Euro i cztery pudła finansisty

Polemizując z naszym redakcyjnym komentarzem „Nie straszcie nas euro” Cezary Mech, doradca prezesa NBP, trafia z wyjątkową precyzją kulą w płot. I to kilkakrotnie.

Aktualizacja: 22.05.2019 12:52 Publikacja: 22.05.2019 12:41

Euro i cztery pudła finansisty

Foto: Bloomberg

Pierwsze pudło w jego polemice zatytułowanej „Eurotragedia” to teza, że „Rzeczpospolita” – która konsekwentnie zachęca do wznowienia przygotowań do przyjęcia euro w Polsce – tłumi krytykę wspólnej waluty. Jest wręcz przeciwnie, bez obaw publikujemy głosy krytyczne. Wychodzimy bowiem z założenia, że jako medium powinniśmy być platformą debaty publicznej. Im więcej rzeczowej wymiany poglądów o przyjęciu euro, tym większa szansa, że społeczeństwo zamiast wierzyć w powielane ostatnio przez część polityków mity o wielkim wzroście cen, zacznie racjonalnie myśleć o skutkach takiej operacji. 

Dowodem otwartej postawy „Rzeczpospolitej” jest choćby wywiad z prof. Markusem C. Kerberem z Uniwersytetu Technologicznego w Berlinie, opublikowany 21 maja („Czas skończyć z unią szantażystów”). Kerber to osoba zdecydowanie przeciwna wspólnej walucie, ale dokładnie z odwrotnych powodów niż nasz polemista. Niemiecki profesor uważa, że euro jest szkodliwe dla Niemiec, bo jest niedowartościowane i ściąga nań zbyt wielkie ryzyko finansowe, a Berlin ma nieproporcjonalnie mały do znaczenia swojej gospodarki wpływ na decyzje EBC.

Drugie pudło Cezary Mech zaliczył przypisując redakcji poglądy na politykę monetarną przedstawione przez dr Justynę Schulz w artykule „Reforma jest potrzebna”. Autorka – czego polemista nie zauważył – nie jest publicystą naszej gazety, ale mianowanym w tej kadencji dyrektorem Instytutu Zachodniego, w przeszłości pracowała na Uniwersytecie w Bremie i publikowała wspólnie z dzisiejszym eurodeputowanym PiS prof. Zdzisławem Krasnodębskim. Zamieszczenie jej artykułu w „Rzeczpospolitej” – przyznaję z kontrowersyjnymi tezami – jest właśnie poszerzaniem debaty przez redakcję.

Wracając do polemiki z naszym artykułem, sprzeciw Cezarego Mecha wzbudziła teza, że przyjęcie wspólnej waluty stanie się ostatecznym potwierdzeniem wyboru prozachodniego kierunku dokonanego przez Polaków w 1989 r. Irytujące dla polemisty jest zwłaszcza podkreślanie przez nas nieodwracalności decyzji o zmianie waluty, uniemożliwiającej w praktyce wyjście z UE – jak pisze Mech – „gdybyśmy uznali, że bycie w Unii Europejskiej mimo wszystko nam się nie kalkuluje”. Najwyraźniej przedstawiciel środowiska sprawującego obecnie władzę woli drzwi do polexitu trzymać otwarte…

W polemicznej emocji Cezary Mech pisze też o naszym tekście: „brak zobiektywizowanej debaty sprawia, że (…) zamiast racjonalnej przestrogi przed podjęciem pochopnej decyzji, występuje argumentacja typowa dla, aż strach tak skonstatować… notatki agenta obcego wywiadu”. Argument zaiste godny finansisty.

Kolejne pudło to nazwanie przez Cezarego Mecha strefy euro tonącym EuroTitanikiem. Nie jest ona tworem doskonałym, ale wbrew zapewnieniom polemisty, nie tonie. Przetrwała ciężką próbę, jaką był światowy kryzys finansowy i załamanie w Grecji. A w ostatnich trzech latach przeżywa ożywienie gospodarcze. To ono tchnęło wiatr w żagle polskiej gospodarki, umożliwiając ponad 5-proc. wzrost PKB pomagający sfinansować wydatki socjalne „dobrej zmiany”.

W sferze instytucjonalnej strefa euro też się wzmacnia – powstaje np. jej budżet. To, czy w przyszłości zacznie on dominować w całym budżecie całej Unii, a kraje spoza eurostrefy obudzą się na marginesie UE, zależy od apetytu Europejczyków na integrację. I wyników wyborów europejskich – tych, które odbywają się w bieżącym tygodniu. Właśnie dlatego warto być otwartym na dyskusję o wejściu Polski do strefy wspólnej waluty i nie należy stawiać nierealistycznych warunków, jak zrównanie naszego PKB per capita z niemieckim.

A już na pewno nie należy bronić złotówki, co Cezary Mech czyni z pasją. Bo złotówka to tylko potoczna nazwa monety jednozłotowej. Polską walutą jest złoty, doradca prezesa NBP powinien o tym wiedzieć. I to właśnie jest czwarte pudło naszego polemisty.

Pierwsze pudło w jego polemice zatytułowanej „Eurotragedia” to teza, że „Rzeczpospolita” – która konsekwentnie zachęca do wznowienia przygotowań do przyjęcia euro w Polsce – tłumi krytykę wspólnej waluty. Jest wręcz przeciwnie, bez obaw publikujemy głosy krytyczne. Wychodzimy bowiem z założenia, że jako medium powinniśmy być platformą debaty publicznej. Im więcej rzeczowej wymiany poglądów o przyjęciu euro, tym większa szansa, że społeczeństwo zamiast wierzyć w powielane ostatnio przez część polityków mity o wielkim wzroście cen, zacznie racjonalnie myśleć o skutkach takiej operacji. 

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację