Kiedyś spory wywoływała sama zasada wynagradzania posesjonatów za pozwolenie przekopania ogródka, czy wypielęgnowanego trawnika, puszczenia nad rezydencją przewodów elektrycznych, czy postawienia słupa trakcyjnego obok winorośli zasilających jesienią skromną, rodzinną piwniczkę. Dziś jest już powszechna zgoda, co do funkcjonowania tej reguły. Spory budzi tylko wysokość wynagrodzenia, jakie powinien płacić przedsiębiorca za korzystanie ze służebności przesyłu. Oczywiście w praktyce jest tak, że silniejszy może więcej i to on wymusza stawki za używanie do celów publicznych cudzej nieruchomości.

Jedno jest też pewne – nie da się zbić majątku na udzieleniu zgody na przeprowadzenie urządzenia przesyłowego pod, czy nad ziemią. Poza tym chyba jest już akceptacja społeczna co do tego, że bez kompromisu w tych sprawach nie byłoby postępu technicznego i rozwoju nowych technologii.

Warto, by przedsiębiorcy przesyłowi potrafili negocjować z właścicielami nieruchomości, nie zastraszali ich, byli zdolni do kompromisu i wyrażania zgody na rozsądną zapłatę za używanie czyjejś posiadłości w społecznym i publicznym celu. Kluczowa w tym kontekście jest umiejętność interpretacji udzielonej już zgody, czyli od kiedy ona obowiązuje, czy można ją odwołać, jeśli tak, to na jakich zasadach, czy można ją renegocjować, czy stara zgoda obowiązuje np. nowego właściciela terenu, czy istnieje coś takiego jak domniemana akceptacja oraz, jakie znaczenie mają zbiorcze podpisy właścicieli pod zgodą na służebność. Pytań jest wiele a precyzyjnych na nie odpowiedzi udziela Małgorzata Chwoyka radca prawny w tekście „Jak interpretować zgody na budowę urządzeń przesyłowych". Zapraszam do lektury także innych artykułów w najnowszym numerze „Biznesu".