I dodaje, że dynamiczny wzrost cen w ostatnich miesiącach może mieć źródło w dużej sprzedaży mieszkań kwalifikujących się do programu "Mieszkanie dla Młodych" na początku roku. Łódź jest miastem, gdzie limity są wyższe od cen rynkowych (dla rynku pierwotnego jest to 4 200,90 zł za mkw.), jest więc możliwe, że duża liczba mieszkań z rynku pierwotnego sprzedawana ostatnio na kredyt z dopłatą (część deweloperów tak ustawia cenniki, by mieszkania ledwie mieściły się w limitach) spowodowała, że w bazie transakcji pojawiło się więcej mieszkań droższych niż średnia cena i ta po prostu wzrosła - wyjaśnia ekspert.
A Marcin Krasoń dopowiada, że oprócz Łodzi niemałe wzrosty w ostatnim roku odnotowano także w Bydgoszczy (6,8 proc.), Gdańsku (7,8 proc.), Szczecinie (8,3 proc.) i Wrocławiu (5,4 proc.)
Droga Warszawa
- Przez ostatnie pół roku przeciętna cena transakcyjna mkw. mieszkania w Warszawie spadała. Jeszcze we wrześniu było to 7,3 tys. zł, by na przełomie roku spaść poniżej 7 tys. zł - podaje Marcin Krasoń. - Najnowszy odczyt wynosi 6925 zł za mkw. Podobnie jak w przypadku Łodzi, jedną z przyczyn zmiany cen może tu być program "Mieszkanie dla Młodych", przy czym w Warszawie prowadzi on do obniżek cen, gdyż limity programu są sporo niższe od rynkowych stawek. Przy limitach 5,3 tys. dla rynku wtórnego i 6,4 tys. zł dla pierwotnego, duża liczba mieszkań w limitach prowadzi do obniżki przeciętnej ceny sprzedawanych lokali - wyjaśnia analityk Home Brokera.
Dodaje, że po gwałtownym zrywie popytu na mieszkania w styczniu, luty przyniósł na rynku kredytów mieszkaniowych wyraźne uspokojenie. - Potwierdzają to dane BIK, które pokazują ilu Polaków składało wnioski o kredyt hipoteczny. I tak w styczniu po kredyt wybrało się o ponad połowę więcej osób niż w analogicznym okresie przed rokiem (wzrost o 52,7 proc.) - podaje analityk firmy Home Broker. - Dla porównania najświeższe dane - za luty - pokazują, że to gwałtowne ożywienie szybko wyhamowało. Co więcej, zryw popytu położył się cieniem na wynikach kolejnego miesiąca. W lutym o kredyt zawnioskowało bowiem aż o 8,9 proc. mniej osób niż w analogicznym okresie przed rokiem. Trudno się temu dziwić, biorąc pod uwagę co było przyczyną tych roszad. Chodzi o program "Mieszkanie dla Młodych", w ramach którego uruchomiono w styczniu kolejną transzę pieniędzy na dopłaty do kredytów. Cieszyły się one taką popularnością, że pieniądze w ciągu kilku tygodni dosłownie wyparowały - przypomina.
A Bartosz Turek dodaje, że wiele osób, aby skorzystać z dopłat, dostosowało moment zaciągnięcia kredytu - jedni zdecydowali się go opóźnić, a inni przyspieszyć. - W efekcie pod koniec 2016 roku popyt na kredyty był mniejszy, ale podobnego efektu możemy spodziewać się i teraz - ocenia ekspert Open Finance. - Mechanizm ten ma też przełożenie na przeciętne ceny transakcyjne. Wyraźnie widać bowiem wzrost cen nieruchomości w drugiej połowie 2016 roku, czego odreagowanie przyniósł przełom 2016/17. W prosty sposób można wytłumaczyć te zmiany wpływem programu dopłat do kredytów. Pamiętajmy, że w lipcu 2016 roku skończyła się kolejna transza pieniędzy na dopłaty. W tym samym momencie doszło do statystycznego wzrostu cen lokali. Powód? Bez dopłat mniej sprzedawało się nieruchomości z niższej półki cenowej, co przełożyło się na wzrost średniej - wyjaśnia.
I dodaje, że ten efekt przez kolejne miesiące potęgowało zbliżanie się daty uruchomienia nowych pieniędzy na dofinansowanie. - Co bardziej zapobiegliwi klienci zaczęli przygotowywać się do tego, aby z początkiem roku ruszyć po dopłaty. W tym celu potrzebne było podpisanie wstępnej umowy zakupu mieszkania jeszcze w 2016 roku, aby z początkiem stycznia możliwe było złożenie wniosku o dofinansowanie - mówi ekspert Open Finance.