Wybory ważniejsze niż kiedykolwiek

Kampanię wyborczą do Parlamentu Europejskiego zdominowała polityka krajowa. Zamiast debaty o UE i globalnych trendach, które wywrócą nasze życie do góry nogami, mamy licytację, kto obieca więcej. To niepokojące.

Publikacja: 21.05.2019 21:00

Wybory ważniejsze niż kiedykolwiek

Foto: Wikipedia

Tym razem nic nie jest pewne i jasne. Przez lata w Parlamencie Europejskim karty rozdawali chadecy i socjaldemokraci, którzy w zasadzie wspólnie kontrolowali izbę. Teraz sondaże pokazują, że dominacja tych dwóch rodzin politycznych topnieje – głównie na rzecz ugrupowań skrajnych.

To wybory europejskie zdecydują w dużej mierze o tym, nad czym za kilka lat będzie głosował Sejm, bo to europarlament współkształtuje unijne prawo, które potem wdraża parlament polski. Niestety, Polacy są w ogonie Europy, jeśli chodzi o frekwencję. W 2014 r. o kształcie polskiej reprezentacji w Brukseli zdecydowała mniej niż jedna czwarta wyborców uprawnionych do głosowania.

Potrzeba gospodarczej otwartości

Polscy pracodawcy, których mam zaszczyt reprezentować w Brukseli w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym, byli, są i będą zwolennikami integracji europejskiej. Tylko silna UE ma szanse na sukces w obliczu światowej konkurencji, w obliczu niepewności w geopolityce i wielkich trendów społecznych. Tylko silna UE ma szanse zapewnić europejskim obywatelom, a więc także i Polakom, bezpieczeństwo i dobrobyt.

By zmierzyć się z presją innych globalnych potęg, Unia musi poprawić konkurencyjność. Potrzebujemy więcej innowacji, więcej inwestycji i więcej handlu. Potrzebujemy gospodarczej otwartości. Wewnętrznie UE zmaga się z kryzysem solidarności i poszanowania własnych wartości. Pod przykrywką ochrony praw pracowniczych część „starych" krajów UE próbuje ograniczać swobodny przepływ towarów i usług. Wszystko po to, by wypchnąć z rynku firmy z Europy Środkowej i Wschodniej. Polska powinna umacniać swoją rolę w UE m.in. po to, by przeciwdziałać takim zakusom.

Kto kilka lat temu pomyślałby, że aż trzy kraje członkowskie będą w sporze z Komisją Europejską w kwestii praworządności – filara europejskiej wspólnoty. Brak praworządności stawia pod znakiem zapytania cały wspólny europejski rynek. Jeśli nie możemy ufać obiektywizmowi i niezależności sądów w kwestii stosowania prawa, jak możemy handlować i inwestować?

Choć Unia ma wiele problemów, wciąż pozostaje najlepszym miejscem do życia, którego zazdroszczą nam inni. Zbyt często zapominamy, że jej siła tkwi w jej atrakcyjności: to dzięki niej możemy swobodnie podróżować, studiować i pracować w każdym zakątku Europy. To część europejskiego stylu życia, który zaczęliśmy traktować jak oczywistość. By go utrzymać, musimy mieć go jak sfinansować. Dlatego Europa musi być dobrym miejscem do prowadzenia działalności gospodarczej.

Czas przyjąć euro

Polska powinna zabiegać o miejsce w „twardym jądrze" Unii. Dlatego powinniśmy się skupić na sprawach, które kształtują przyszłość Europy: walce ze zmianami klimatycznymi, obronności i bezpieczeństwie, rewolucji cyfrowej, rozwoju sztucznej inteligencji i konsekwencjach tych trendów dla społeczeństwa. W następnym unijnym budżecie właśnie na te cele będzie szło coraz więcej pieniędzy.

By pozostać w centrum, powinniśmy również jak najszybciej dołączyć do strefy euro. Choć przez ostatnie lata zmiany kursu złotego raczej pomagały, niż szkodziły, gospodarce, to trzeba pamiętać, jak krucha jest stabilność naszej waluty i jak szybko ten dobry trend może się odwrócić. Potrzeba szczerej dyskusji o euro w Polsce, dyskusji opartej na faktach, a nie doraźnym interesie politycznym.

Trzy tygodnie temu świętowaliśmy 15-lecie naszego wejścia do UE. Przy tej okazji media informowały, jak bardzo ten czas zmienił Polskę, wyliczały setki kilometrów dróg, tysiące projektów sfinansowanych przez Brukselę i miliony złotych w dopłatach dla rolników. Ale Unia to dużo więcej niż pieniądze. To wspólnota wartości: demokracji, wolności, praw podstawowych i praworządności.

Wierzę, że po 15 latach obecności w UE czas przestać ją traktować jak dojną krowę, czas przestać „wyciskać brukselkę". Czas brać na siebie odpowiedzialność za jej przyszłość, zabiegać o to, by jako kraj Polska liczyła się w jej kształtowaniu. Pierwszy krok może, i powinien, zrobić każdy z nas – biorąc udział w niedzielnym głosowaniu.

Jacek Krawczyk jest przewodniczącym Grupy Pracodawców w Europejskim Komitecie Ekonomiczno-Społecznym

Tym razem nic nie jest pewne i jasne. Przez lata w Parlamencie Europejskim karty rozdawali chadecy i socjaldemokraci, którzy w zasadzie wspólnie kontrolowali izbę. Teraz sondaże pokazują, że dominacja tych dwóch rodzin politycznych topnieje – głównie na rzecz ugrupowań skrajnych.

To wybory europejskie zdecydują w dużej mierze o tym, nad czym za kilka lat będzie głosował Sejm, bo to europarlament współkształtuje unijne prawo, które potem wdraża parlament polski. Niestety, Polacy są w ogonie Europy, jeśli chodzi o frekwencję. W 2014 r. o kształcie polskiej reprezentacji w Brukseli zdecydowała mniej niż jedna czwarta wyborców uprawnionych do głosowania.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację