29 proc. w Trójmieście, 27 proc. w Warszawie i 22 proc. we Wrocławiu – o tyle według szacunków firmy JLL Reas podrożały mieszkania w ofercie deweloperów w ciągu dwóch lat (licząc średnie ceny z pierwszych kwartałów). W stolicy pękła bariera 10 tys. zł za mkw., w Trójmieście – blisko 8,9 tys. zł, a we Wrocławiu – niemal 7,7 tys. zł.
Według szacunków Emmerson Evaluation średnie koszty budowy mieszkań w Warszawie w zeszłym roku wyniosły 4,5 tys. zł na mkw., to o 17 proc. więcej niż rok temu oraz o 20 proc. więcej względem 2016 r. W dziewięciu pozostałych dużych miastach średni koszt wyniósł 4,2 tys. zł na mkw., o 9 proc. więcej rok do roku i o 16 proc. więcej niż dwa lata temu. – Wzrost cen mieszkań obserwujemy od mniej więcej czterech lat, w zeszłym roku zwyżki były największe, sięgnęły średnio kilkunastu procent i objęły wszystkie analizowane przez nas miasta – mówi Dariusz Książak, prezes Emmerson Evaluation.
– Główną przyczyną podwyżek był wzrost kosztów – deweloperzy walczyli w ten sposób o utrzymanie marż. Według naszych obserwacji wzrost kosztów w ciągu dwóch, trzech lat można szacować na jedną czwartą czy nawet jedną trzecią. Sytuacja jest teraz taka, że na głównych rynkach deweloperzy praktycznie nie są w stanie wybudować mieszkań po koszcie twardym, czysto budowlanym, poniżej 4 tys. zł na mkw., a przecież do tego dochodzą koszty miękkie plus cena gruntu. Najczęściej koszty twarde wynoszą 4,5–5,5 tys. zł w byłych miastach wojewódzkich, a w Warszawie ponad 5 tys. zł. Koszty cały czas rosną, trend się nie zatrzymał – podkreśla.
Zdaniem eksperta wydaje się, że rynek jest już blisko zatrzymania wzrostu kosztów budowlanych. – To dlatego że deweloperzy zaczęli ograniczać wielkość oferty. Siłą rzeczy mniej inwestycji budowlanych przełoży się na mniejszą presję generalnych wykonawców na wynagrodzenia. Zakładamy, że zatrzymanie trendu wzrostowego powinno nastąpić do końca roku – prognozuje Książak.