Deweloperzy też chcieliby budować tanie mieszkania

67 hektarów ziemi przekazali do programu Mieszkanie+ samorządowcy z kilkunastu miast. Firmy prywatne uważają, że państwowy inwestor będzie uprzywilejowany.

Aktualizacja: 13.10.2016 08:26 Publikacja: 13.10.2016 08:09

Foto: Rzeczpospolita

Dzięki wczoraj podpisanym umowom ma powstać ponad 6 tys. mieszkań w ramach Narodowego Programu Mieszkaniowego. BGK Nieruchomości – spółka odpowiedzialna za pilotaż Mieszkania+ – zapewnia, że inwestycje odbędą się na zasadach rynkowych, bez angażowania pieniędzy podatników.

Gdzie i za ile?

Na razie wytypowane do zabudowy zostały tereny w Białej Podlaskiej, Chorzowie, Dębicy, Gliwicach, Katowicach, Kobyłce, Nowej Dębie, Pelplinie, Poznaniu, Radomiu, Skawinie, Stalowej Woli, Starogardzie Gdańskim, Trzebini, Tychach, Wałbrzychu i Wrześni.

– To działki o łącznej powierzchni ponad 67 ha, na których powstaną dostępne cenowo mieszkania na wynajem z opcją dojścia do własności. Ich budowa ma za zadanie poprawić sytuację młodych polskich rodzin, dla których uzyskanie lokum o odpowiednim standardzie będzie stanowiło podstawę do podjęcia decyzji o posiadaniu większej liczby dzieci – przekonuje Włodzimierz Stasiak, wiceprezes BGK Nieruchomości SA.

Ile mają kosztować państwowe lokale? Ceny 1 mkw. mają wynosić 2,5–5 tys. zł, w zależności od miasta, lokalizacji działki, standardu budynku. – Chcielibyśmy budować nawet za ok. 2 tys. zł za mkw. w najtańszych technologiach prefabrykowanych, bez wind, stawiając powtarzalne bloki – mówi wiceprezes Stasiak. – Jesteśmy otwarci na współpracę z deweloperami, jeśli będą chcieli budować na naszych zasadach, czyli tanio, bez parkingów podziemnych. Już rozmawiamy na ten temat z kilkunastoma firmami.

Budowa tanich państwowych bloków już cieszy samorządowców. W samym Poznaniu ma powstać około tysiąca takich mieszkań na wskazanych przez miasto działkach. Jak opowiada Tomasz Lewandowski, zastępca prezydenta Poznania, problemem jest zarówno brak odpowiedniej liczby mieszkań socjalnych, jak i lokali o niższym niż rynkowy czynszu.

– Dlatego po upublicznieniu planów rządu bezzwłocznie zadeklarowaliśmy współpracę z operatorem programu Mieszkanie+. Zaproponowaliśmy pola inwestycyjne, które w krótkim czasie mogą być uruchomione – wyjaśnia Lewandowski.

Także zdaniem prezydenta Katowic Marcina Krupy Mieszkanie+ to projekt korzystny dla samorządów. – Udział w przedsięwzięciu oznacza dla nas przyciągnięcie kilku tysięcy mieszkańców – twierdzi Krupa.

Państwo ma łatwiej

Deweloperzy z jednej strony uważają, że Mieszkanie+ nie będzie dla nich konkurencją, bo jest skierowane do innej grupy docelowej – do osób, których nie stać na zaciągnięcie kredytu hipotecznego.

– A to nie są nasi klienci. Dlatego program nie zagraża naszym interesom – zapewnia Marek Poddany, wiceprezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich. Z drugiej jednak strony zwraca uwagę, że zasady budowania osiedli nie dla wszystkich będą takie same. Państwowe mieszkania wejdą bowiem na tzw. szybką ścieżkę załatwiania formalności dzięki specrozwiązaniom w nowym kodeksie budowlanym.

Państwowy inwestor będzie więc w stanie uzyskać pozwolenie na budowę w ekspresowym tempie dzięki temu, że realizuje cele strategiczne państwa, likwidując niedostatek mieszkaniowy.

– Jeśli to rozwiązanie nie obejmie wszystkich budujących mieszkania, to będzie to bardzo zły kierunek. Wykluczenie deweloperów z gry to błąd. Tworzenie od podstaw państwowej firmy inwestycyjnej nie ma sensu. Przecież od 25 lat spółki zdobywają doświadczenie na tym rynku – uważa Grzegorz Kiełpsz, prezes Polskiego Związku Firm Deweloperskich.

Czy klientów ubędzie?

Firmy, które budują najtańsze bloki na obrzeżach miast, obawiają się, że część ich potencjalnych klientów odejdzie do kolejki po Mieszkanie+, gdzie z najemcy stopniowo mają się stać właścicielami. Mówią też, że rynek psuje niepewność, czyli dawanie nadziei, że lepiej poczekać i dostać coś od państwa, niż inwestować samemu. Brakuje jednak szczegółowego określenia ram czasowych programów, który jest zaplanowany na kilkanaście lat.

– Czekają nas bardzo duże zmiany na rynku mieszkaniowym, ale nie tylko z powodu rządowego programu, lecz także dlatego, że wchodzimy w nowy cykl. Kolejny rok mamy prawdziwy boom, który musi się kiedyś skończyć – uważa Jacek Bielecki, ekspert rynku deweloperskiego. – Nowy program państwowy powinien złagodzić skutki cykliczności budownictwa mieszkaniowego. Zmieni się bowiem rola deweloperów, którzy nie będą już decydentami, ale uczestnikami rynku. Będą działać w nowych, ale bezpieczniejszych ramach, jako firmy prowadzące inwestycje.

Natomiast zdaniem prof. Marka Bryxa ze Szkoły Głównej Handlowej państwo, zamiast zostawiać deweloperom, powinno mobilizować oszczędności obywateli, aby ci inwestowali w lokale na wynajem. – Narodowy operator mieszkaniowy może być dużym i niewydolnym quasi-deweloperem. Najlepszym instrumentem dla rozwoju budownictwa na wynajem są ulgi podatkowe. Mają także tę zaletę, że likwidują inwestycje za pieniądze pochodzące z szarej strefy, bo trzeba wykazać się realnymi dochodami, aby z ulgi skorzystać – uważa prof. Marek Bryx.

—współpraca matp

Opinie

Kazimierz Kirejczyk, prezes firmy doradczej Reas

Narodowy Program Mieszkaniowy (NPM) zakłada, że do 2030 roku liczba mieszkań przypadająca na tysiąc Polaków osiągnie średnią europejską, czyli wzrośnie z 363 mieszkań do 435 na tysiąc osób. Oznaczałoby to, że w latach 2016–2030 państwo musiałoby doprowadzić do powstania ok. 2,7 mln lokali. Trzeba by zatem oddawać około 180 tysięcy lokali rocznie, i to pod warunkiem, że ich nie ubędzie. A część z nich będzie wycofywana z zasobów ze względu na swój fatalny stan. To mało możliwe, aby NOM był w stanie sam wybudować tak dużo mieszkań, skoro sektor prywatny przez 15 lat produkował 127 tys. lokali rocznie.

—gb

Wojciech Okoński, prezes spółki Robyg

To dobra inicjatywa. Część osób, których nie stać na kupno własnego lokalu, mogłaby zaspokoić swoje potrzeby dzięki tanim mieszkaniom na wynajem od państwa. I za to trzymam kciuki, aby się udało. Ale pojawia się pytanie o możliwości zbudowania tak tanich mieszkań, które opłacałoby się wynajmować nie za 1,4 tys. zł jak obecnie w przypadku dwóch pokoi, ale za 700–800 zł miesięcznie. Widzę tu olbrzymie trudności. Narodowy Operator Mieszkaniowy też będzie zarabiać, bo przecież musi mieć podstawę, by zaciągnąć kredyt. Ma budować nie za pieniądze z budżetu, ale za pożyczone.

—gb

Dzięki wczoraj podpisanym umowom ma powstać ponad 6 tys. mieszkań w ramach Narodowego Programu Mieszkaniowego. BGK Nieruchomości – spółka odpowiedzialna za pilotaż Mieszkania+ – zapewnia, że inwestycje odbędą się na zasadach rynkowych, bez angażowania pieniędzy podatników.

Gdzie i za ile?

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu