Pornografia na salonach

Czy można walczyć z krzywdzeniem kobiet jednocześnie dopuszczając rozpowszechniane w mediach pornografii.

Publikacja: 13.04.2018 15:02

Pornografia na salonach

Foto: Adobe Stock

(Anty)przemoc

Gdy 13 kwietnia 2015r. Prezydent Bronisław Komorowski ogłaszał ratyfikację Konwencji Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej podkreślał, że jest to temat, w którym wszyscy powinniśmy być zgodni. Słowa te padły w obecności licznych przedstawicielek organizacji broniących praw kobiet, będących najczęściej ofiarami aktów przemocowych. Dokument ten spotykał oraz nadal spotyka się nie tylko z entuzjazmem, ale również i z krytyką. Wskazuje się, że opiera się on na z góry przyjętej ideologii wskazującej na źródło przemocy. Jak zaznaczał m. in. Marek Jurek, Bułgaria (przewodniczy pracom UE) zadeklarowała, iż nie ratyfikuje tego dokumentu. Dodaje się w podobnym kontekście, iż wprowadza on niepokojące mechanizmy pozwalające by międzynarodowe organy i instytucje ingerowały w kluczowe dla danego kraju relacje istniejące między członkami rodzin. Konwencja - co istotne - wskazuje w wielu miejscach, iż to głównie kobiety padają ofiarami przemocy. Więcej, dodaje się, że to przemoc uwarunkowana płcią jest dominującym obecnie problemem społecznym. Ciekawym jest jednak, iż tak stanowczy w swej wymowie międzynarodowy dokument antyprzemocowy dopuszcza istnienie w przestrzeni medialnej – zawierających sceny przemocy- treści poniżających.

Przepis i porno

Śledząc zapisy omawianej Konwencji natrafić można na bardzo interesujący przepis. Mowa w tym miejscu o art. 17, zgodnie z którym: „Strony zachęcają sektor prywatny, sektor technologii informacyjno-komunikacyjnych oraz media, z należnym szacunkiem dla wolności wypowiedzi oraz ich niezależności, do uczestniczenia w dopracowywaniu i wdrażaniu polityk oraz ustalaniu wytycznych i standardów samoregulujących w celu zapobiegania przemocy wobec kobiet oraz wzmacniania szacunku dla ich godności.” W kolejnej części wskazano, że: „We współpracy z działaczami z sektora prywatnego Strony opracowują i promują wśród dzieci, rodziców i edukatorów umiejętności właściwego poruszania się w środowisku informacyjno-komunikacyjnym, które udostępnia poniżające treści na temat seksu lub przemocy, które mogą być szkodliwe.”

Czytając obowiązującą w Polsce od trzech lat wskazaną Konwencję Rady Europy dostrzec można jej specyficzny język. Widzimy tutaj zwroty takie jak „role płciowe”, czy też „niestereotypowe” zachowania. Są też sformułowania mające stanowczą wymowę. Oto przykłady „eliminowanie wszelkich form dyskryminacji”, „Strony potępiają wszelkie formy dyskryminacji kobiet.”, „postanowienia (…) muszą być wdrożone”, „strony powstrzymują się” oraz „Strony zobowiązują się do uwzględnienia kwestii związanych z płcią we wdrażaniu i ocenie wpływu postanowień niniejszej Konwencji.” Zapoznając się z treścią cytowanego art. 17 trudno już dostrzec podobne, stanowcze i jednoznaczne spojrzenie. W tej części Konwencji napotykamy się na takie zwroty jak: „Strony zachęcają” oraz „z należnym szacunkiem dla wolności wypowiedzi oraz ich niezależności,” Nie pojawia się tutaj jednak krytyka podobnych treści. Jest co niezrozumiałe. To bowiem w wypadku pornografii mamy do czynienia z materiałami, w których godność kobiety jest w sposób bezsprzeczny poniżana. Co interesujące w Konwencji jest na to zwrócona uwaga. Podkreśla się, że w mediach dostępne mogą być materiały zawierające „poniżające treści na temat seksu lub przemocy, które mogą być szkodliwe”. Dlaczego jednak dokument ten będący dla wielu „antyprzemocową konstytucją” jednoznacznie nie piętnuje porno przemysłu.

Porno przemysł

Analizujące omawiane zagadnienie Stowarzyszenie Twoja Sprawa zwraca w swoich opracowaniach uwagę, że większość z dostępnych aktualnie materiałów pornograficznych zawiera elementy przemocy skierowane wprost w stronę kobiet. W Konwencji Rady Europy odniesiono się do „niezależności sektora prywatnego”, który – co oczywiste – czerpie zyski z udostępniania oraz promowania materiałów pornograficznych. Szacuje się, że wartość rynku pornograficznego w Internecie wynosi blisko 5 mld. dolarów. Wyniki polskich badań zaznaczają, że 65% polskich nastolatków (po 16 r. z.) zetknęło się z materiałami zamieszczonymi na porno stronach. W zasadzie wyniki te nie powinny nas dziwić, zwłaszcza w czasach szerokiego dostępu do smartfonów. Zaznacza się, że co roku w Hollywood powstaje ok. 11 tys. filmów pornograficznych. Co szczególnie dramatyczne pojawia się również coraz więcej stron zawierających treści pedofilskie. Portal dyzurnet.pl, jedyny w Polsce ośrodek zajmujący się monitorowaniem sieci pod kątem udostępniania nielegalnej treści, wskazuje, że w naszym kraju jedynie w pierwszej połowie 2013r. liczba zgłoszonych stron o charakterze pedofilskim wzrosła o 25 %.

Prawo, porno o przemoc

Pornografia jest zjawiskiem coraz bardziej ciekawym z perspektywy refleksji społecznej i klinicznej. Jej nieograniczona dostępność powoduje, iż przypadki uzależnienia się od podobnych produkcji to fakt coraz częściej spotykany w gabinetach psychoterapeutycznych.. Dr Jacek Pulikowski wskazuje w tym kontekście na tzw. prawo znużenia. Mowa tutaj o drodze od zaglądania za strony sof porno, aż po poszukiwanie materiałów zawierających wątki przemocowe. Wyjaśnia to zjawisko Norman Doidge,autor bestsellera „Mózg, który się zmienia”, zaznacza: „pornografia, poprzez oferowanie niekończącego się haremu obiektów seksualnych, prowadzi do hiperaktywacji systemu apetytywnego. Oglądający pornografię rozwijają nowe mapy w swoich mózgach, oparte o zdjęcia i filmy wideo, jakie oglądają. [...] kiedy tworzymy takie mapy, staramy się je utrzymywać w stanie aktywności. Dokładnie tak samo, jak nasze mięśnie domagają się ćwiczeń, jeżeli siedzieliśmy cały dzień, tak nasze zmysły odczuwają głód stymulacji” wzrosła o ok 25%. Co to ma jednak wspólnego z Konwencją, która z założenia walczy przemocą wobec kobiet?

Wnioski, które bolą

Nie ulega wątpliwości, że kobiety padają częściej ofiarami przemocy niż mężczyźni. Dane polskiej Policji (2014) wskazują, że mężczyźni są 14 razy częściej podejrzani są o podobne działania Jako tragikomiczne należy jednak uznać sposób, w jaki Konwencja w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Z jednej strony zaznacza się, że przemoc domowa dotyczy w szczególności kobiet. Wskazuje się na społeczne i kulturowe źródła przemocy, piętnując występujące w tej sferę stereotypy. Jednocześnie jednak podkreśla się wolność wypowiedzi oraz wolność gospodarczą środowisk medialnych. Można je jedynie zachęcać, by przedstawiały kobiet e w sposób godny. Co więcej, akceptuje się fakt istnienia przestrzeni, w której kobiety są poniżane. Konwencja nie podejmuje jednak z tym walki. Zachęca do nauki radzenia sobie z podobnymi treściami. Trudno uciec w tym miejscu od wniosku, że Rada Europy skonstruowała istotnie niespójny wewnętrznie akt prawny, którego wewnętrzna spójność pozostawia wiele do życzenia. Czy można bowiem walczyć z przemocą wobec niewiast, jednocześnie pozwalając na istnienie produkcji poniżających kobiety.

Autor jest doktorem socjologii oraz pedagogiem specjalnym, wykładowcą akademickim oraz ekspertem Instytutu Ordo Iuris.

(Anty)przemoc

Gdy 13 kwietnia 2015r. Prezydent Bronisław Komorowski ogłaszał ratyfikację Konwencji Rady Europy w sprawie zapobiegania i zwalczania przemocy wobec kobiet i przemocy domowej podkreślał, że jest to temat, w którym wszyscy powinniśmy być zgodni. Słowa te padły w obecności licznych przedstawicielek organizacji broniących praw kobiet, będących najczęściej ofiarami aktów przemocowych. Dokument ten spotykał oraz nadal spotyka się nie tylko z entuzjazmem, ale również i z krytyką. Wskazuje się, że opiera się on na z góry przyjętej ideologii wskazującej na źródło przemocy. Jak zaznaczał m. in. Marek Jurek, Bułgaria (przewodniczy pracom UE) zadeklarowała, iż nie ratyfikuje tego dokumentu. Dodaje się w podobnym kontekście, iż wprowadza on niepokojące mechanizmy pozwalające by międzynarodowe organy i instytucje ingerowały w kluczowe dla danego kraju relacje istniejące między członkami rodzin. Konwencja - co istotne - wskazuje w wielu miejscach, iż to głównie kobiety padają ofiarami przemocy. Więcej, dodaje się, że to przemoc uwarunkowana płcią jest dominującym obecnie problemem społecznym. Ciekawym jest jednak, iż tak stanowczy w swej wymowie międzynarodowy dokument antyprzemocowy dopuszcza istnienie w przestrzeni medialnej – zawierających sceny przemocy- treści poniżających.

Pozostało 81% artykułu
Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny