W roku 1997 mało znany pracownik administracji prezydenta Rosji Borysa Jelcyna obronił doktorat w Instytucie Górnictwa w Petersburgu na temat wpływu budowy rurociągów na geopolitykę. Stwierdził, że wobec ogromnego zapotrzebowania na energię w Europie jest rynek na stałe dostawy rosyjskich węglowodorów. Stwarza to okazję do zbudowania trwałej zależności energetycznej kontynentu od dostaw ze Wschodu. Takie trwałe uzależnienie w dziedzinie energetyki pozwoli potem uzależnić Europę geopolitycznie.
Minęły zaledwie dwa lata i młody doktor Władimir Putin został głównym lokatorem na Kremlu. Najpierw zajął fotel premiera, a potem prezydenta Rosji. Nic więc dziwnego, że pomysły z doktoratu, za pomocą których objaśniał sytuację międzynarodową, stały się podstawą rosyjskiej polityki. Rosja wkrótce przystąpiła do budowy rurociągów – Północnego i Południowego.
Niemiecki monopol
Po paru latach tezy z doktoratu Władimira Putina stały się bliskie kanclerz RFN Angeli Merkel. Politycy w Berlinie uznali, że skoro zimna wojna się skończyła, to sojusz z USA nie jest już tak potrzebny jak kiedyś, bo dziś Rosja nie stanowi dla Niemiec zagrożenia militarnego. Moskwę więc trzeba traktować jako partnera gospodarczego. Co więcej, jak twierdzili politycy w Berlinie, przez trwały handel z Niemcami Rosja zmieni swój ustrój na demokratyczny. Politycy niemieccy postanowili zatem związać swój kraj ze wschodnim partnerem, ignorując zagrożenia, jakie wynikają z rosyjskich zbrojeń i rosyjskiej ekspansji na świecie.
W 2010 roku kanclerz Merkel za sukces uznała zawarcie z Rosją porozumienia, które pozwoliło na budowę rurociągu Nord Stream. Jego trasę wytyczono tak, by zablokować polskie porty w Szczecinie i Świnoujściu dla dużych statków, które mogłyby transportować do naszego kraju gaz lub ropę. Kilka lat potem, to jest 4 września 2015 roku, czyli za prezydentury Baracka Obamy, Niemcy podpisali z Rosją nowe porozumienie o budowie kolejnego rurociągu – Nord Stream 2.
Ostatnie wydarzenia można zinterpretować tak: w maju Niemcy uzyskali oficjalne poparcie dla tej budowy ze strony USA. Kilka dni po decyzji prezydenta Joe Bidena politycy niemieccy postanowili narzucić Unii Europejskiej zakaz finansowania rurociągów między państwami Unii. Równocześnie wymusili na władzach Danii cofnięcie zgody na budowę rurociągu Baltic Pipe, który zapewniał Polsce dostęp do gazu z Morza Północnego. W ten sposób Niemcy chcą zapewnić sobie monopol na dostawy gazu dla naszej części Europy. Dzięki polityce Bidena duża część Europy stanie się zależna od dostaw rosyjskich węglowodorów dystrybuowanych z terenu Niemiec.