Największy zabójca wśród raków

Gdyby nowotwory płuca diagnozowano we wcześniejszym stadium, chorzy mieliby większe szanse na leczenie operacyjne i przeżycie. Polska ma jeden z najwyższych współczynników umieralności w Unii Europejskiej.

Aktualizacja: 27.01.2020 20:45 Publikacja: 27.01.2020 19:35

Płuca zaczynają boleć, gdy nowotwór jest już zaawansowany, a leczenie nie zawsze skuteczne

Płuca zaczynają boleć, gdy nowotwór jest już zaawansowany, a leczenie nie zawsze skuteczne

Foto: shutterstock

To będzie rok raka płuca – zapewnił wiceminister zdrowia odpowiedzialny za opiekę onkologiczną Sławomir Gadomski podczas styczniowej konferencji „Priorytety w ochronie zdrowia". I zapowiedział powołanie tzw. lung cancer units, czyli koordynowanych ośrodków leczenia raka płuca, dodając, że finalizowana właśnie w ministerstwie Narodowa Strategia Onkologiczna w wielu miejscach odwołuje się do leczenia nowotworu płuc.

Słowa ministra nie dziwią, jeśli wziąć pod uwagę, że ten największy zabójca wśród chorób nowotworowych odpowiada w Polsce za tysiące zgonów rocznie. Tymczasem na jego leczenie w programach lekowych przeznaczono w 2019 r. w sumie 160 mln zł, podczas gdy nowotwory, dające łącznie taką śmiertelność, kosztowały budżet Narodowego Funduszu Zdrowia aż 1 mld zł.

Jak podkreśla prof. Rodryg Ramlau z Katedry i Kliniki Onkologii Uniwersytetu Medycznego im. Karola Marcinkowskiego w Poznaniu, prezes Polskiej Grupy Raka Płuc, choć Polska jest krajem z najwyższym współczynnikiem umieralności z powodu raka płuca w Unii Europejskiej, nowotwór ten jest wciąż traktowany jak choroba niszowa. Profesor podkreślał potrzebę pilnego zajęcia się aktualnie chorymi i skrócenia ścieżki pacjenta w systemie.

Diagnoza stawiana zbyt późno

Jak wynika z najnowszego raportu „The Economist Intelligence Unit" „Powiew świeżego powietrza. Analiza porównawcza polityki w zakresie raka płuca w Europie" („Breathing in a new era"), w Polsce co roku rejestruje się ok. 23 tys. nowych zachorowań na raka płuca, a z jego powodu umiera nawet 24 tys. Polaków.

To zresztą problem ogólnoeuropejski. Podczas gdy nowotwory ogółem powodują jeden na sześć zgonów w Europie, rak płuca jest przyczyną co piątej z tych śmierci (20,3 proc.). Dane z 2019 r. pokazują, że drugi na tej niechlubnej liście rak jelita grubego odpowiada za 7,9 proc. śmierci z powodu nowotworu, rak piersi za 7 proc., rak prostaty za 5,4 proc., a wszystkie pozostałe nowotwory, których jest łącznie kilkadziesiąt, za 59,4 proc.

A będzie jeszcze gorzej, bo liczba nowych zachorowań na raka rośnie na całym świecie – w 2018 r. odnotowano 2 mln nowych przypadków, o 200 tys. więcej niż sześć lat wcześniej.

Podczas prezentacji raportu „Powiew świeżego powietrza" na konferencji „Priorytety w ochronie zdrowia 2020" Mary Bussel z „The Economist" podkreślała, że duża liczba zgonów i niskie, 15-procentowe wskaźniki pięcioletnich przeżyć wynikają z późnego rozpoznawania oraz niedostatecznej dostępności leczenia. Tymczasem, jak czytamy w raporcie, podczas gdy choroba ta to wyścig z czasem, rak płuca rzadko jest rozpoznawany we wczesnych stadiach, gdy wyleczenie jest jeszcze możliwe dzięki interwencji chirurgicznej. Badania pokazują, że opóźnienia w postawieniu diagnozy skutkują zwiększoną umieralnością.

Specjaliści ostrzegają, że choroba rozwija się podstępnie, przez długi czas nie dając objawów. Prof. Joanna Chorostowska-Wynimko, kierownik Zakładu Genetyki i Immunologii Klinicznej Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc, mówiła w listopadowym wywiadzie dla „Rzeczpospolitej", że w początkowych etapach choroba często nie daje objawów, a kiedy już się one pojawią, często nie budzą niepokoju chorego.

To dlatego, że wczesne objawy są na tyle niespecyficzne, że mogą sugerować szereg innych chorób. Ponieważ na ten nowotwór nierzadko zapadają palacze, którzy już wcześniej borykali się z dolegliwościami ze strony układu oddechowego, wydaje im się, że to niegroźny skutek nałogu. Oczywisty, gdy pali się papierosy. Dlatego do lekarza trafiają, gdy jest już bardzo późno. To sprawia, że nowotwór diagnozowany jest w zaawansowanym stadium, kiedy daje już objawy bólowe albo przerzuty.

Również prof. Maciej Krzakowski, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii klinicznej, podkreślał, że powodem dużej zachorowalności jest zbyt późne wykrywanie, co wynika z niewydolności systemu, ale także marginalizowania objawów. Jego zdaniem kluczem do zmiany tej sytuacji jest profilaktyka i edukacja społeczeństwa w zakresie objawów raka płuca.

Brak kompleksowej opieki

Problematyczna jest też sama diagnostyka, bo – jak podkreślała prof. Joanna Chorostowska-Wynimko – rak płuca trudno poddaje się procedurom diagnostycznym ze względu na swoją lokalizację. Leczenie wymaga udziału całego grona specjalistów – pulmonologa, patomorfologa, radiologa, biologa molekularnego, onkologa klinicznego – radioterapeuty oraz torakochirurga, który leczy operacyjnie. Dlatego na świecie dąży się do tworzenia ośrodków wysokospecjalistycznych, o których wspomina wiceminister Sławomir Gadomski.

Na razie w Polsce wciąż brakuje organizacyjnego usankcjonowania kompleksowej opieki nad chorym na raka płuca. Widać to w raporcie „The Economist Intelligence Unit", który pokazuje, że obciążenie związane z nowotworami płuc jest w Polsce najwyższe spośród wszystkich 11 badanych krajów (Austrii, Belgii, Finlandii, Francji, Holandii, Norwegii, Polski, Rumunii, Hiszpanii, Szwecji oraz Wielkiej Brytanii). Polska ma najwyższy współczynnik DALY (disability adjusted life-years – lata życia skorygowane niepełnosprawnością) i najwyższy wskaźnik umieralności. Dla porównania, Szwecja ma najniższy wskaźnik zachorowalności, najniższy wskaźnik chorobowości (ex aequo z Rumunią), najniższy współczynnik DALY i najniższą śmiertelność. Z kolei Holandia ma najwyższy wskaźnik zachorowalności i chorobowości.

Autorzy raportu nie bez przyczyny koncentrują się na państwach europejskich. Europejczycy palą więcej niż mieszkańcy innych regionów, a to właśnie tytoń uznawany jest za najważniejszy czynnik ryzyka dla wielu rodzajów nowotworów, odpowiadając za ok. 22 proc. zgonów nowotworowych i 85 proc. zachorowań na raka płuca. „Epidemia tytoniowa", jak nazywa ją Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), jest jednym z największych wyzwań dla społeczeństw na świecie (wyrobów tytoniowych używa obecnie 1,3 mld mieszkańców globu). Pozostałe przyczyny tego nowotworu to długoterminowe narażenie na radon, które wywołuje efekt synergii z paleniem, a także smog.

W miarę pogarszania się jakości powietrza wzrasta bowiem odsetek chorób niezakaźnych, a samo zanieczyszczenie powietrza jest czwartym co do wielkości śmiertelnym zagrożeniem dla zdrowia, odpowiedzialnym za jeden na dziesięć zgonów.

Leczenie pochłania miliardy

Te statystyki znajdują odzwierciedlenie w wydatkach – nowotwór płuca odpowiedzialny jest za 15 proc. wszystkich wydatków związanych z nowotworami w Europie. Według szacunków wszystkie choroby nowotworowe w Europie kosztują ok. 126 mld euro rocznie, z czego 52 mld euro stanowią koszty związane z utratą produktywności. Rak płuca stanowi większe obciążenie ekonomiczne, obliczone jako suma kosztów bezpośrednich opieki zdrowotnej i kosztów pośrednich, takich jak utrata produktywności, niż rak piersi, jelita grubego i prostaty. W 2009 r. pochłonął 15 proc. całkowitych kosztów leczenia nowotworów w Europie, czyli równowartość 18,8 mld dol.

Mimo że leczenie chorych na raka płuca jest tak kosztowne, to jest to obszar nadal relatywnie niedofinansowany. Wydatki na raka płuca w Europie są znacznie niższe niż na raka piersi, jelita grubego lub prostaty.

Tymczasem, jak mówił prof. Rodryg Ramlau na panelu poświęconym rakowi płuca podczas konferencji „Priorytety w ochronie zdrowia 2020", w Polsce szybkie zastosowanie nowoczesnego leczenia u pacjentów blokuje długi czas, który musi upłynąć od rejestracji lekarstwa do wpisania go do programu lekowego. Raport „Powiew świeżego powietrza" pokazuje, że w zachodniej Europie zajmuje to od 100 do 200 dni, podczas gdy w Polsce od 600 do 1000 – poinformował.

To powoli zaczyna się zmieniać. W narodowych strategiach walki z rakiem nowotwór płuca wysuwa się powoli na wyższą pozycję. Obok zapowiadanych przez ministra Gadomskiego lung cancer unitów konieczne jest, zadaniem ekspertów, zwiększenie dostępu do nowoczesnego leczenia. Pacjenci w IV stopniu zaawansowania raka płuca skarżą się na brak dostępu do innowacyjnego leczenia w I linii w postaci immunochemioterapii, mimo pozytywnej rekomendacji Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji. W odpowiedzi na pytanie „Rzeczpospolitej" resort zdrowia zapewnia, że program lekowy został już uzgodniony, a wniosek jest na etapie negocjacji cenowych z Komisją Ekonomiczną.

Jest więc nadzieja, że pacjenci doczekają się refundacji oczekiwanej terapii. Możliwe, że będzie to już w maju.

—współpraca Joanna Ćwiek

Tekst jest częścią akcji społecznej „Rzeczpospolitej” – zobacz więcej #oddychaj

Diagnostyka i terapie
Naukowcy: Metformina odchudza, bo organizm myśli, że ćwiczy
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po”: co po wecie prezydenta może zrobić ministra Leszczyna?
zdrowie
Rośnie liczba niezaszczepionych dzieci. Pokazujemy, gdzie odmawia się szczepień
Diagnostyka i terapie
Nefrolog radzi, jak żyć z torbielami i kamieniami nerek
Diagnostyka i terapie
Cukrzyca typu 2 – królowa chorób XXI wieku