Zastąpił Erica Claptona w grupie The Yardbirds w 1965 roku – w okresie, gdy w londyńskim metrze pojawiło się słynne graffiti obwołujące Claptona bogiem. Do zespołu polecił go Jimmy Page, inny mag gitary, jeszcze przed założeniem Led Zeppelin.
Tym instrumentalistą jest oczywiście Jeff Beck, jedna z największych, a jednocześnie niedocenionych postaci bluesa i rocka. Znają go nie tylko fani muzyki pop, dzięki słynnej scenie z „Powiększenia" (1966) Antonioniego. Wielki włoski reżyser nakręcił ją w londyńskim klubie podczas występu The Yardbirds. Antonioni pokazał Becka, gdy próbuje grać typowe dla siebie ekstatyczne solo. Niestety, ma problem ze wzmacniaczem, dlatego wpada w furię i niszczy instrument, a pozostałe po tym akcie wandalizmu fragmenty rzuca na widownię.
Nie wiadomo, czy Michelangelo Antonioni zaprosił Becka do zagrania roli rockowego niszczyciela świadomie. Ale nawet jeśli nie, uchwycił cechę gitarzysty, która ostatecznie kosztowała go członkostwo w The Yardbirds. W czasie amerykańskiego tournée został usunięty z zespołu za swój wybuchowy charakter. Jakkolwiek by było – nie był zwykłym awanturnikiem i paliwodą. Wybuchy niezadowolenia brały się z perfekcjonizmu. Beck chciał być wirtuozem w czasach, gdy poziom technologii estradowej nie był zaawansowany, przez co miał liczne powody do frustracji.
– Wszyscy uważają, że lata 60. to było spełnienie marzeń. Nieprawda! – komentował Beck. – Żaden instrument nie był w stanie zagrać tego, co komponowała moja głowa.
Później, gdy technologia poszła naprzód, otrzymał aż sześć Grammy. Od zawsze był znany nie tylko jako świetny technik, ale i majster-klepka. Jako nastolatek, nie mając pieniędzy na instrument, konstruował amatorskie modele, używając pudełek od cygar i linek samolotowych. Jak mówi rodzinna tradycja, Jeffa zafrapowało brzmienie elektrycznej gitary, gdy miał sześć lat. Słuchając radia, słysząc elektrycznie wzmocniony instrument, zapytał mamy „Co to?". Gdy padła odpowiedź, odpowiedział bez namysłu: „To dla mnie!".