Warszawski show był pierwszym występem Florence na naszym kontynencie po koncertach w Nowym Jorku, Los Angeles i Londynie. Przyjechała do Polski niedługo przed premierą zapowiadanej na 29 czerwca nowej płyty „High As Hope”. Poza znanym już singlem „Hunger” usłyszeliśmy również premierowe „Sky Full Of Song” i „Patricia”.
Rudowłosa gwiazda, której wizerunek inspirowany jest malarstwem prerafaelitów, jak zwykle przyciągnęła tysiące młodych dziewczyn, a i chłopców z wiankami na głowach. Odpaliła też rakietę swoich największych hitów, w tym „You’ve Got The Love”, „Ship To Wreck” i „What Kind of Man”.
Eteryczna, wrażliwa i emocjonalna, a jednocześnie obdarzona niebywałą skalą mocnego głosu – udowodniła, że jest jedną z najlepszych koncertowych artystek świata. Boso niczym nimfa, z lekkością przebiegała scenę w tanecznych krokach – czasami walca. Sfruwała też na łąkę przed sceną. I choć jej teledyski są zapisem kobiecej fascynacji męską siłą, a zarazem frustracji wywołanej ich fizycznością i brutalnością, która niszczy magię miłości – w tłumie fanów czuła się szczęśliwa i spełniona. Dotykając ich głów jak prorok nadziei, o której śpiewa na nowej płycie, wielokrotnie wybiegała między publiczność.
Wywoływała swoją nieprzewidywalnością przerażenie u ochroniarzy pilnujących jej bezpieczeństwa. Ze wzruszeniem pomieszanym ze wstydem i skromnością opowiadała, jak przełamywała opory, pisząc w nowych piosenkach o swoich najbardziej skrytych tajemnicach. Wszystkie są wołaniem o miłość. Dlatego namawiała fanów, by czule się obejmowali. Prosiła też, by odłożyć telefony i podnieść ręce do góry, aby choć na chwilę poczuć się wolnym. Odzew był stuprocentowy, a słowa Florence, że wsparcie fanów pozwala jej tworzyć nowe piosenki, nie brzmiały banalnie.
W tym roku wszystko sprzyjało fanom i organizatorom. Znakomita pogoda i piknikowa atmosfera na służewieckim Torze Wyścigów Konnych stanowiła świetne tło dla takich gwiazd jak Dua Lipa czy Sam Smith, zdobywca muzycznego Oscara.