„Edytorzy Facebooka rutynowo ukrywali artykuły i wiadomości, które mogłyby interesować konserwatywnych odbiorców" – ujawnił w serwisie Gizmodo były pracownik internetowego giganta. Takie artykuły ręcznie kasowano z listy najciekawszych materiałów promowanych na Facebooku. W ich miejsce „sztucznie" wstawiano te, których wydźwięk pokrywał się ze światopoglądem edytorów.
„Od dawna podejrzewaliśmy, że wiadomości na Facebooku sztucznie obniżają rangę konserwatywnych artykułów, a promują postępowość" – oświadczyli przedstawiciele Breitbart News Network, jednego z największych prawicowych portali w USA.
„Dla każdego, kogo interesuje wolność prasy, to przerażająca informacja" – napisał na Twitterze Bill Grueskin z Bloomberga.
Facebook stanowczo zaprzecza, podkreślając, że „nie znaleziono żadnych dowodów potwierdzających anonimowe doniesienia". „Popularne tematy są wybierane przez algorytm, a następnie przeglądane przez członków naszego zespołu, aby upewnić się, że są to rzeczywiście interesujące wiadomości, a nie zwodnicze linki, kłamstwa czy popularne tematy, lecz bez znaczenia – takie jak np. lunch" – tłumaczy oficjalnie jeden z szefów Facebooka Tom Stocky. „Nasi edytorzy mają jasne wytyczne co do tego, jakie tematy wybierać, biorąc pod uwagę źródła oraz rzeczywiste wydarzenia. Nie mogą natomiast dyskryminować żadnych źródeł lub ideologii, a ich wszystkie działania są rejestrowane, a następnie przeglądane i oceniane".
I na tym sprawa mogłaby się zakończyć, gdyby nie to, że Facebook już wcześniej próbował takich „eksperymentów". A mówimy o serwisie, który na całym świecie ma 1,65 miliarda użytkowników. Codziennie zagląda na niego ponad miliard ludzi. To największy „wydawca" wiadomości na świecie, przez którego przepływa znaczna część informacji z mediów.