Wprowadzenie instytucji służebności przesyłu do kodeksu cywilnego było dobrym rozwiązaniem. Zagmatwane stany prawne związane z ustanawianiem na nieruchomościach urządzeń przesyłowych wymagały pewnego uporządkowania. Niemniej po kilku latach obowiązywania przedmiotowej regulacji warto zauważyć, że nie wszystkie problemy udało się rozwiązać. Potencjalnych dylematów wciąż jest wiele. Najwięcej pytań budzą chyba jednak kwestie związane z zasiedzeniem służebności przesyłu. Jest tu najwięcej niedopowiedzeń i – co jest jeszcze bardziej szkodliwe – bardzo dużo zróżnicowanych tez orzeczniczych. Czasem dochodzenie służebności przesyłu przypomina więc trochę zabawę w chowanego.
Stare sprawy
Obecny stan prawny może budzić również wątpliwości ze społecznego punktu widzenia. Wyobraźmy sobie bowiem właściciela nieruchomości, na której od wielu lat posadowione było jakieś urządzenie przesyłowe. Obecny właściciel kojarzy mniej więcej, że było to pod koniec PRL i że jego poprzednik prawny nie podpisywał żadnej umowy, w której wyrażałby zgodę na taką lokalizację. I załóżmy, że teraz, w 2016 roku, właściciel ten dowiaduje się od kogoś, że może od obecnego przedsiębiorcy przesyłowego żądać rozliczenia. Zaczynają się problemy.
Może się zdarzyć, że ów ktoś z boku zbyt mocno podpuści naszego właściciela, wskazując mu możliwość uzyskania wielotysięcznego odszkodowania (realnie można uzyskać co najwyżej kilka tysięcy złotych). W innym przypadku okazać się może, że takie żądanie byłoby w pełni adekwatne. Kierowane jest ono przez właściciela do aktualnego przedsiębiorcy przesyłowego odpowiadającego za urządzenie i... znów scenariusze mogą być różne. Czasem przedsiębiorca zaproponuje jakieś porozumienie. Kiedy indziej uzna, że maksyma „milczenie jest złotem" jest tu najwygodniejsza i zupełnie ignoruje pisma właściciela. Może w końcu wyrazić stanowisko, że w jego przekonaniu żądania właściciela (związane z ustanowieniem służebności przesyłu i zapłatą wynagrodzenia), są bezzasadne, bo prawo do korzystania z urządzeń przesyłowych za darmo uległo zasiedzeniu.
Przy czym w żadnym wypadku nie można głosić tezy, że „wszystkiemu są winni przedsiębiorcy przesyłowi". Oni też muszą chronić swoje interesy i pamiętać, że ich budżety nie są z gumy.
Rozbieżności w orzecznictwie
Załóżmy, że nasz właściciel nieruchomości jest na tyle zdeterminowany, aby samodzielnie, lub z czyjąś profesjonalną pomocą, umiejętnie analizować przepisy dotyczące zasiedzenia służebności. W ramach tej analizy szybko dojdzie do wniosku, że w doktrynie i orzecznictwie występuje wiele poważnych różnic związanych z podstawową wykładnią tej instytucji. Dotyczyć mogą one: