Rzecz dotyczy m.in. 10 hektarów gruntów pod Stadionem Narodowym. Ziemia może być warta nawet 4 mld zł. Ostrożne szacunki mówią o 1 mld zł. Tak czy inaczej, gra jest warta świeczki.
Dobra nowina
Roszczenia do terenu zagrabionego dekretem Bieruta zgłaszają dwie rodziny. Jedna to spadkobiercy Aparda Chowańczaka, właściciela jednego z największych zakładów kuśnierskich w II RP, na stale mieszkający w Argentynie. Druga rodzina – Grzybowskich – została w Warszawie. Ubiega się o zwrot także innych nieruchomości – m.in. kamienicy na Pradze-Północ.
Sprawa jest niepodobna do setek innych nie tylko ze względu na gigantyczne pieniądze i wyjątkową nieruchomość. Spadkobierców reprezentuje prawniczka, której działania budzą coraz więcej wątpliwości. Ale po kolei.
Jest rok 2004. Do 82-letniej wówczas pani Jadwigi dzwoni nieznajoma kobieta. – Jest pani bardzo bogata – mówi do słuchawki – opowiada dziś pan Łukasz, wnuk pani Jadwigi. Tak zaczyna się wieloletnia znajomość, może nawet przyjaźń.
– Młoda prawniczka przekonuje babcię, że jest specjalistą od spraw nieruchomościowych i dekretowych. Mówi o sobie „mecenas". Pokazuje artykuły w prasie, o skutkach dekretu Bieruta mówi w programach telewizyjnych. Powołuje się na znajomości w kręgach rządowych. Jest szalenie medialna – mówi pan Łukasz. Do pani Jadwigi młoda prawniczka zaczyna mówić „ciociu". – Byłam przekonana, że mam do czynienia z radcą prawnym – pisze dziś do sądu pani Jadwiga. – Podpisałam z nią umowę cesji, przekazując 1 proc. przysługujących mi uprawnień do użytkowania wieczystego do nieruchomości, m.in. pod Stadionem Narodowym. Podpisałam też umowę współpracy, zgodnie z którą miałam jej przekazać 25 proc. odzyskanego majątku.