i jej ludności bardzo bolesne. Uwolnią jednak Greków od warunków narzucanych przez wierzycieli i konieczności upokarzających uzgodnień ze znienawidzoną trojką.

Alternatywa jest jeszcze gorsza. Wystąpienie ze strefy euro byłoby dla Grecji szalenie ryzykowne i pogrążyłoby kraj w niekontrolowanym chaosie. Kontynuacja dotychczasowej polityki również nie wydaje się wobec takiego, a nie innego wyboru politycznego Greków odpowiedzialna.

Nie naśladować

Wybór Syrizy – partii klasycznych populistów o odcieniu lewackim – do wyprowadzenia Grecji z jednego z najcięższych kryzysów w nowożytnej historii tej najstarszej w świecie demokracji powinien stanowić raczej przestrogę, a nie wzór do naśladowania w innych krajach. W 2008 roku przeciętny Grek był o 60 proc. bogatszy niż Polak, w ubiegłym roku już tylko o 10 proc., a w tym Polska prześcignie Hellada pod względem dochodu na głowę mieszkańca. Podążanie drogą greckich populistów, którzy, niestety, przejęli władzę w tym pięknym kraju, z pewnością nie opłaca się nikomu w Europie. Postulat prof. Kołodki darowania Grekom znacznej części ich długu, aczkolwiek uzasadniony i ładnie brzmiący nie może się ziścić, dopóki sami Grecy nie zejdą z obłoków, w których od dawna bujają, i nie zaczną twardo stąpać po kamienistej ziemi. Wówczas z pewnością dostaną swoją szansę, tak samo jak Polska 25 lat temu. Potraktujmy zatem twierdzenie pana profesora z równą powagą jak jego wcześniejszą wypowiedź też na łamach „Rzeczpospolitej", że źródłem sukcesu polskiej transformacji ustrojowej są reformatorskie rządy gen. Jaruzelskiego z lat stanu wojennego.

W „Rzeczpospolitej" z 9 czerwca prof. Grzegorz Kołodko użala się na brak zrozumienia europejskich instytucji i Międzynarodowego Funduszu Walutowego dla prób rozwiązania przez obecny rząd w Grecji węzła gordyjskiego związanego z restrukturyzacją długu tego kraju. Ekipę ultralewicowej Syrizy profesor określa jako pragmatyczną, a nie populistyczną grupę, która wierzycielom proponuje rzekomo rozsądne rozwiązania głębokiego kryzysu. Cała wina przypisywana jest drugiej stronie: Komisji Europejskiej, MFW i Europejskiemu Bankowi Centralnemu (EBC), czyli słynnej trojce.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację