Zmiana prezesa koncernu wywołała lawinę komentarzy, w których emocje często przeważały nad rzeczową analizą. Tymczasem ciągle jeszcze nie wiemy, jaką wizję przyszłości spółki ma nowy prezes, a tym samym za wcześnie, by wystawiać mu cenzurkę.
Tym, którzy dzisiaj szukają słabych punktów w CV Daniela Obajtka warto przypomnieć, że podobną burzę wywołało powołanie na prezesa Orlenu Wojciecha Jasińskiego. Mówiono wówczas, że to czysto polityczna nominacja, że nowy prezes nie ma doświadczenia w zarządzaniu spółkami z sektora paliwowo-energetycznego, że narodowy koncern czekają smutne lata. Okazało się, że Orlen nie utonął, a wręcz przeciwnie. Teraz, gdy decyzją Rady Nadzorczej misję zarządzania Orlenem powierzono Danielowi Obajtkowi, okazuje się, że dyżurni krytycy też rwą sobie włosy z głowy. A tym razem fakt, że kierował poważną i dużą Energą – i to kierował w dynamicznym stylu – bynajmniej nie przemawia na jego korzyść. Bo zaczynał jako samorządowiec w Pcimiu. Cóż, niektórym trudno dogodzić.
Brutalna prawda jest taka: Orlen to strategiczne dla bezpieczeństwa energetycznego i dla całej polskiej gospodarki przedsiębiorstwo, kontrolowane przez Skarb Państwa. Dlatego na jego czele od lat stoją menadżerowie z mocnym politycznym poparciem aktualnie rządzącej ekipy. I chyba trudno sobie wyobrazić inny wariant. Bo prezes Orlenu musi pogodzić dbanie o interesy akcjonariuszy z budowaniem bezpieczeństwa energetycznego państwa. A, niestety, co rząd, to inna wizja tego bezpieczeństwa.
Energa, kierowana ostatnio przez Daniela Obajtka, może pochwalić się kilkoma sukcesami. Na przykład kapitalizacją 5,3 mld zł na koniec roku i 38-procentowym wzrostem kursu akcji na warszawskiej giełdzie w 2017 roku. Trwa proces restrukturyzacji grupy, w wyniku którego mają w niej pozostać 22 spółki w miejsce 44. Z drugiej strony wciąż ważą się losy budowy elektrowni C w Ostrołęce, realizowanej wspólnie z Eneą. Czekamy na wyłonienie wykonawcy.
Prezes Obajtek na pewno nie ma fanów w gronie inwestorów farm wiatrowych. Po tym, jak w ubiegłym roku Sejm zezwolił firmom energetycznym na wypowiedzenie długoterminowych certyfikatów od producentów energii, Energa skwapliwie skorzystała z tej możliwości. Ba, prezes opowiadał się za powołaniem komisji śledczej, która zajęłaby się drenowaniem firm energetycznych przez lobby związane z OZE.