Na przykład w Australii przypisuje się im zabijanie miliona ptaków dziennie (są to szacunki, dokładne sprawdzenie tej liczby nie jest możliwe). Mimo to traktowane sa jak mniejsze zło, ponieważ znacząco redukują liczbę szczurów w wielkich miastach.

Jednak artykuł, jaki ukazał się na łamach specjalistycznego pisma "Frontiers in Ecology and Evolution" podważa te kompetencje kotów. Autorzy artykułu przedstawiają wyniki badań świadczące o tym, że łowiecki zapał kotów słabnie w obecności szczurów.

W Nowym Jorku naukowcy obserwowali kolonię szczurów, aby przekonać się, czy dachowce stanowią dla nich poważne zagrożenie. Po długotrwałej obserwacji doszli do wniosku, że koty nie zasługują na swoją reputację.

Dwaj badacze amerykańscy, jeden australijski oraz przedstawiciel towarzystwa do walki ze szkodnikami - Arrow Exterminating Company - zainstalowali kamery w jednej z dzielnic Nowego Jorku. Posłużyli się także programem komputerowym do identyfikacji poszczególnych osobników w dużej grupie - ponad stu szczurom wszczepiono czipy, dzięki czemu obserwatorzy mogli rozpoznawać tożsamość konkretnych zwierząt. Chcieli się przekonać, ile z nich zabiją koty.

W ciągu eksperymentu trwającego 79 dni, kamery wideo zarejestrowały 306 sytuacji, gdy koty i szczury przebywały w obrębie tej samej przestrzeni, 20 przypadków spotkań "oko  w oko" i tylko trzy przypadki napaści na szczura, z tego dwa skuteczne.

- Byliśmy zaskoczeni, gdy stwierdziliśmy, że w strefie patrolowanej 24 godziny na dobę przez trzy koty, było tak mało przypadków, do jakich powinno dochodzić z udziałem drapieżników - podkreślają autorzy artykułu. Zaobserwowali oni, że w obecności kotów szczury zmieniały właściwe im zachowania, mniej czasu poświęcały na myszkowanie, badanie otoczenia, a więcej czasu pozostawały w jakimś schronieniu.

O ile nowojorskie koty zabijają bardzo niewiele szczurów, to jednak wpływają na ich postawę "trzymając je w szachu", sprawiają, że nie rozłażą się po mieście; w rezultacie, wprawdzie szczury są w Nowym Jorku, ale widuje się je rzadziej niż wynikałoby to z liczebności ich populacji.

Koty radzą sobie z myszami ważącymi od 20 do 35 gramów oraz z jeszcze lżejszymi ptakami, natomiast są bez porównania mniej skuteczne w pogoni za odpasionymi wielkomiejskimi szczurami, mogącymi ważyć dziesięć razy więcej.

"Ze względu na swoje większe rozmiary, miejskie szczury są mniej bezbronne niż małe gryzonie. Dlatego koty, jako drapieżniki, wolą wydatkować mniej energii atakując mniejsze, słabsze, wolniejsze ofiary. Dachowce oraz inne koty nie wyrządzają takich szkód, o jakie posądzają je ekolodzy, zagrożenie z ich strony dla drobnej fauny jest przeceniane - konkludują badacze.