Krzyżak: Kościół zmierza ku schizmie

Dyskusja teologiczna już dawno wyszła z auli uniwersyteckich i przeniosła się do mediów. Tak było podczas Soboru Watykańskiego II, o którym Benedykt XVI mówił, że był „sobór Ojców i sobór mediów”.

Aktualizacja: 22.11.2016 12:48 Publikacja: 22.11.2016 09:09

Krzyżak: Kościół zmierza ku schizmie

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Tak było także przy okazji dwóch synodów o rodzinie, które odbywały się w 2013 i 2015 roku. Efektem prac synodalnych jest adhortacja apostolska papieża Franciszka „Amoris laetitia” szeroko komentowana w mediach. Dotąd jednak na łamach prasy o papieskim dokumencie dyskutowali głównie dziennikarze i czasem teolodzy. Ci drudzy dość niechętnie, bo niejasne zapisy papieskiego dokumentu woleli rozstrzygać podczas debat uniwersyteckich. Teraz mamy jednak sytuację nową i wyjątkową. O „Amoris laetitia” za pośrednictwem prasy zaczynają rozmawiać biskupi i nie przebierają przy tym w słowach.

Kilka dni temu upubliczniono list czterech emerytowanych kardynałów do papieża. W liście zatytułowanym „Dubia [Wątpliwości]. W poszukiwaniu wyjaśnień: apel o rozwiązanie węzłów w «Amoris laetitia»”, kardynałowie: Amerykanin Raymond Leo Burke, Niemcy – Walter Brandmüller i Joachim Meisner oraz Włoch Carlo Caffarra wyrazili pięć wątpliwości, dotyczących punktów 300-305 papieskiej adhortacji. List napisali we wrześniu, ale do dziś nie dostali odpowiedzi i zdecydowali się na jego upublicznienie. Ani papież, ani Kongregacja Nauki Wiary nie odpowiedzieli.

Odpowiedział za to grecki biskup Franghískos Papamanólis, przewodniczący Świętego Synodu Greckich Hierarchów Katolickich. W liście otwartym do purpuratów hierarcha oskarża ich o herezję, a być może nawet apostazję. „Z waszego dokumentu jasno wynika, że w praktyce nie wierzycie w najwyższy autorytet nauczania papieża, wspartego przez dwa synody biskupów, pochodzących z całego świata. Widać, że Duch Święty inspiruje tylko was, a nie wikariusza Chrystusa, ani też biskupów zgromadzonych na synodzie” - stwierdza 80-letni biskup i dodaje, że swoim listem kardynałowie wywołują publiczne zgorszenie u ludu chrześcijańskiego na całym świecie. Wzywa ich również do tego, by jak najszybciej uznali swój grzech i naprawili zgorszenie, jakie spowodowali.

Nie wiem jak długo grecki biskup myślał nad odpowiedzią, ale w moim przekonaniu to nie czterej kardynałowie wywołują publiczne zgorszenie lecz właśnie on. Pytać jest rzeczą ludzką. Zwłaszcza, że adhortacja zostawia sporo miejsca dowolnym interpretacjom, a papież nie wypowiedział się na temat zapisów spornych jednoznacznie. Wysyłanie tego typu zapytań jest znaną od wieków praktyką stosowaną w Kościele. Nowością jest publiczne oskarżanie współbraci w biskupstwie o herezję i być może apostazję. To nowość niebezpieczna, bo w skrajnym przypadku prowadząca ku schizmie. Pół tysiąca lat temu dyskusja teologiczna również wyszła z sal uniwersyteckich na ulice i dla Kościoła skończyła się katastrofą.

Konflikt o „Amoris laetitia” trwa. Wokół dokumentu narosło wiele nieporozumień. Może zakończyć go jedynie papież. W jednej ze swoich wcześniejszych adhortacji pisał on, że „jedność jest ważniejsza niż konflikt”. Wyjaśniał, że są trzy możliwości podchodzenia do konfliktu. Można go ignorować, nie zauważać i „iść, jakby nic się nie stało”. Można również wejść w konflikt do tego stopnia, by stać się jego więźniem i nie potrafić z niego wyjść. Ale można również – i takie postępowanie Franciszek uważa za najwłaściwsze – przyjąć konflikt, rozwiązać i przemienić w „ogniwo nowego procesu”, bo trudno jest budować pokój „ze złamanymi sercami, które rozpadły się na tysiąc kawałków”.

Na razie papież przyjął postawę wyczekiwania. Unika jednoznacznych wypowiedzi i ocen. W jednym z ostatnich wywiadów stwierdzał, że ci którzy nie rozumieją „Amoris laetitia” nie odrobili pracy domowej zadanej przez Sobór Watykański II. Może pora im pomóc?

Tak było także przy okazji dwóch synodów o rodzinie, które odbywały się w 2013 i 2015 roku. Efektem prac synodalnych jest adhortacja apostolska papieża Franciszka „Amoris laetitia” szeroko komentowana w mediach. Dotąd jednak na łamach prasy o papieskim dokumencie dyskutowali głównie dziennikarze i czasem teolodzy. Ci drudzy dość niechętnie, bo niejasne zapisy papieskiego dokumentu woleli rozstrzygać podczas debat uniwersyteckich. Teraz mamy jednak sytuację nową i wyjątkową. O „Amoris laetitia” za pośrednictwem prasy zaczynają rozmawiać biskupi i nie przebierają przy tym w słowach.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Publicystyka
Wybory samorządowe to najważniejszy sprawdzian dla Trzeciej Drogi
Publicystyka
Marek Migalski: Suwerenna Polska samodzielnie do europarlamentu?
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Zamach pod Moskwą otwiera nowy, decydujący etap wojny
Publicystyka
Bogusław Chrabota: Donalda Tuska na 100 dni rządu łatwo krytykować, ale lepiej patrzeć w przyszłość
Publicystyka
Estera Flieger: PiS choćby i z Orbánem ściskającym Putina, byle przeciw Brukseli