Breakout powstał w 1968 r. na gruzach Blackoutu, zespołu stworzonego w 1965 roku. Lider Tadeusz Nalepa rozstał się wtedy ze swoim współpracownikiem Stanisławem Guzkiem (znanym później pod pseudonimem Borys). Postawił na Mirę Kubasińską, żonę.
Debiutancki album „Na drugim brzegu tęczy" przyniósł dwa pierwsze przeboje śpiewane przez Mirę - „Gdybyś kochał, hej!" oraz rhythmandbluesowe „Poszłabym za tobą". Drugi album, „70 a", zwrócił uwagę agresywnym, rockowym stylem gry Nalepy i partiami fletu Włodzimierza Nahornego w stylu amerykańskich grup hipisowskich. Odkryciem był 19-letni podówczas Józef Skrzek, przyszły lider SBB. Wspaniale wpasował się w free-jazzowe granie Nahornego w „Przemijaniu" i ozdobił fortepianowym solem „Dziwny weekend".
Właśnie wtedy, w czasach, kiedy największą popularność dawał rock and roll, Nalepa zdecydował się na bluesa.
- Bo mi się spodobał, dobrze mi się bluesa grało – wyznał mi podczas jednego z wywiadów. – Czułem się z nim wygodnie. Miałem łatwość w komponowaniu. Kalkulacji, co będzie dochodowe, nie przeprowadzałem. Jak przygotowywałem pierwszą płytę, koledzy mówili mi, że nic z tego nie będzie. Ryzykowałem dotychczasową karierę Blackoutów, ale, prawdę mówiąc, nie byłem zbytnio szczęśliwy z powodu rodzaju popularności, jaka jej towarzyszyła, ciągłego zaczepiania na ulicy i tym podobnych spraw.
Nie byłoby sukcesu Tadeusza Nalepy, gdyby nie spotkanie z poetą Bogdanem Loeblem, którego ściągnął do Rzeszowa miejscowy sekretarz KW PZPR, żeby stworzył prężne środowisko literackie.