Gdy przedstawialiśmy na MIT wnioski z naszego raportu na temat dekarbonizacji polskiej gospodarki, studenci i wykładowcy tej prestiżowej amerykańskiej uczelni pytali głównie, czy na pewno to możliwe. Z Polską kojarzą im się dymiące kominy wielkich elektrowni węglowych i wszędobylski smog. Rzut oka na twarde liczby też nie napawa optymizmem. A jednak z naszych analiz wynika, że zapewnienie naturalności emisyjnej Polsce do 2050 r. jest możliwe. Byłoby jednak wyzwaniem na historyczną skalę.
Stan gry
W 2017 r. emisja gazów cieplarnianych w Polsce wynosiła 380 megaton ekwiwalentu dwutlenku węgla, czyli przeszło 800 g CO2e na każde euro PKB. Pod tym względem jesteśmy na niezbyt chlubnym, trzecim miejscu w UE. Emisje w Polsce powstają głównie w: energetyce (38 proc.), przemyśle (22 proc.), transporcie (15 proc.), budynkach, szczególnie podczas ich ogrzewania i klimatyzowania (11 proc.), rolnictwie (11 proc.).
Redukcja tych emisji będzie bardzo trudna, nie tylko dlatego, że energetyka w znacznej mierze oparta jest na węglu. Kraj nie ma wielu rzek, na których mogłyby powstać elektrownie wodne, a liczba godzin słonecznych wynosi maksymalnie 1,9 tys. rocznie, czyli o połowę mniej niż w Kalifornii. Złoża gazu ziemnego są niewielkie, a geopolityka sprawia, że import tego surowca na odpowiednią skalę jest wyzwaniem. Morze Bałtyckie pozwala na rozwój morskiej energetyki wiatrowej na północy, ale to południe kraju jest najbardziej energochłonne. Polska nie ma także elektrowni atomowej, w odróżnieniu od innych państw UE z byłego bloku wschodniego, takich jak Czechy, Węgry czy Słowacja. Spory udział w emisji gazów cieplarnianych ma rolnictwo, które wyjątkowo trudno dekarbonizować.
Skala wyzwania
Mimo to dużo udało się już zrobić. Choć w ostatnich 30 latach gospodarka rozwijała się w szybkim tempie, emisja gazów cieplarnianych zmalała o ok. 15 proc. Było to możliwe dzięki transformacji gospodarki centralnie planowanej opartej na przemyśle w bazującą w dużej mierze na usługach. Udało się też znacznie poprawić efektywność energetyczną przemysłu, obniżyć zużycie węgla oraz zwiększyć udział energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych (OZE).
Jednak gdyby kraj do 2030 r. miał ograniczyć emisje o 55 proc. w stosunku do 1990 r., a taki cel został przyjęty w UE, w najbliżej dekadzie dekarbonizacja musiałaby być prawie ośmiokrotnie szybsza niż w poprzednich 30 latach. Aby w 2050 r. osiągnąć neutralność emisyjną, trzeba by działać jeszcze szybciej. To praca herkulesowa.