Marta Sękulska-Wrońska: Wisła to atut Warszawy

Potrzebne są nam odważne decyzje, które pozwolą rzece i jej bulwarom żyć 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu – uważa Marta Sękulska-Wrońska, prezes warszawskiego oddziału SAP.

Aktualizacja: 26.02.2020 09:11 Publikacja: 25.02.2020 21:06

Marta Sękulska-Wrońska: Wisła to atut Warszawy

Foto: materiały prasowe

Miasta powoli uczą się korzystać z potencjału rzek.Czy to, że warszawskie Powiśle zyskało niedawno miano jednej z najfajniejszych europejskich dzielnic, to również zasługa położenia nad wodą?

Marta Sękulska-Wrońska, prezes warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich: To prawda, „The Guardian" docenił Powiśle. I nie dziwię się. W rzekach, czy ogólnie wodzie i miejscach nad nimi położonych, jest coś magicznego. Nie bez przyczyny historycznie miasta lokowano nad wodą. Miało to uzasadnienie nie tylko handlowe, logistyczne, ale i społeczne. Można powiedzieć, że woda łączy ludzi, inspiruje, kojarzy się z dynamiką, a ta idzie w parze z rozwojem.

Jak zatem miasta korzystają z tego magicznego potencjału?

W bardzo różny sposób. Przed 1990 r. mieliśmy do czynienia z odwróceniem się miast od rzek. Porty wzdłuż Odry mocno wtedy podupadły. Teraz te tereny przeżywają reinkarnację. Wykonywane są studia, zaczynają się rozmowy, jak można te obszary i znajdujące się na nich ciekawe obiekty hydrologiczne zaadaptować. Czy powinny służyć dalej funkcji przemysłowej, czy bardziej znaleźć zastosowanie jako miejsca dla mieszkańców. W mojej ocenie odpowiednie zagospodarowywanie terenów wzdłuż rzek może być sposobem na przeciwdziałanie rozlewaniu się miast. To tereny o potencjale centrotwórczym, często dobrze skomunikowane transportem szynowym, który stanowi istotny czynnik oceniany pozytywnie przy wyborze miejsca na lokalizację inwestycji mieszkaniowych czy miejsc pracy.

W których ośrodkach dyskusje o rzekach przybierają na sile?

Choćby w Kędzierzynie-Koźlu. Ale też we Wrocławiu następuje zbliżenie tkanki miejskiej do tzw. waterfrontu, czyli linii brzegowej. Także Szczecin czy Gdańsk dążą do adaptacji terenów poprzemysłowych w dawnych stoczniach i portach, które adaptowane są do celów mieszkaniowych czy biurowych. Pamiętać trzeba jednak, że zmiany nie dzieją się z dnia na dzień. To procesy, które wymagają odważnych ruchów i strategicznego myślenia w perspektywie wieloletniej. Umiejętnego etapowania realizacji inwestycji. Lokalnie stworzony park będzie jednym z impulsów do poprawy jakości życia społeczności. Dla utrwalenia tego zjawiska potrzebny jest „system" połączonych przestrzeni publicznych oraz obiektów, które ją animują, przyciągają użytkowników i efektywnych rozwiązań niebieskiej infrastruktury.

Dzika strona stołecznej Wisły powinna taka pozostać?

Myślę, że tak. To nasz skarb. Nie ma drugiej takiej stolicy w Europie, która miałaby strefę Natura 2000 nieopodal centrum. To wielki atut, z którego mogą korzystać mieszkańcy, bo chcąc być blisko przyrody, nie muszą wyjeżdżać poza granice Warszawy. Co więcej, mieszkańcy Krakowa z nostalgią wspominają czasy, kiedy Wisła nie miała uregulowanej linii brzegowej.

A jak powinien wyglądać plan dla lewej strony Wisły?

Zbudowanie bulwarów po lewej stronie Wisły wraz z ich dalszą, zieloną kontynuacją był i jest dobry. Rozwiązanie powojenne i priorytetowe potraktowanie komunikacji kołowej poprzez zlokalizowanie jej wzdłuż koryta rzeki nie służy rozwojowi urbanistyki. Nie służy łączeniu miasta z rzeką. Być może niedługo będzie trzeba pomyśleć całościowo nad tym pasem terenu.

Sugeruje pani, że należałoby zamknąć Wisłostradę?

Może nie trzeba postępować aż tak kategorycznie. Trzeba jednak z niej uczynić mniejszą granicę, niż jest obecnie. Przypomnijmy sobie burzliwą dyskusję sprzed 20 lat, kiedy pojawił się pomysł schowania części tej trasy pod tunelem. Ten zabieg – mimo licznej krytyki – okazał się korzystny. Doceniony został dopiero w momencie wybudowania Centrum Nauki Kopernik i okolicznej przestrzeni publicznej. Wtedy nastąpiło połączenie nie jedynie poprzez środowisko zbudowane, ale i procesy społeczne i kulturowe, które pojawiły się pomiędzy tymi obiektami. Dziś potrzebne są nam równie odważne decyzje, które pozwolą Wiśle i jej bulwarom żyć 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, zadbać o utrwalenie zainicjowanego połączenia mieszkańców z rzeką.

Miasta powoli uczą się korzystać z potencjału rzek.Czy to, że warszawskie Powiśle zyskało niedawno miano jednej z najfajniejszych europejskich dzielnic, to również zasługa położenia nad wodą?

Marta Sękulska-Wrońska, prezes warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Architektów Polskich: To prawda, „The Guardian" docenił Powiśle. I nie dziwię się. W rzekach, czy ogólnie wodzie i miejscach nad nimi położonych, jest coś magicznego. Nie bez przyczyny historycznie miasta lokowano nad wodą. Miało to uzasadnienie nie tylko handlowe, logistyczne, ale i społeczne. Można powiedzieć, że woda łączy ludzi, inspiruje, kojarzy się z dynamiką, a ta idzie w parze z rozwojem.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu