Olgierd Roman Dziekoński: Rolnicza metropolia

Twórzmy miasto ładu i różnorodności, a przy okazji możliwości jazdy rowerem w krajobrazie wiejskim blisko domu. Może warto dać samorządowi możliwość stanowienia prawa, które pozwalałoby na ochronę krajobrazu.

Aktualizacja: 11.09.2017 01:10 Publikacja: 11.09.2017 00:59

Olgierd Roman Dziekoński: Rolnicza metropolia

Foto: ROL

Są w Polsce różne miejsca. Śląsk to prawie jak Belgia lub Holandia. Tutaj to 370 mieszkańców na km kw., tak jak w Belgii (w Holandii to aż 409). Jest jednak różnica w krajobrazach. Belgia, czy szczególnie Holandia, to też obszar zurbanizowany, jak Śląsk. Ale gdzie w naszych metropoliach znajdziemy pasy zieleni, green belts, gdzie rolnictwo jest tak blisko domu? W jaki sposób w tak zurbanizowanym obszarze, jakby wielkiej metropolii (89 proc. Holandii), można doświadczać obecności przyrody i krajobrazu rolniczego blisko domu? I do tego starannie utrzymanego. A w Polsce tyle teraz o metropoliach mówimy. Jest już metropolia śląska, dyskutujemy o innych. Potrzebujemy metropolii, ale jako zespołów miast i miasteczek, przedzielonych terenami lasów i pól, nie miejskiej rozlanej dżungli.

Potrzebujemy zróżnicowanej, bogatej w małe miasta struktury urbanizacji w Polsce. Jak oni tam osiągają to zróżnicowanie? Dlaczego możemy tam obejrzeć krowy pasące się koło domów, słyszeć gęgające gęsi? To możemy również znaleźć w Anglii, w metropolii Londynu.

Ale tam to już tradycja miasta ogrodu. Pod znamiennym tytułem „Jutro: pokojowa droga do prawdziwej reformy" już w 1898 roku, a w kolejnym wydaniu z 1902 roku z dodanym podtytułem „Miasta ogrody jutra" Ebenezer Howard zaproponował nowy model urbanizacji. Miasto społeczne, otoczone obszarem rolniczym wsi i jej kulturą, ale jednocześnie mocno osadzone w ekonomicznych realiach, czyli miasto zrównoważonego rozwoju. To stamtąd pochodzi formuła green belts, zielonych pasów, tak trwale obecnych w urbanizacji Anglii, stamtąd miasto ogród, nasze trwałe marzenie. To tam po II wojnie i zniszczeniach władze wykupiły od mieszkańców prawa zabudowy.

To pozwala dzisiaj na przeciwstawienie się presji urbanistycznej. A więc to system planowania powiązany z ekonomią pozwala na utrzymanie harmonii krajobrazu. Dzisiaj w Holandii, ojczyźnie współczesnego planowania przestrzennego, powstają nowe formuły zabudowy. Kasztel miejski – intensywna zabudowa w obszarach wiejskich dla ludności nierolniczej. Urbanizacja wtedy się nie rozlewa. Ale to wymaga transportu, aktywności samorządu. Jak więc stworzyć możliwość, by wieś podchodziła bezpośrednio pod miasto, wciąż pozostając wsią? To kwestia planowania i możliwości ustanawiania przepisów prawa miejscowego dla utrzymania terenów rolniczych. Czyli nowej formuły stref chronionego krajobrazu. Bo krajobraz to tradycja kultury miejsca. Te wiejskie krajobrazy Holandii czy Belgii tak blisko miast są tradycją ich kultury.

Dają też możliwość wypoczynku, spaceru, jazdy rowerem w żywym krajobrazie, a tak blisko domu. Mamy i w Polsce trochę lasów miejskich, bo i Warszawa czy Katowice, nawet Łódź, mają lasy. Brak jednak żywego rolnictwa. Takich gospodarstw jak kiedyś, nie tych ferm przemysłowych. Czyli możliwości doświadczania blisko swojego domu radości krajobrazu naturalnego. Bo to odmiana od przestrzeni miejskiej, nawet gdy tworzona ręką człowieka. Ale do tego potrzebny jest system dopłat rolnych. Bo w Holandii można przez dopłaty do terenów rolniczych wspierać te gospodarstwa, które podlegają presji urbanistycznej.

Kilka programów Unii Europejskiej wskazuje na potrzebę dopłat do terenów rolnych, gdy są utrzymywane w sposób naturalny, a podlegają presji urbanizacyjnej. Może więc warto byłoby w Polsce dać samorządowi województwa lub metropolitalnemu związkowi komunalnemu możliwość stanowienia przepisów prawa, które pozwalałyby na ochronę krajobrazu, ale razem z rekompensatą finansową i obowiązkiem utrzymania terenów wiejskich. W ten sposób uzyskamy różnorodność krajobrazu i podtrzymamy wartość kultury wiejskiej. A blisko domu będziemy mogli dzieciom pokazać gospodarstwo, by zrozumiały, skąd się bierze żywność, co to krowa, gęś czy baran. Twórzmy więc współczesne miasto ładu i różnorodności, a przy okazji możliwości jazdy rowerem w krajobrazie wiejskim blisko domu.

Są w Polsce różne miejsca. Śląsk to prawie jak Belgia lub Holandia. Tutaj to 370 mieszkańców na km kw., tak jak w Belgii (w Holandii to aż 409). Jest jednak różnica w krajobrazach. Belgia, czy szczególnie Holandia, to też obszar zurbanizowany, jak Śląsk. Ale gdzie w naszych metropoliach znajdziemy pasy zieleni, green belts, gdzie rolnictwo jest tak blisko domu? W jaki sposób w tak zurbanizowanym obszarze, jakby wielkiej metropolii (89 proc. Holandii), można doświadczać obecności przyrody i krajobrazu rolniczego blisko domu? I do tego starannie utrzymanego. A w Polsce tyle teraz o metropoliach mówimy. Jest już metropolia śląska, dyskutujemy o innych. Potrzebujemy metropolii, ale jako zespołów miast i miasteczek, przedzielonych terenami lasów i pól, nie miejskiej rozlanej dżungli.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu