Dwadzieścia trzy lata minęły od nakazu rozbiórki budynku postawionego samowolnie na Nowosądecczyźnie w 1994 r.
Dom jednorodzinny parterowy z użytkowym poddaszem pobudowano bez wymaganego pozwolenia na budowę, więc nakazano jego rozbiórkę w terminie do 30 maja 1996 r.
W 2014 r. główny inspektor nadzoru budowlanego stwierdził nieważność decyzji o rozbiórce w części dotyczącej jej terminu. W pozostałej części utrzymał ją w mocy, a w 2015 r. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie oddalił skargę Jana B. na tę decyzję. Budynek wciąż stał, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Nowym Sączu nałożył więc na sprawcę samowoli 103,3 tys. zł grzywny w celu przymuszenia. Grzywna nie poskutkowała. Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego orzekł zatem, że rozbiórka zostanie wykonana w trybie zastępczym. Miała kosztować ok. 31 800 zł, Jan B. został więc wezwany do wpłacenia 15 900 zł zaliczki.
W zażaleniu na tę decyzję Jan B., powołując się na ustawę o ochronie lokatorów, stwierdził, że „dopiero po uzyskaniu eksmisji lub innego orzeczenia nakazującego opuścić budynek władze nadzorcze budowlane powinny zapewnić całej rodzinie równorzędny budynek, lokal zamienny lub zastępczy albo lokal socjalny".
Wyjaśniono mu w odpowiedzi, że przepisy o ochronie lokatorów nie odnoszą się do właścicieli lokali. W razie rozbiórki budynku organ egzekucyjny nie jest także zobowiązany do uzyskania orzeczenia sądu o nakazie opuszczenia budynku ani do zapewnienia mieszkańcom innego domu lub lokalu.