W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej": dr. Łukasz Lamża, filozof nauki opowiadał: „Jeśli wyobrażę sobie tę oś [czasu], to z teraźniejszością jest straszny problem, ponieważ tego „teraz” w zasadzie nie ma. Który fragment tej osi czasu jest teraźniejszy? 13.58.17, nie, ten już jest nieaktualny. 13.58.19, nie, ten też już przepadł, 13.58.21... Jeśli przeprowadzimy takie rozumowanie to okaże się, że każdy z nich jest tak samo teraźniejszy jak każdy inny. Nie potrafimy wskazać momentu w czasie, który jest bardziej teraźniejszy. Świat nam się rozpadł na kawałki, bo nie ma teraz”.
Rok to 12 miesięcy, 365 lub 366 dni, 31 536 000 sekund albo 31 622 400 sekund w przypadku roku przestępnego. Czas. W fizyce klasycznej jest samodzielną wielkością, niezależną od innych wielkości, biegnącą w takim samym rytmie w całym Wszechświecie. Mechanika relatywistyczna traktuje go inaczej. Dla niej jest czwartą współrzędną czasoprzestrzeni, a jego upływ jest różny dla różnych obserwatorów.
Newton twierdził, że istnieje tylko jeden uniwersalny czas i nic nie ma wpływu na jego upływ. Leibniz podważał jego teorię twierdząc, że czas porządkuje zdarzenia na świecie i bez zdarzeń czas nie istnieje. Berkeley zaprzeczał im obu twierdząc, że do postrzegania czasu niezbędny jest umysł widzący ruch, a bez niego czas to tylko iluzja. A później przeszedł Albert Einstein. W jego teorii czas jest zależny od prędkości układu odniesienia i jeśli przemieszczamy się z prędkością bliską prędkości światła zegar zwalnia. Podobnie działa to w polu grawitacyjnym. Im silniejsze pole, tym zegar działa wolniej. Choć może wydawać nam się to absurdalne, to jest niezaprzeczalnym faktem, że zegar umieszczony na Mont Everest chodzi szybciej niż ten na powierzchni morza. Dowód? Mamy w każdym telefonie komórkowym i systemie geolokalizacji GPS. Bez uwzględnienia tej zależności nasze określenie miejsca byłoby obciążone błędem jakichś 70 metrów.
Filozofowie analizują czas jeszcze inaczej. Rozpatrują raczej kwestię jego absolutu lub względności. Platon mówi o ruchomym obrazie wieczności, poruszającym się według liczby, Arystoteles utożsamia go z przejściem od możności do aktu, a Kant wspomina o czasie i przestrzeni jako apriorycznych formach naszej zmysłowości.
Skoro każdy odbiera czas inaczej, czym on jest? Czy jest on fundamentalnym zjawiskiem fizycznym, a może raczej złudzeniem, któremu ulegają nasze umysły? Czy musimy poddać się jego tyranii, a może to my nim rządzimy? Jak ważny jest czas w ewolucji? Czy naprawdę czas to pieniądz? Czemu odczuwamy upływ czasu? Jakie są wyzwania naszych czasów?