Ustawa o prawach konsumenta weszła w życie w grudniu ubiegłego roku. Zmieniła zasady dotyczące robienia zakupów w sklepach tradycyjnych, w internecie („na odległość") czy na pokazach („poza lokalem przedsiębiorstwa"), a także składania reklamacji. Jednak nie wszyscy przedsiębiorcy dostosowali się do zmian. Po siedmiu miesiącach jej obowiązywania Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów (UOKiK) zapowiedział w specjalnym komunikacie, że na początku 2016 roku planuje przeprowadzić kompleksowe kontrole, by zweryfikować, czy przedsiębiorcy faktycznie dostosowali swoje rynkowe zachowania do obowiązujących przepisów. Wygląda na to, że to już ostatni moment dla przedsiębiorców na zmianę kwestionowanych przez UOKiK i niezgodnych z prawem praktyk.
Przedsiębiorcom nie opłaca się zwlekać z wprowadzeniem zmian z kilku względów. W przypadku podejrzenia naruszenia przepisów ustawy UOKiK może wszcząć postępowanie w sprawie naruszenia zbiorowych interesów konsumentów, a wydając decyzję stwierdzającą takowe naruszenie, może m.in. nałożyć karę pieniężną w wysokości do 10 proc. obrotu osiągniętego przez przedsiębiorcę w ostatnim roku obrotowym. Kara taka niesie zwykle ze sobą negatywne skutki wizerunkowe w postaci nieprzychylnych publikacji, komentarzy na forach i w mediach społecznościowych. Niedozwolone praktyki mogą skutkować również pogorszeniem relacji z klientami, co zwłaszcza w odniesieniu do handlu w internecie może mieć niebagatelne znaczenie.
Dodatkowo, zgodnie z przyjętą właśnie przez Sejm nowelizacją ustawy o ochronie konkurencji i konsumentów, najpewniej na wiosnę 2016 roku UOKiK zyska nowe prerogatywy. Wprowadzona zostanie kontrowersyjna instytucja tzw. tajemniczego klienta, UOKiK będzie mógł też bezpłatnie publikować komunikaty i ostrzeżenia w publicznym radiu i telewizji, pojawi się też zupełnie nowy model kontroli postanowień wzorców umów. Na co zatem szczególną uwagę powinni zwrócić przedsiębiorcy?
Ustawa wydłużyła z 10 do 14 dni prawo do odstąpienia od umowy zawartej poza lokalem przedsiębiorcy lub na odległość. Kupujący dostają tzw. prawo do namysłu, mogą od umowy odstąpić bez podawania żadnych przyczyn, a oczekiwanie podania przez klienta powodu odstąpienia może zakończyć się nałożeniem kary. Ważne dla obu stron są terminy: 14 dni liczymy generalnie od następnego dnia po dniu, w którym klient otrzymał przesyłkę. Gdyby 14. dzień upływał w dzień ustawowo wolny od pracy, konsument mógłby odstąpić od umowy w następnym dniu roboczym. Gdyby jednak konsument nie został poinformowany o prawie odstąpienia od umowy, jego prawo wygaśnie dopiero po upływie 12 miesięcy (a nie jak wcześniej trzech miesięcy) od dnia upływu terminu 14 dni (chyba że sprzedawca się zmityguje i przypomni o uprawnieniu wcześniej – wtedy klientowi wciąż pozostanie 14 dni). Dla przedsiębiorcy dodatkową „karą" za niepoinformowanie będzie też to, że konsument nie będzie odpowiedzialny za zmniejszenie wartości rzeczy wynikające z jej używania, a to wpłynie na jego zyski.
14 dni to także termin, w którym internetowy sprzedawca ma obowiązek zwrócić konsumentowi wszystkie koszty związane z zakupem, w tym koszty dostarczenia rzeczy, o ile są kosztami związanymi z najtańszym środkiem transportu. Koszty zwrotu leżą już po stronie kupującego.