Wojciech Warski: Firmom i pracownikom na ratunek

Ustawa o walce z koronawirusem jest z założenia prowizorką, dlatego konieczna jest natychmiastowa jej nowelizacja ze względu na długoterminowe skutki walki z pandemią.

Publikacja: 17.03.2020 20:00

Wojciech Warski: Firmom i pracownikom na ratunek

Foto: AFP

Drakońskie obostrzenia, zarządzone przez polski rząd i inne, są konieczne, choć nie wiemy, na ile efektywne. Koronawirus już u nas jest i epidemia rozwija się lokalnie. To, co jest dziś gwarantowane, to długoterminowe, bardzo negatywne skutki gospodarcze.

Przyjęta przez rząd specustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z Covid-19 była faktycznie niezbędna i jedyny to chyba przypadek, kiedy można uznać „szybką ścieżkę" jej uchwalania. Brak czasu i konsultacji spowodował jednak, że ustawa jest z założenia prowizorką, która pomija spojrzenie do przodu – przeciwdziałanie skutkom długoterminowym oraz zachowanie ciągłości działania firm. Dlatego natychmiastowa nowelizacja ustawy jest niezbędna.

Powszechnie wskazuje się na brak regulacji odnośnie do strat spowodowanych koniecznymi działaniami władz publicznych, uregulowań prawnych dotyczących niezawinionych przez przedsiębiorców uchybień, rekompensat za utracone przychody.

Przykład sprzed lat

Raz już mieliśmy w nieodległej przeszłości podobną sytuację. Wtedy, w odpowiedzi na światowy kryzys finansowy i gospodarczy 2008 r., związki zawodowe i organizacje pracodawców zdobyły się na kompromis i podpisały w marcu 2009 r. w BCC porozumienie, które było podstawą ustawy o łagodzeniu skutków kryzysu. Dla ochrony miejsc pracy i podtrzymania działalności firm dotkniętych nie mniej niż 25-proc. spadkiem obrotów zgodzono się m.in. na możliwość czasowego obniżenia czasu pracy i proporcjonalnie wynagrodzeń (za dopłatą z Funduszu Gwarantownych Świadczeń Pracowniczych), na elastyczne gospodarowanie czasem pracy, na stypendia dla podnoszenia kwalifikacji w okresie przestojów. Wówczas groźba utraty pracy była większym złem niż czasowe obniżenie zarobków.

Dziś jednak mamy inną sytuację. Można przywrócić niektóre zapisy tamtej ustawy, ale pamiętajmy, że gospodarka rozpędzona koniunkturą kilku ostatnich lat w swoisty sposób chroni pracowników na rynku, który dziś absorbuje niemal każdą parę rąk do pracy. A to, co obecnie jest problemem, to zagrożenie dla samych firm, głównie sektora małych i średnich przedsiębiorstw (MŚP).

Bierze się ono z groźby utraty bieżącej płynności, a w mniejszym stopniu z długoterminowej utraty przychodów. Bowiem wybuch epidemii to dla firm faktycznie wybuch skutków doraźnych, gdy przedsiębiorstwa z dnia na dzień stają przed problemami niemożności skonsumowania wcześniej poczynionych wydatków, gdy nagle zrywane są łańcuchy dostaw, gdy firmy nie mają zamówień i tracą przychody, ponoszą jednak codzienne koszty.

O ile firmy duże i o szerokim profilu działania dadzą sobie radę, o tyle firmy sektora MŚP – nawet te bardzo zdrowe, lecz o ograniczonych zasobach kapitałowych – są zagrożone finansowo. Mogą popaść w  tarapaty, może dojść do ich upadłości, a co za tym idzie, do zwolnień pracowników. Potrzeba czasu, by się dostosowały.

Firmy sektora MŚP to podstawa bytu i żywotności polskiej gospodarki. Są one na samym dole drabiny kooperacyjnej i to przede wszystkim dla ich ochrony państwo winno okazać swą moc. Trzeba tak dostosować otoczenie prawne, by mniej krępowało udzielanie zamówień i chroniło przed pandemicznymi roszczeniami. Wydaje się, że najbardziej efektywne byłoby ucinające wątpliwości redefiniowanie siły wyższej oraz czasowe uproszczenie trybów zamówień publicznych i zawieszenie egzekwowania kar.

Konieczne jest też ustawowe przyjęcie odpowiedzialności Skarbu Państwa za skutki dla firm niezbędnych dla zdrowia społeczeństwa działań władz oraz przyjęcia co najmniej części ciężaru strat spowodowanych przez dezorganizujące efekty pandemii. To musi być wspólny wysiłek rządu, parlamentu, samorządów, banków, pracowników i firm.

Katalog możliwych rozwiązań jest dość bogaty. Na stole są takie propozycje jak odroczenie płatności z tytułu składek ubezpieczeń społecznych i podatków, odroczenie spłat rat kapitałowych i czynszów dla samorządów, automatyzm zwrotów podatku VAT, alarmowe uruchomienie w BGK kredytów obrotowych dla firm wykazujących ujemne przepływy finansowe i wreszcie bezpośrednie znaczące wsparcie finansowe w postaci bezzwrotnych pożyczek wszędzie tam, gdzie walka z epidemią spowodowała udokumentowane straty operacyjne.

Koszty pomocy

Limitem wsparcia winna być określona branżowo kwota na jednego zatrudnionego. Koszty takiego wsparcia sięgną co najmniej kilkunastu miliardów lub więcej, ale jego brak byłby dla gospodarki i budżetu jeszcze bardziej kosztowny.

Celem takiego wsparcia nie jest zwrócenie firmom utraconych dochodów, lecz partycypacja państwa w ponoszeniu ciężarów walki z epidemią, a tym samym ograniczanie spadku poziomu życia społeczeństwa i ochrona miejsc pracy.

Beneficjentami wsparcia winny być nie tylko firmy sektora MŚP, ale i wybrane inne firmy, takie jak PLL LOT. Generalnie – firmy zmuszone do zawieszenia lub silnego ograniczenia działań, szczególnie w branży transportowej i turystycznej. W świetle ostatnich stanowisk Komisji Europejskiej nie ma tu obawy o niedozwoloną pomoc publiczną.

Zdrowie społeczeństwa jest celem wyższym. Zdecydowane, choć kosztowne działania państwa są konieczne dla ochrony również zdrowia gospodarki rozumianej jako system naczyń połączonych. Miejmy nadzieję, że w dobie dominacji celów propagandowych nad celami gospodarczymi te ostanie jednak obronią się w oczach decydentów.

Dr Wojciech Warski jest przedsiębiorcą, członkiem „Team Europe", w latach 2011–2019 był wiceprzewodniczącym Trójstronnej Komisji i Rady Dialogu Społecznego oraz wiceprezesem BCC.

Drakońskie obostrzenia, zarządzone przez polski rząd i inne, są konieczne, choć nie wiemy, na ile efektywne. Koronawirus już u nas jest i epidemia rozwija się lokalnie. To, co jest dziś gwarantowane, to długoterminowe, bardzo negatywne skutki gospodarcze.

Przyjęta przez rząd specustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z Covid-19 była faktycznie niezbędna i jedyny to chyba przypadek, kiedy można uznać „szybką ścieżkę" jej uchwalania. Brak czasu i konsultacji spowodował jednak, że ustawa jest z założenia prowizorką, która pomija spojrzenie do przodu – przeciwdziałanie skutkom długoterminowym oraz zachowanie ciągłości działania firm. Dlatego natychmiastowa nowelizacja ustawy jest niezbędna.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację