#RZECZoBIZNESIE: Jarosław Mikołaj Skoczeń: W 2020 nie kupimy tanio mieszkania

2020 r. nie powinien być dobry dla tych, co chcą tanio kupić mieszkanie. Nie ma z czego schodzić w cenie. Chyba, że firmy będą chciały wyprzedawać końcówki mieszkań, żeby się ich pozbyć – mówi Jarosław Mikołaj Skoczeń, członek zarządu Emmersona, gość programu Michała Niewiadomskiego.

Aktualizacja: 22.11.2018 16:41 Publikacja: 22.11.2018 10:47

#RZECZoBIZNESIE: Jarosław Mikołaj Skoczeń: W 2020 nie kupimy tanio mieszkania

Foto: tv.rp.pl

W „Rzeczpospolitej" pisaliśmy, że na rynku nieruchomości jest bańka. W tym roku ceny mieszkań wzrosły o 12-14 proc.

- Jeżeli porównamy to do 2008 r., gdzie w ciągu 3 lat mieszkania podrożały o 100-150 proc., to teraz takiej bańki nie ma. Ceny rosną, nie są oderwane od rzeczywistości. Wszystko drożeje: materiały budowlane, robocizna, paliwo i energia. Największy problem deweloperzy maja z siłą roboczą. Bardzo wzrosły też ceny działek budowlanych. To wszystko przekłada się na ceny mieszkań - tłumaczył Skoczeń.

Dodał, że w 2008 r. była chciwość firm, które budowały, bo widziały, że wszystko się sprzedaje. - Teraz zwyżki są uprawnione – ocenił.

Według GUS w okresie styczeń-październik 2018 r. oddano do użytkowania 146 tys. mieszkań, 3 proc. więcej niż przed rokiem. Jeśli chodzi o budownictwo społeczne, czynszowe, komunalne i zakładowe to było go mniej o 7 proc.

- To jest bardzo dziwne, bo dużo się mówi, że będzie sporo budowane dla najbiedniejszych ludzi. Niestety wzrostów, a nawet utrzymania poziomu z zeszłego roku nie widać – mówił Skoczeń.

- Mimo ogólnych wzrostów po III kw. myślę, że cały rok 2018 zamknie się gorzej niż 2017. Wtedy zostało oddanych ponad 200 tys. mieszkań – dodał. Skoczeń stwierdził, że 2019 r. to będzie początek lekkiego zawirowania na rynku deweloperskim. - Będzie się mniej budowało i sprzedawało – mówił.

Gość ocenił, że 2020 r. nie powinien być dobry dla tych, co chcą tanio kupić mieszkanie.

- Nie ma z czego schodzić w cenie. Chyba, że firmy będą chciały wyprzedawać końcówki mieszkań, żeby się ich pozbyć – zauważył.

- Na rynku wtórnym szukałbym mieszkań, które zostały wybudowane między 1998 a 2003 r. To są w miarę świeże mieszkania, a ich ceny np. w Warszawie wynosiły 3-4 tys. z mkw. Osoba, które chce je sprzedać, jeżeli nie będzie mogła osiągnąć obecnej ceny za mieszkanie, będzie z niej schodziła, bo ma z czego. W takich mieszkaniach widziałbym miejsce do tego, żeby ceny malały - radził Skoczeń.

Zaznaczył, że 2019 r. wszystko pokaże. - Jeżeli spadki budowy i sprzedaży będą postępowały, to ceny mogą się zatrzymać, albo lekko cofnąć – prognozował.

W „Rzeczpospolitej" pisaliśmy, że na rynku nieruchomości jest bańka. W tym roku ceny mieszkań wzrosły o 12-14 proc.

- Jeżeli porównamy to do 2008 r., gdzie w ciągu 3 lat mieszkania podrożały o 100-150 proc., to teraz takiej bańki nie ma. Ceny rosną, nie są oderwane od rzeczywistości. Wszystko drożeje: materiały budowlane, robocizna, paliwo i energia. Największy problem deweloperzy maja z siłą roboczą. Bardzo wzrosły też ceny działek budowlanych. To wszystko przekłada się na ceny mieszkań - tłumaczył Skoczeń.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu