Zmiana była poważna, jeśli wziąć pod uwagę prace nad programem Mieszkanie+, kodeksem urbanistyczno-budowlanym, ustawą mającą uwłaszczyć użytkowników wieczystych czy projektem ustawy inwestycyjnej. Na horyzoncie pojawiły się natomiast trzy ministerstwa, w kompetencjach których mogłyby się znaleźć sprawy związane z branżą budowlaną: Inwestycji i Rozwoju na czele z Jerzym Kwiecińskim, Infrastruktury, któremu przewodzi Andrzej Adamczyk (dotychczasowy minister infrastruktury i budownictwa), a także Przedsiębiorczości i Technologii z szefową Jadwigą Emilewicz.

W piątek okazało się, że rewolucji jednak nie będzie. A rekonstrukcja w resorcie odpowiadającym za budowlankę sprowadza się do... zmiany nazwy. Nowe rozporządzenie określające zakres kompetencji resortu infrastruktury (obowiązujące z mocą wsteczną od 9 stycznia) wskazuje wprost, że to ono nadal zajmuje się: budownictwem, planowaniem przestrzennym, mieszkalnictwem, łącznością, a także transportem.

Czy to oznacza koniec niespodzianek? Niekoniecznie. Trwają prace nad nową ustawą o działach administracji rządowej. Prawdziwa reorganizacja jeszcze przed nami. Trzeba trzymać kciuki, by tym razem o budownictwie nie zapomniano. Branża bijąca z roku na rok rekordy powinna bowiem trafić w ręce dobrego i jednego gospodarza, który wsłucha się w jej głosy.

W Monitorze Wolnej Przedsiębiorczości oceniamy gospodarcze działania rządu i wskazujemy na bariery utrudniające funkcjonowanie polskich firm. Dla czytelników, którzy napiszą, co ogranicza ich w prowadzeniu biznesu, mamy dwutygodniowy bezpłatny dostęp do e-wydania „Rzeczpospolitej".