Prawo wybierania, prawo do sądu, wolność. Otrzymywał to mieszkaniec miasta, stając się jego obywatelem, w średniowieczu. Bez względu na to, czy było to miasto na prawie magdeburskim, średzkim, kaliskim czy wg kodeksu łaskiego. Wolność była więc właściwością miasta. Ale żeby stać się jego obywatelem, należało wybudować dom na działce, którą otrzymywało się od wspólnoty miejskiej. Bo grunty były własnością wspólnoty miejskiej nadane jej, zakupione lub otrzymane. Czyli wolność była prawem własności miejskiej. Ta tradycja miasta europejskiego jest dalej źródłem jego siły. Wspólnota własności miejskiej, czyli odpowiedzialność za tereny miejskie zarówno dla samorządu międzywojennego, jak i dzisiaj w Polsce, jest szczególną wartością. Ale i wyzwaniem. Tereny miejskie Warszawy czy Krakowa powiększały się poprzez przekazywanie terenów dawnych twierdz i fortyfikacji, a też i przez zakupy gruntów. Jak chociażby zakup w 1938 z dóbr wilanowskich Lasu Kabackiego na potrzeby rekreacji mieszkańców Warszawy czy wcześniej wykupione lasy Bielański i Młociński.

Współcześnie miasta w Polsce, gminy, są znaczącym właścicielem nieruchomości. Skarb Państwa również. Bo grunty gminne to ca 443 970 ha, czyli zaledwie 1,4 proc. obszaru Polski. Skarb Państwa to ca 235 840 ha, ale w jego zasobie są jeszcze grunty Agencji Mienia Wojskowego, Agencji Własności Nieruchomości Rolnych Skarbu Państwa i przede wszystkim Lasy Państwowe. Grunty gminne, te możliwe do wykorzystania, czyli w gminnym zasobie, to już tylko 33 820 ha gruntów niezabudowanych. Bo reszta przekazana w zarząd pod drogi, parki , szkoły czy w wieczyste użytkowanie. To mało wobec 211 154 ha również niezabudowanych gruntów Skarbu Państwa. Czy gminy mogłyby mieć więcej? Ustawa o gospodarce nieruchomościami pozwala, a nawet nakazuje w art. 22 na wniosek gminy przekazać jako darowiznę grunty Skarbu Państwa na cele budownictwa mieszkaniowego i jego infrastruktury. A gminne budownictwo mieszkaniowe to zadanie gminy. Ale czy instytucje Skarbu Państwa są dostatecznie życzliwe, aby takie grunty przekazać i czy gminy są aktywne ze swoimi wnioskami. Z gminnego zasobu grunty można przekazać bez przetargu na rzecz tych, którzy budują mieszkania bez zysku, czyli zgodnie z art. 37 ust 3. Więc gmina ma pełne prawo zarządzania swoim zasobem na rzecz rozwoju mieszkań dla mieszkańców. A dla przejrzystości działania powinna sporządzać plan gospodarowania zasobem, a więc publicznie przedstawić swoim mieszkańcom, wspólnocie samorządowej, w jaki sposób grunty miejskie będą wykorzystywane na rzecz rozwoju. A więc zasób powinien być uzupełniany, czyli gmina powinna kupować grunty. Może to robić. Ale to już kwestia jej polityki rozwoju i akceptacji takiej polityki przez mieszkańców. Czyli myślenia o przyszłości. Warto więc tanio kupione grunty procedurami prawnymi i procesami inwestycyjnymi przekształcać w grunty, które będą wykorzystywane dla celów inwestycyjnych. Tak, aby można je zabudować lub przeznaczyć na rzecz mieszkańców bezpośrednio poprzez przekazanie ich na rzecz budowy ich mieszkań lub też na cele wspólne, jak parki, skwery place, lub obiekty użyteczności publicznej, wszystkie przecież służą wolności. Ale gmina nie może przekazać terenów bez przetargu na budowę mieszkań indywidualnym mieszkańcom, muszą oni utworzyć spółdzielnię.

Czy to konieczne? I czy inwestycje publiczne jak parki muszą być własnością gminy? Przecież powinny być po prostu ogólnodostępne. Miejska wspólnota mogłaby lepiej wykorzystywać swoje zasoby przy racjonalnym prawie. Chociażby poprzez długoterminowe dzierżawy, szczególnie gdy dotyczy to budowy, nad urządzeniami infrastruktury publicznej. A więc prawo zabudowy warstwowej „powietrza". Ale tu też brak możliwości prawnych. A więc dajmy prawne szanse dla aktywnej działalności władz miejskich. Nie trzeba wzmacniać kontroli nad miejskimi wydatkami. Bo to my, mieszkańcy, jesteśmy kontrolerami miasta. Po to mamy wybory i referenda. Jest wiele do zrobienia w sferze prawa, aby miasta uczynić miejscami życia ludzi wolnych. Aby polskie gminy, jak w tradycji Europy, mogły być miejscem wolności.