Przez lata wystarczyło zajrzeć do aktu notarialnego kupna, by upewnić się, czy mieszkanie można sprzedać już bez podatku. Po środowym wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego może to nie wystarczyć. Sąd uznał, że dla ustalenia terminu, po którym można je sprzedać bez podatku, istotny jest też wpis do księgi wieczystej, a ten nie zawsze musi się pokrywać z rokiem podpisania aktu notarialnego.
Kłopot z gruntem
Większość osób, które chcą sprzedać prywatne mieszkanie czy dom, wie, że aby nie płacić nic fiskusowi, wystarczy odczekać. W Polsce odpłatne zbycie takich nieruchomości podlega PIT tylko wtedy, gdy nastąpiło przed upływem pięciu lat liczonych od końca roku nabycia (wybudowania).
Życie pisze jednak różne scenariusze i ta na pierwszy rzut oka prosta zasada w praktyce wywołuje wiele wątpliwości podatników. O rozwianie swoich do fiskusa wystąpił podatnik, który kupił mieszkanie od dewelopera.
Początkowo wszystko szło dobrze. W październiku 2004 r. transakcja zakupu została sfinalizowana, gdy doszło do podpisania w formie aktu notarialnego umowy o ustanowienie odrębnej własności lokalu mieszkalnego. Na jej podstawie podatnik złożył do sądu wieczystoksięgowego wniosek o założenie dla niego księgi wieczystej. Tu zaczęły się schody.
Z wniosku o interpretację wynikało, że sąd pozostawił go bez rozpoznania ze względu na błędy w podziale geodezyjnym działek, na których stanął blok mieszkalny oraz sąsiedni budynek. Deweloper oraz jego klienci – właściciele mieszkań – musieli wnieść osobne powództwo o zniesienie współużytkowania i współwłasności. Postępowanie o nowy geodezyjny podział działek zakończyło się dopiero w 2008 r. To wymusiło podpisanie w kwietniu 2009 r. aktu notarialnego prostującego pierwotną umowę. Podatnik złożył powtórny wniosek o założenie księgi, co nastąpiło w maju 2009 r.