Właściciele starszych galerii są zmuszeni do modernizacji: muszą przeznaczyć więcej miejsca na rozrywkę i gastronomię, by wabić klientów w niedziele bez zakupów. Dlatego aż co piąty metr kwadratowy oddany w najbliższym czasie do użytku będzie wchodził w skład powierzchni starego obiektu handlowego, poddawanego przebudowie.

Zyskują też mniejsi. Pokazują to dane Centrum Monitorowania Rynku za marzec. W tym miesiącu – pierwszym z zakazem handlu – sklepy małoformatowe (o powierzchni do 300 mkw.) mogły cieszyć się wzrostem wartości sprzedaży o 23 proc. w porównaniu z lutym. Przybyło także transakcji: było ich o 18 proc. więcej. Wpływ na to miały zapewne wielkanocne zakupy i fakt, że marzec był o trzy dni dłuższy niż luty. Ale nie tylko. Część klientów – zniechęconych odległymi molochami z niedzielnym fast foodem i fitnessem, ale bez otwartych marketów i sieciówek – decyduje się na zakupy w mniejszych sklepach, bliżej domu. I tam, częściej niż dotąd, zostawia swoje pieniądze.

„Koniec gigantomanii, rynek coraz bardziej nasycony"