We wtorek rano w Monitorze Polskim ukazał się wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 19 lipca, w którym orzekł, że ustawa rozwiązująca problemy reprywatyzacyjne Warszawy nie narusza ustawy zasadniczej. Już wieczorem podpisał ją prezydent Andrzej Duda. W środę 27 lipca, w dniu ogłoszenia wyroku, zapowiedział, że rozważy podpisanie ustawy uznanej przez Trybunał za konstytucyjną po opublikowaniu wyroku. Jak widać długo się nie namyślał, bo zgodnie z art. 122 ust. 3 konstytucji mówi, że prezydent nie może odmówić podpisania ustawy, którą TK uznał za konstytucyjną.

Małą ustawą reprywatyzacyjną nazywana jest ustawy z 25 czerwca 2015 r. nowelizująca ustawę o gospodarce nieruchomościami. Prezydent RP Bronisław Komorowski nie podpisał jej i we wniosku do TK zakwestionował konstytucyjność dwóch przepisów: art. 214a i 214b. Pierwszy przewiduje długą listę przypadków, w których miasto może odmówić ustanowienia prawa użytkowania wieczystego na rzecz dawnego właściciela (jego spadkobierców). Znalazły się na niej m.in.: sprzedaż nieruchomości, oddanie w użytkowanie wieczyste czy przeznaczenie dekretowej działki na cele publiczne, np. szkołę, szpital, siedziby urzędów. Art. 214b stanowi, że sprawy dotyczące wniosków dekretowych się umarza, jeżeli nie jest możliwe ustalenie stron lub ich adresów. Decyzja taka stanowi podstawę do ujawnienia Skarbu Państwa lub gminy jako właściciela w księdze wieczystej. Zdaniem byłego prezydenta nowelizacja ogranicza uprawnienia byłych właścicieli. Trybunał uznał, że oba przepisy są konstytucyjne. Ryszard Grzesiuła, wiceprezes Stowarzyszenia Dekretowiec, uważa że taki taki wyrok to skandal. Jego zdaniem Trybunał Konstytucyjnym zapomniał o dawnych właścicielach i orzekał jedynie w interesie władz stolicy i lokatorów. Jarosław Jóźwiak, wicperezydent Warszawy w rozmowie z Rzeczpospolitą w lipcu br. podkreślał, że od skierowania wniosku prezydenta Bronisława Komorowskiego do Trybunału miasto musiało zwrócić 100 nieruchomości. - Gdyby ta ustawa obowiązywała, nie zrobilibyśmy tego. Pan prezydent, jeżeli nie podpisze tej ustawy, weźmie na siebie odpowiedzialność za rozwój Warszawy. Za to, że kolejne szkoły i przedszkola będą zamykane - przekonywał.

Prezydent podpisując ustawę przesądził, że już niedługo handel roszczeniami zostanie sformalizowany. Dziś umowę sprzedaży można sporządzić na zwykłej kartce papieru. Po wejściu w życie nowych przepisów - ma to nastąpić w ciągu 30 dni od publikacji w Dzienniku Ustaw - obrót roszczeniami będzie się odbywać wyłącznie w formie notarialnej. Po drugie, miasto będzie miało też prawo pierwokupu zarówno nieruchomości komunalnych, jak i Skarbu Państwa. To ma ukrócić sprzedawanie np. roszczenia do kamienicy w Śródmieściu za 50 zł. Nowe przepisy ograniczają też rolę kuratorów. Wprowadzają one zakaz ustanawiania kuratora dla osoby, gdy istnieją przesłanki uznania jej za zmarłą. Obecnie dochodzi do wielu absurdów z tego powodu. Sądy ustanawiają bowiem kuratora dla osoby nieznanej z miejsca pobytu, która ma nawet ponad 100 lat, który w ich imieniu przejmuje nieruchomość. Nowe przepisy przewidują też, że władze Warszawy będą mogły w mediach, internecie poszukiwać właścicieli „śpiochów". W Warszawie jest ich ponad 2 tys. Są to konkretnie nieruchomości w stosunku do których w latach 40. ubiegłego wieku ówcześni adwokaci poskładali wnioski rzekomo w imieniu swoich przyszłych klientów. Mimo że zawierają one wiele braków formalnych, uważa się postępowanie reprywatyzacyjne za ważne. W efekcie nic praktycznie z taką nieruchomością nie można zrobić. Ani lokator nie może wykupić w niej lokalu, ani miasto nie może jej gruntownie wyremontować. Jeżeli właściciele takiego "śpiocha" nie zgłoszą się w ciągu sześciu miesięcy od publikacji ogłoszenia, nieruchomość przejdzie na własność miasta lub Skarbu Państwa. Najważniejsze rozwiązanie nowe rozwiązanie daje nam możliwość odmowy zwrotu nieruchomości w określonych pięciu przypadkach, bez odszkodowania dla byłych właścicieli.