Rok 2020 w muzyce: Sieć zarzucona na zyski artystów

Za wpływy ze streamu giganci kupowali piosenki gwiazd. Inwestowali Chińczycy, królował BTS, Taylor Swift i raperzy.

Aktualizacja: 30.12.2020 19:51 Publikacja: 30.12.2020 18:50

Taylor Swift

Taylor Swift

Foto: AFP

Pandemia zniszczyła festiwale i koncerty, które wymuszają premiery płytowe. Choć młodsi wydawali po dwa albumy (Taylor Swift i nasi Quebonafide, Taco Hemingway), generalnie traciły agencje koncertowe i artyści, zaś coraz większe wpływy ze streamingu wzmacniały firmy inwestujące w nowe technologie dystrybucji. To z kolei pozwalało skupować prawa autorskie od zubożałych gwiazd.

Granie w sieci

Bohaterem transakcji roku był pierwszy pośród rockandrollowców laureat literackiej nagrody Nobla, czyli Bob Dylan. Zaskoczył wszystkich, gdy na początku pandemii opublikował „Mourder Most Foul", 17-minutowy poemat muzyczny, potem zaś świetny album „Rough and Rowdy Ways". Nie da się wykluczyć, że był to również ruch podbijający wartość sprzedaży praw do 600 songów koncernowi Universal Music Group.

Dla wszystkich idealistów wyprzedaż hipisowskich skarbów to skandal, dla wielu idol artystów niezależnych stał się Judaszem. Jednak inkasując zamiast 30 srebrników 400 mln dolarów, jest też świetnym biznesmenem. Sprzedał piosenki na szczycie hossy, zanim prezydent Joe Biden podniesie podatki od zysków kapitałowych.

Fiona Apple Fetch the bolt cutters CD, Epic/Clean Slate, 2020

Fiona Apple Fetch the bolt cutters CD, Epic/Clean Slate, 2020

materiały prasowe

Kupno hymnów Dylana to przejaw transferu wielkich pieniędzy z tradycyjnych rynków do internetu, który generuje globalnie 66 proc. wpływów ze sprzedaży nagrań. Wielkie zakupy podgrzał Goldman Sachs. Prognozuje, że w 2030 r. liczba użytkowników płatnego streamingu wyniesie 1 mld 150 mln, a wartość rynku muzycznego urośnie do 50 mld dolarów rocznie. Niemal 40 mld przypadnie na streaming. Również dlatego brytyjski Hipgnosis Songs Fund wydał ponad 1 mld dolarów na kupno praw do piosenek m.in. Stevie Nicks i Marka Ronsona. Planuje kolejne zakupy.

Pojawiają się nowi wielcy gracze z Azji. W zeszłym roku sensacją były sukcesy k-popu i grup z Korei Południowej. Na początku 2020 r. chiński Tencent, największy na świecie holding w segmencie nowych technologii, kupił 10 proc. udziałów w Universal Music Group, największym fonograficznym koncernie, wartym ponad 35 mld dolarów. Kilka dni temu zdecydowano o kupnie kolejnych 10 proc. Tencent ma też udziały w Warner Music Group, notowanej na giełdzie ze świetnym wynikiem (wartość wzrosła o 2 mld do 16 mld dolarów).

Kazik Zaraza CD, Sp Records, 2020

Kazik Zaraza CD, Sp Records, 2020

materiały prasowe

Tencent zwiększył również do 34 proc. udziały w Gaanie, indyjskim rywalu Spotify, gdzie też ma swoje udziały (9 proc.). Inwestuje w spółkę Instrumental. Jej narzędzia, oparte na sztucznej inteligencji, wyszukują najpopularniejszych artystów w sieci, by uprzedzić konkurencję w podpisaniu kontraktów.

Takie kryterium spełnia chińska aplikacja TikTok. Ma już 2 mld użytkowników, choć próbował walczyć z nią Donald Trump. Możliwość przesyłania przez fanów fragmentów muzyki i tworzenia własnych teledysków kreuje nowe gwiazdy, a wiele z nich podpisało umowy z dużymi wydawcami.

Quebonafide romantic Psycho CD, QueQuality, 2020

Quebonafide romantic Psycho CD, QueQuality, 2020

materiały prasowe

Tencent kupił też 40 proc. akcji Epic Games, producenta gier komputerowych, m.in. Fortnite'a, ważnej platformy awatarowych koncertów. Raper Travis Scott w animowanej postaci zarobił na dziewięciominutowym występie 20 mln dolarów. Przed pandemią musiał na taki wynik harować przez 20 wieczorów. Z kolei Justin Bieber, Kendrick Lamar i The Weeknd, którego hit „Blinding Lights" był największym przebojem roku, zainwestowały w Wave, produkujący koncerty w sieci.

Paul McCartney Mccartney III CD,Universal Music Group, 2020

Paul McCartney Mccartney III CD,Universal Music Group, 2020

materiały prasowe

Koniec Trójki

Do sieci przeniosły się również tradycyjne występy. Ich operator Maestro przed pandemią organizował średnio 50 płatnych wydarzeń miesięcznie, a na początku lata już 200.

Gdy Dua Lipa zaśpiewała z okazji Święta Dziękczynienia, koszt produkcji był wysoki – 1,5 mln dolarów, ale bilety za 10 dolarów kupiło ponad 250 tys. fanów, a ostatecznie show miał 5 mln logowań, w tym 2 mln z Chin. 20 mln dolarów na jednym streamingowym koncercie zarobiła koreańska grupa BTS. Z kolei bilety na sylwestrowy show Kiss w Dubaju kosztują od 40 do 999 dolarów. W wirtualnej przestrzeni Notre Dame zagra w sylwestra Jean-Michele Jarre.

Finał roku należał do sir Paula. Świetnym albumem „McCartney III", nagranym samodzielnie, w odosobnieniu, wdarł się na szczyty list przebojów w Ameryce i Anglii. Energii dodawała płyta „Power Up" grupy AC/DC. Odrodziła się z popiołów pomimo śmierci założyciela Malcolma Younga i wielu problemów. The Rolling Stones poprzestali na pandemicznym singlu „Living in a Ghost Town". Kolejny wybitny album „Fetch the Bolt Cutters" nagrała Fiona Apple.

Jeśli chodzi o sprzedaż, poza zasięgiem wszystkich był koreański boysband BTS (6,5 mln egz. „Map of the Soul: 7" i ponad 3 mln egz. „Be"). Z euroatlantyckich gwiazd największy komercyjny sukces odniosła Taylor Swift. Jej dwie płyty „Folklore" i „Evermore" rozeszły się w ponad 3,5 mln egz. Niewiele mniej sprzedało się „Shoot for the Stars, Aim for the Moon" rapera Pop Smoke. Niestety, pośmiertnie.

Polskich artystów połączył najpierw hot16challenge2, czyli zbiórka dla służby zdrowia, a potem podzielił stosunek do Funduszu Wsparcia Kultury. Artur Rojek wydał „Kundla", Waglewski Fisz Emade „Duchy ludzi i zwierząt", a Krzysztof Zalewski „Zabawę". W natarciu są raperzy, obecni wśród lektorów „Cyberpunka", który promował polską muzykę. Wśród dokonań młodych warto zauważyć „Skład Kru" kolektywu WCK i „Da Groovement" Undadasea.

W dokumencie i na żywo powróciła Molesta, zaś w Spotify największy hit mieli Quebonafide i Daria Zawiałow z płyty „Romantic Psycho", najczęściej grano CD Maty („100 dni do matury"), najwięcej odtworzeń przypadło na Taco Hemingwaya. Skomentował wybory prezydenckie „Polskim Tangiem".

Większy odzew miał „Twój ból jest większy niż mój" Kazika z pandemicznej „Zarazy". W związku z nią rozegrał się dramat „Listy Przebojów". Cenzorskie ingerencje zniszczyły redakcję Trójki. Jej ludzie się podzielili. Wojciech Mann nadaje w sieci pod szyldem Nowy Świat. Marek Niedźwiecki noworoczny „Top Wszech Czasów" poprowadzi w sieciowej stacji 357.

Pandemia zniszczyła festiwale i koncerty, które wymuszają premiery płytowe. Choć młodsi wydawali po dwa albumy (Taylor Swift i nasi Quebonafide, Taco Hemingway), generalnie traciły agencje koncertowe i artyści, zaś coraz większe wpływy ze streamingu wzmacniały firmy inwestujące w nowe technologie dystrybucji. To z kolei pozwalało skupować prawa autorskie od zubożałych gwiazd.

Granie w sieci

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Kultura
Zmarł Leszek Długosz
Kultura
Timothée Chalamet wyrównał rekord Johna Travolty sprzed 40 lat
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie podaje datę otwarcia
Kultura
Malarski instynkt Sharon Stone