Gdy Motorhead jedli szlam

Specjalna edycja płyt „Overkill" i „Bomber" ukazała się 40 lat po premierze przełomowych albumów.

Publikacja: 24.10.2019 17:52

Motorhead ’79: Lemmy, Phil „Animal” Taylor, Fast Eddie Clark

Motorhead ’79: Lemmy, Phil „Animal” Taylor, Fast Eddie Clark

Foto: BMG

Wznowienie zbiegło się z nominacją grupy do rock'and' rollowego Panteonu Sławy, bo choć żaden z muzyków głównego składu już nie żyje, ich wpływ na rocka jest ogromny: choćby na Metallicę.

Reedycja upamiętnia wydanie dwóch płyt w ciągu roku, które dokonały przełomu na muzycznym rynku w 1979 r. Wyjątkowość „Bombera" i „Overkill" polegała na tym, że gdy punkowcy tracili wiarygodność i zaczęli obrastać w piórka sławy, Motorhead połączyli punk i heavy metal, tworząc wybuchową mieszankę o wyjątkowej surowości, brutalności i szorstkości.

Uderzał w bas

To była muzyka w sam raz na tamte trudne czasy, wyrażająca wściekłość i gniew. W Anglii już piąty rok panował kryzys z trzema milionami bezrobotnych, a inflacja wynosiła 17 procent rocznie. Muzycy żywili się toastami ze szlamem po produkcji piwa, czyli jedzeniem największych biedaków, tak jakby nie skończyły się czasy opisywane przez Dickensa.

– Lemmy był bardzo innowacyjny, gdy głodowaliśmy – wspominał gitarzysta Eddie Clark. – Kładł na tosty chipsy, a jak i tego brakowało – sypał sól lub lał ocet winny. Jedliśmy owsiankę, ale gdy ukradliśmy komuś mleko sprzed drzwi. Nienawidziliśmy rządu, dlatego nie zdecydowaliśmy się na zasiłek społeczny. Wkurzali mnie hipisi, którzy całą noc gadali, żeby zmienić system, a rano szli po jałmużnę.

Na świecie też działo się źle: ZSSR Breżniewa napadł na Afganistan. Idealnie brzmiało hasło Motorhead: „Urodziłeś się, żeby przegrać, żyj, by zwyciężyć".

Nagrania się nie zestarzały. To „Stay Clean", „I'll Your Sister", „Capricorn", „No Class" , „Overkill" oraz cały „Bomber" zrealizowany przez Jimmy'ego Millera, producenta The Rolling Stones. Rarytasem są dwie podwójne płyty koncertowe. Imponujący rockowy hałas tworzy ostry szelest talerzy perkusji i rytm wybijany na dwóch basowych bębnach przez Phila „Zwierzaka" Taylora. Jak wspomina Ashley Howe w specjalnym wydaniu „Melody Breaker" dołączonym do płyt, Taylor grał tak mocno, że perkusja przesuwała się po podeście i trzeba było ją przybić gwoździami do podłogi.

Lemmy nie szarpał basu jak inni, tylko uderzał w struny, zaś sprzężony dźwięk odpowiadał gardłowemu śpiewowi mistrza sznaps-barytonu. Z kolei Eddie Clark był wybitnym rockandrollowym gitarzystą.

Centralną postacią był, oczywiście, Lemmy, otoczony legendą koncertowego menedżera Jimiego Hendrixa, z dorobkiem w grupie Hawkind. Był londyńskim bywalcem, znał wszystkich, wszyscy znali jego. Gwiazdy, barmani i fani.

– Lemmy był dla mnie muzycznym geniuszem – wspomina Peter Hook, basista Joy Division i New Order. – Wyglądał groźnie, a przecież był wyjątkowo miłym gościem, któremu stare nawyki nie przeszkadzały w tym, żeby zakolegować się z każdym. Kobiety go uwielbiały. Pamiętam, jak oglądałem w telewizji „The Girlie Show", gdzie prowadzący chciał Lemmy'ego zawstydzić, zapraszając wszystkie jego były dziewczyny. Tymczasem wszystkie wciąż go uwielbiały!

Peter Hook podkreśla, jak wiele zawdzięcza Lemmy'emu w kwestii brzmienia basu.

– Pewnego dnia weszliśmy do studia Pink Floyd, gdzie na magnetofonie leżały szpule z opisem nagrań Motorhead. Byłem totalnie zaskoczony, gdy inżynier dźwięku wytłumaczył mi, że Lemmy nagrał bas aż na czterech ścieżkach. „Ja też tak chcę!" – krzyknąłem i uzyskałem potężne brzmienie. Lemmy stał się nieformalnym szefem światowego związku basistów. W uznaniu dla zasług kupiłem sobie jego figurę naturalnej wielkości z basem Rickenbackerem i postawiłem w biurze. Cieszę się widokiem patrzącego na mnie Lemmy'ego każdego dnia.

Chciał być Lennonem

Przebojem zdobyli kontrakt w firmie Bronze.

– Kiedy wszedłem do klubu, gdzie występowali, panował piekielny hałas, ale wszyscy byli ubrani w koszulki Motorhead. Lemmy mnie zachwycił. Był samowystarczalny. Nigdy nie widziałem, żeby jadł co cokolwiek, ale zawsze pił whisky z colą. Mówi się, że wiele zawdzięcza punkowi, ale on kochał Beatlesów. Gdy ich zobaczył w Cavern w 1961 r., chciał być drugim Lennonem.

Motorhead pomimo oszałamiającego sukcesu w Anglii, choć radio ich nie grało – nie stracili głowy w sprawie negocjacji z amerykańskimi i japońskimi wydawcami.

– Gdziekolwiek się znajdziemy, wszyscy prezesi narzekają, że gramy zbyt ciężko – mówił Eddie. – Nie wyobrażam sobie, by faceci palący cygara wydali 50 tysięcy na takich obwiesiów jak my. Ale nie pójdziemy na kompromis!

Szarmancki Lemmy

Osobną historię ma okładka „Bombera" zaprojektowana przez Adriana Chestermana.

– Lemmy powiedział: „Dajmy na okładkę bombowca i niech będzie niemiecki, bo źli chłopcy zawsze mają najlepsze zabawki!". Wybraliśmy Heinkla 111 ze szklanymi kabinami, by było można pokazać całe trio.

Projekt znalazł się w zestawieniu stu najlepszych rockowych okładek wszech czasów.

Zachwycone Lemmym i jego kolegami były też członkinie Girlschool, które otwierały tournée Motorhead.

– Pomagał wszystkim dziewczynom, którego tego potrzebowały, pożyczał im pieniądze – wspomina Enid Williams. – Pamiętam, jak oglądałam go z kulis, śpiewającego „Overkill", a obok mnie dosłownie trzęsły się ściany. Nigdy wcześniej nic takiego nie widziałem i nie słyszałem. Jeszcze nie było ich stać na Jacka Danielsa, wszyscy pili taniutkie Special Brew. A potem Lemmy stał się ikoną rockandrollowej fantazji, o której marzy wielu facetów. Kiedy tylko wstawał – otwierał piwo, nie miał nigdy nudnej roboty i kręciło się wokół niego wiele kobiet. Nie było w tym gwiazdorskiego blichtru.

Minął ledwie rok i w 1980 Motorhead wydali swoje opus magnum, czyli „Ace of Spades" i wygrali w rockowego pokera.

Wznowienie zbiegło się z nominacją grupy do rock'and' rollowego Panteonu Sławy, bo choć żaden z muzyków głównego składu już nie żyje, ich wpływ na rocka jest ogromny: choćby na Metallicę.

Reedycja upamiętnia wydanie dwóch płyt w ciągu roku, które dokonały przełomu na muzycznym rynku w 1979 r. Wyjątkowość „Bombera" i „Overkill" polegała na tym, że gdy punkowcy tracili wiarygodność i zaczęli obrastać w piórka sławy, Motorhead połączyli punk i heavy metal, tworząc wybuchową mieszankę o wyjątkowej surowości, brutalności i szorstkości.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Kultura
Zmarł Leszek Długosz
Kultura
Timothée Chalamet wyrównał rekord Johna Travolty sprzed 40 lat
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie podaje datę otwarcia
Kultura
Malarski instynkt Sharon Stone