Król Dawid w młodych rękach

Oryginalny utwór Arthura Honeggera młody dyrygent Paweł Kapuła postanowił przedstawić z równie młodymi muzykami i chórzystami, dodając wszakże parę gwiazd.

Publikacja: 22.03.2019 11:00

Foto: Filharmonia Narodowa

Z podniośle religijnej tematyki muzycznej polska publiczność zdecydowanie bardziej preferuje utwory wyrosłe w niemieckiej tradycji, o ile Händla, urodzonego w Lipsku, ale przez większą część życia tworzącego w Anglii, także uznamy za kompozytora niemieckiego. Stanowczo nie doceniamy Francuzów, którzy w te rejony muzyczno-biblijne zapuszczali się może rzadziej, ale zawsze czynili to w sposób oryginalny.

Dowodem  na to choćby powstały choćby w latach dwudziestych XX wieku „Król Dawid” Arthura Honeggera. Ten kompozytor jest, co prawda, jest Szwajcarem, ale urodził się w Hawrze (jego ojciec prowadził tam interesy handlowe) i od tego czasu na  zawsze właściwie związał się z Francja.

Nie pamiętam, kiedy po raz ostatni „Król Dawid” był wykonywany w Polsce, choć to utwór oryginalny i ciekawy. Kompozytor nazwał go symfonicznym psalmem, składa się  z 27 części, nie nazbyt długich, ale niezwykle zróżnicowanych. Honegger opowiedział całe losy biblijnego Dawida – od jego zwycięstwa nad Goliatem i pokonania Filistynów, poprzez cudzołóstwo z Batszebą – żoną jednego ze swoich dowódców, za co Bóg go ukarał, aż do osadzenia u schyłku życia na królewskim tronie swego syna Salomona.

Rzadko wykonywanym w Polsce utworem Arthura Honeggera zajął się w ostatni czwartkowy wieczór w Filharmonii Narodowej 25-letni  dyrygent Paweł Kapuła. Należy do najciekawszych młodych indywidualności polskiej muzyki, wybrał sobie także młodych partnerów – orkiestrę Sinfonia Iuventus oraz Chór Akademicki Uniwersytetu Warszawskiego, który pozytywnie zaskoczył poziomem wykonania bardzo odpowiedzialnej partii  w tym dziele.

Ozdobą interpretacji mieli być renomowani soliści. Klasą zatem jak zwykle błysnęła w partii sopranowej Olga Pasiecznik. Karol Kozłowski nie w pełni jednak sobie poradził  z wysoką osadzoną – zgodnie z tradycją muzyki francuskiej –partią tenorową. A z  kolei mezzosopranowy głos młodej Marcjanny Myrlak mimo ładnej barwy nie ujawnił blasku w średnicy. Wyrazisty w partii Narratora był Tomasz Nosiński, przykuwający uwagę epizod wieszczki wykreowała natomiast słowem Danuta  Stenka.

Głównym aktorem tego koncertu pozostał jednak Paweł Kapuła. Nawet jeśli nie w każdym momencie panował nad skomplikowaną strukturą muzyczną „Króla Dwida”, to  jednak w interpretacji całego utworu udowodnił, jak wiele zależy w nim od precyzyjnie odczytanych, pozornie drobnych fragmentów o różnorodnym klimacie – od tajemniczego obrazu spotkania  z wieszczką poprzez groteskowy marsz Filistynów aż  przepełnionej mistycyzmem finałowej części trzeciej dzieła Arthura Honeggera.

Z podniośle religijnej tematyki muzycznej polska publiczność zdecydowanie bardziej preferuje utwory wyrosłe w niemieckiej tradycji, o ile Händla, urodzonego w Lipsku, ale przez większą część życia tworzącego w Anglii, także uznamy za kompozytora niemieckiego. Stanowczo nie doceniamy Francuzów, którzy w te rejony muzyczno-biblijne zapuszczali się może rzadziej, ale zawsze czynili to w sposób oryginalny.

Dowodem  na to choćby powstały choćby w latach dwudziestych XX wieku „Król Dawid” Arthura Honeggera. Ten kompozytor jest, co prawda, jest Szwajcarem, ale urodził się w Hawrze (jego ojciec prowadził tam interesy handlowe) i od tego czasu na  zawsze właściwie związał się z Francja.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
radio
Lech Janerka zaśpiewa w odzyskanej Trójce na 62-lecie programu
Kultura
Zmarł Leszek Długosz
Kultura
Timothée Chalamet wyrównał rekord Johna Travolty sprzed 40 lat
Kultura
Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie podaje datę otwarcia
Kultura
Malarski instynkt Sharon Stone