Wolny czas daje zarobić

Blisko 120 miliardów funtów rocznie, czyli 4 procent produktu krajowego brutto, 2,6 milionów miejsc pracy, czyli 9 procent całego zatrudnienia – więcej niż w sektorze produkcji, budownictwie i branży logistycznej – 102 miliardy funtów dodatkowych przychodów z branż pokrewnych i 32 miliardy funtów wpływów do państwowej kasy, co oznacza 7 procent wszystkich dochodów skarbu państwa.

Publikacja: 15.10.2018 02:00

Piotr Gajdziński

Piotr Gajdziński

Foto: materiały prasowe

Tak wygląda obraz przemysłu czasu wolnego w Wielkiej Brytanii. W Polsce ta stosunkowo nowa branża nie ma w budżecie własnej kategorii, co nie znaczy, że ona u nas nie istnieje. Przeciwnie, istnieje i ma się całkiem dobrze. Mogłaby lepiej, gdyby władze – również władze samorządowe – miały świadomość, jak bogaty jest ten mieszek, do którego można sięgnąć. I przede wszystkim – jak ważny.

Kilka dni temu przysłuchiwałem się dyskusji analityków zastanawiających się, z czego w najbliższych latach mógłby się wziąć wzrost gospodarczy w Europie. Europie, która jest dzisiaj niczym stary kocur, zadowolona ze swojego stanu posiadania i – jak mówił w słynnej restauracji „Sowa i Przyjaciele" premier Morawiecki – siedzi „w swoich głębokich fotelach" i ma „nakumulowane tego kapitału tyle, że możesz ich tam w d**ę pocałować". Konkluzja dyskusji analityków okazała się dla Starego Kontynentu smutna – niewiele jest dziedzin, w których Europejczycy mogliby prześcignąć dynamicznych, wiecznie głodnych sukcesu Amerykanów lub mieszkańców Azji. Bo o ile tamci są wiecznie głodni sukcesu, o tyle syte europejskie kocury chcą konsumować owoce setek lat akumulowania kapitału.

Ten pogląd wydaje mi się prawdziwy. Ale być może oznacza to, że jest jednak dziedzina, która może napędzać rozwój Europy – właśnie przemysł czasu wolnego. Może właśnie u nas ta branża ma szansę dynamicznie się rozwinąć i stać się kołem zamachowym rozwoju naszego kontynentu w drugiej połowie XXI wieku. Bo wolnego czasu Europejczycy już dzisiaj mają naprawdę dużo. Według najnowszych badań w Polsce w ciągu tygodnia pracujemy średnio 40,5 godziny, europejska średnia jest jeszcze niższa, bo niewiele przekracza 37 godzin, a na przykład w Holandii wynosi zaledwie 30,5 godziny. W porównaniu z Azją – błogie lenistwo. W Chinach w ciągu tygodnia trzeba przepracować 44 godziny, w Singapurze i Hongkongu 48, a w Indiach aż 60 godzin. Czas poświęcany pracy będzie się zresztą w Europie kurczył. Automatyzacja i digitalizacja wkracza w nasze życie coraz szybciej i coraz odważniej, więc można być pewnym, że praca zarobkowa będzie zajmowała w naszym życiu coraz mniej czasu, za to rozrywka coraz więcej. Nie jest to bajanie futurysty, bo ten proces przecież już się dzieje.

I to jest pole do popisu dla samorządów. Mądre inwestycje w tej dziedzinie będą owocowały w przyszłości, ale pierwsze owoce mogą wydawać już teraz. Specjaliści podkreślają, że budowa infrastruktury przemysłu czasu wolnego wymusza konieczność współpracy gmin. Przykład najprostszy i już dobrze się u nas sprawdzający to budowa ścieżek rowerowych, które jeśli mają mieć sens, to muszą łączyć interesujące miejsca w kilku gminach. I bardzo często łączą. Sprawdza się to również w przypadku budowy basenów, które nie muszą służyć mieszkańcom jednego tylko miasta, ale również sąsiednich miejscowości. Tym bardziej dotyczy to inwestycji w takie przedsięwzięcia, jak budowa parków rozrywki, skansenów, stoków narciarskich, zagospodarowywania rzek dla wodniaków...

Przemysł czasu wolnego to nie tylko obiekty sportowe i rekreacyjne. To również infrastruktura kulturalna – kina, sale widowiskowe i koncertowe, muzea, teatry (dlaczegóż by nie?) czy parki naukowe. Centrum „Kopernika" jest wspaniałym obiektem, ale wcale nie musi być jedyne. Z powodzeniem podobne centrum może powstać również na przykład w Pile, Słupsku czy Zielonej Górze. Jego stworzenie dla jednego miasta może być zbyt kosztowne, ale gdyby było to wspólne przedsięwzięcie kilku okolicznych gmin? Tej współpracy samorządów mamy ciągle zbyt mało i ciągle potrzebujemy go więcej. Bo dzięki współpracy nie tylko możemy więcej zrobić, ale również efektywniej tworzyć kapitał społeczny, a w rezultacie lepiej i szybciej się rozwijać.

Polskie miasta się wyludniają. Coraz więcej osób wyprowadza się z dużych aglomeracji, aby osiąść w sielskim wiejskim lub małomiasteczkowym krajobrazie. Jesteśmy chłopskim narodem i pewnie ciągnie nas choćby do spłachetka własnej ziemi, ale decydującym argumentem są ceny gruntów, a także nadal jeszcze uboga oferta spędzania wolnego czas. Więc wielu woli sobie ten czas zagospodarowywać, uprawiając róże, pomidory i marchew. Być może, w miarę stawania się społeczeństwem, które „nakumuluje" trochę majątku, argument niższej ceny metra kwadratowego działki budowlanej nieco zblednie. A wtedy przestanie nam już wystarczać nie tylko „miska ryżu", o której z takim rozrzewnieniem mówił w „Sowie i Przyjaciołach" Mateusz Morawiecki, ale swój blask stracą również róże i marchew.

- Niezależny dziennikarz, autor biografii Edwarda Gierka, Wojciecha Jaruzelskiego i Władysława Gomułki pt. „Gomułka. Dyktatura ciemniaków".

Materiał partnera
Dolny Śląsk mocno stawia na turystykę
Regiony
Samorządy na celowniku hakerów
Materiał partnera
Niezależność Energetyczna Miast i Gmin 2024 - Energia Miasta Szczecin
Regiony
Nie tylko infrastruktura, ale też kultura rozwijają regiony
Regiony
Tychy: Rządy w mieście przejmuje komisarz wybrany przez Mateusza Morawieckiego