Ekonomiści już od pewnego czasu prognozowali, że kolejne spowolnienie gospodarcze jest nieuniknione i będzie to pierwsze spowolnienie od czasu wielkiej recesji, która zakończyła się ponad dziesięć lat temu. Nikt jednak nie przewidział, że przyjdzie nam znaleźć się w kryzysie spowodowanym koronawirusem. Pandemia zaskoczyła wszystkich.
Zdezorientowane i niepewne swojej biznesowej przyszłości firmy zaczęły zawieszać lub odkładać w czasie wydatki na marketing. Redukują lub przesuwają kampanie marketingowe na kolejne miesiące, wstrzymują rozpoczęte i odkładają zaplanowane przetargi. Marketing, czyli komunikacja z klientami przestaje być dla nich istotna. Czy słusznie?
Nie wolno zamilknąć
Najciekawszą reakcją na kryzys są słowa Sama Waltona, założyciela Wal-Mart. Na pytanie „Co sądzisz o recesji?" odpowiedział: „Myślałem o tym i postanowiłem nie brać udziału". Całkowita rezygnacja z działań komunikacyjnych jest złą reakcją i złą strategią na dziś i na przyszłość. W sytuacji kryzysowej wygrają ci, którzy zachowują spokój i mają plan działania. Jesteśmy w nowej rzeczywistości biznesowej i trzeba się do niej przystosować – zmienić treść komunikacji, narzędzia, ale nie zamilknąć.
Gdy firmy ograniczają wydatki na marketing, konsumenci zapominają o ich markach, co może prowadzić do utraty bieżącej, ale i przyszłej sprzedaży. Aktywność marketingowa, choć niewielka zazwyczaj prowadzi do wzrostu „udziału w rynku". To czas, kiedy można zmienić pozycję firmy-marki, a nawet na wprowadzenie nowego produktu, zwłaszcza kiedy konkurencja ograniczy wydatki na reklamę, co warto obserwować.
Sytuację kryzysową należy postrzegać jako szansę. To czas przetasowania, a każde przetasowanie to szansa, aby zająć mocniejszą pozycję. Chwilowe spowolnienie może zapracować na sukces w przyszłości. Dlatego konieczne jest gruntowne przepracowanie strategii, otwartość i gotowość na zmiany, wsłuchanie się w trendy i zmiany zachowania konsumentów.