Dolly 20 lat później

Nie spełniły się marzenia naukowców związane z klonowaniem i nowymi terapiami na tej podstawie.

Aktualizacja: 06.07.2016 23:48 Publikacja: 06.07.2016 18:11

Owieczka Dolly pozuje dla fotoreporterów. W tle jej twórca Ian Wilmut

Owieczka Dolly pozuje dla fotoreporterów. W tle jej twórca Ian Wilmut

Foto: PAP/EPA

5 lipca 1996 roku przyszedł na świat pierwszy ssak sklonowany z komórek somatycznych dorosłego osobnika metodą transferu jąder komórkowych.

Komórki będące źródłem materiału genetycznego do klonowania zostały pobrane z gruczołu mlekowego dorosłej owcy rasy Finn-Dorset. Wyodrębniono z nich jądra komórkowe, które z kolei przeniesiono do wcześniej pozbawionych jąder komórek jajowych owcy rasy Scottish Blackface. Urodziła się owieczka Dolly.

Nikt nie wierzył

Udowodniono w ten sposób możliwość sklonowania całego organizmu na podstawie materiału genetycznego pobranego z dowolnej części jego ciała, z komórek w pełni zróżnicowanych somatycznie, które były zdolne odzyskać swoją pluripotencjalność i w rezultacie zapoczątkować rozwój całego organizmu. (W ogóle pierwszymi sklonowanymi zwierzętami ze zróżnicowanych komórek były Megan i Morag – owce sklonowane rok wcześniej z komórek pochodzących jednak z hodowli komórkowej, a nie bezpośrednio od innego żyjącego zwierzęcia.)

Stało się to w Instytucie Roslin koło Edynburga w Szkocji. Zespołem, który do tego doprowadził, kierowali profesorowie Keith Campbell oraz Ian Wilmut. – Nikt nie wierzył, że to nam się uda, i że jest to w ogóle możliwe – powiedział prof. Campbell podczas pobytu w Polsce w Centrum Nauki Kopernik w Warszawie w 2012 roku.

Dolly żyła tak jak inne owce, urodziła sześć owieczek. W 2003 r. tomografia komputerowa wykazała u niej guzy płuc. Ponieważ choroba ta wyniszcza zwierzęta i powoduje, że cierpią, uśpiono ją 14 lutego 2003, przeżyła sześć lat. Została spreparowana i przekazana do Narodowego Muzeum Szkocji w Edynburgu.

Sklonowanie Dolly wpisano w proces lawinowego postępu dokonującego się od połowy XX wieku. W 1959 roku miało miejsce pierwsze zapłodnienie in vitro; w 1978 urodziło się pierwsze dziecko z probówki; w 1996 roku przyszła na świat sklonowana owca Dolly; po niej sklonowano cielęta, prosięta, koźlęta, koty.

– Postępu nie da się zatrzymać, postęp jest Hydrą – w miejsce jednej odciętej głowy wyrastają wkrótce dwie, po drugiej stronie ściany, za morzem, na innym kontynencie – zauważył Olivier Postel-Vinay, redaktor naczelny francuskiego miesięcznika naukowego „La Recherche".

Wielkie oczekiwania

Ten spektakularny przejaw postępu sprawił, że świat nauki, opinia publiczna, wszyscy liczyli na to, że zaowocuje on równie spektakularnym postępem w dziedzinie zdrowia, nowych terapii. Liczono zwłaszcza na to, że metoda opracowana w Instytucie Roslin umożliwi klonowanie ludzkich organów przeznaczonych do przeszczepów. Jednak nic takiego nie ma miejsca do dziś, transplantologiczny cud nie nastąpił. Okazało się, że obawy z tym związane, medyczne i etyczne, są zbyt duże. Naukowcy nie uzyskali zgody na klonowanie ludzkich zarodków (szarlatani działający poza prawem także niczego nie wskórali na tym polu, poza medialną wrzawą).

– W praktyce, klonowanie do celów medycznych nie spełniło pokładanych w nim nadziei ze względów bioetycznych, a nawet politycznych – powiedział w wywiadzie dla AFP prof. Rosario Isasi z Uniwersytetu Miami.

Nie jest znany ani jeden przypadek przyjścia na świat istoty ludzkiej sklonowanej metodą opracowaną w Instytucie Roslin. Klonowanie jako technika ludzkiej reprodukcji zostało stanowczo odrzucone na całym świecie, nie tylko ze względów etycznych, ale także ze względu na to, że nie wiadomo, czy i na jakie choroby byliby skazani sklonowani ludzie. Na przykład u owcy Dolly wykryto chorobę zapalną stawów, ale nigdy nie udało się ustalić, co było tego przyczyną.

Przypadki sklonowanych zwierząt, skrupulatnie opisywane w prestiżowych pismach naukowych, pokazały, że praktycznie jedynie garstka sklonowanych embrionów jest w stanie rozwijać się aż do narodzin dorosłego osobnika. Taka skuteczność metody, akceptowalna w przypadku zwierząt, w przypadku ludzkich zarodków jest nie do przyjęcia. Okazało się także, że sklonowane zwierzęta mają z reguły problemy zdrowotne.

Zawód

Bezpośrednim rezultatem tych niespełnianych nadziei było malejące finansowanie badań w tej dziedzinie. Obecnie są one prowadzone (klonowanie embrionów przeznaczonych do badań) już tylko w Belgii, Izraelu, Japonii, Korei Południowej, Wielkiej Brytanii i Singapurze.

– Politycy oraz opinia publiczna obawiają się efektu równi pochyłej, a konkretnie tego, że badania wymkną się spod kontroli i dojdzie do katastrofy – podkreśla prof. Rosario Isasi.

Tworzenie komórek macierzystych do celów terapeutycznych – technika opracowana na podstawie klonowania z komórek somatycznych dorosłego zwierzęcia – także budzi wątpliwości natury etycznej. Niektórym naukowcom udało się stworzyć komórki macierzyste w ten sposób (metodą Dolly), ale nigdy nie doprowadziło to do powstania funkcjonalnych ludzkich narządów.

Inna droga

„Nie wszystek umrę" – pisał Horacy, wyrażając wiarę w potęgę poezji. Można to odnieść także do nauki, a konkretnie do przypadku Dolly. Jeśli nawet klonowanie nie zaowocowało bezpośrednimi zastosowaniami w dziedzinie medycyny, to jednak otworzyło drogę innym technologiom. Obecnie za najbardziej obiecującą uważa się iPSC – indukowane pluripotentne komórki macierzyste, sztucznie uzyskane z komórek dorosłego człowieka przez wymuszenie ekspresji odpowiednich genów w tych komórkach. Do ich uzyskiwania nie są potrzebne embriony.

Pierwszy raz zostały wyhodowane w roku 2006 z komórek mysich, a w 2007 r. z ludzkich, przez Shinyę Yamanakę. Za badania w tej dziedzinie Japończyk otrzymał Nagrodę Nobla – za odkrycie, że dojrzałe komórki można cofnąć w rozwoju do komórek macierzystych i następnie przekształcać je w dowolne komórki organizmu. Naukowcy się spodziewają, że tą drogą uda się regenerować zużyte organy lub wszczepiać usunięte.

Inna technika, budząca nadzieje, wywodząca się z doświadczeń z klonowaniem, pozwala przenosić DNA mitochondrialne bez zapładniania in vitro, aby unikać chorób przekazywanych przez matkę. Prof. Aaron Levine, bioetyk z Georgia Institute of Technology uważa, że najważniejszym skutkiem badań nad klonowaniem może być stworzenie zwierząt przeznaczonych do pozyskiwania organów i wytwarzania lekarstw.

– Ale uważam też, że klonowanie zaniknie. Nie ma na nie wystarczającego zapotrzebowania, nie ma dużo pól, gdzie klonowanie jest nieuniknione, i nie można by go zastąpić innymi technikami – podkreśla Levine.

5 lipca 1996 roku przyszedł na świat pierwszy ssak sklonowany z komórek somatycznych dorosłego osobnika metodą transferu jąder komórkowych.

Komórki będące źródłem materiału genetycznego do klonowania zostały pobrane z gruczołu mlekowego dorosłej owcy rasy Finn-Dorset. Wyodrębniono z nich jądra komórkowe, które z kolei przeniesiono do wcześniej pozbawionych jąder komórek jajowych owcy rasy Scottish Blackface. Urodziła się owieczka Dolly.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Nauka
Niesporczaki pomogą nam zachować młodość? „Klucz do zahamowania procesu starzenia”
Nauka
W Australii odkryto nowy gatunek chrząszcza. Odkrywca pomylił go z ptasią kupą
Nauka
Sensacyjne ustalenia naukowców. Sfotografowano homoseksualny akt humbaków
Nauka
Deszcz podczas burzy może uratować życie. Mokra skóra zmniejsza skutki pioruna
Nauka
Odkryto nowy gatunek pterozaura. Latający dinozaur mógł żyć 168 milionów lat temu