Pięciopiętrowy budynek wybudowany w 1938 roku – z myślą o bogatych najemcach – miał charakterystyczny, zaokrąglony narożnik. Mieszkania cechował wysoki standard i zwykle duży metraż: od 100 do 150 mkw. Jeszcze na początku 1939 roku w prasie pojawiały się ogłoszenia atrakcyjnego wynajmu: „Wilcza 71, luksusowe lokale, wszelkie, nowoczesne wyposażenia, gorąca woda, kuchnie, umeblowanie, sklepy". Ze względu na fundatora kamienicy, Mojżesza Horowitza, finansistę ze Lwowa, budynek nazywany bywał kamienicą Horowitzów.
„Na początku XX stulecia dominował na tym odcinku Wilczej duży pieniądz" – wspomina Jerzy Majewski, varsavianista, w książce „Warszawa nieodbudowana". „Mieszkali tu m.in. największy hurtownik owoców południowych Ofinger i właściciel składu kafli Mickun". To właśnie dla majętnych najemców w Śródmieściu powstawały luksusowe rezydencje. Nie były to XIX-wieczne kamienice secesyjne, jak przed rokiem 1914. Nowy styl, jaki pojawił się w luksusowej architekturze warszawskiej w okresie międzywojennym, to udane połączenie awangardowej prostoty funkcjonalizmu z zamiłowaniem do wytworności i pewnej dekoracyjności dalekiej od ostentacji.
Luksy, jak nazywano wtedy luksusowe apartamentowce, miały żelbetowe szkielety konstrukcyjne, geometryczne kształty, płaskie dachy. Hole i klatki schodowe pokryte były zwykle marmurem i alabastrem. Do wykończenia kamienicy przy Wilczej 71 użyto wielu kamieni szlachetnych. „Zastosowanie kosztownych i ciężkich materiałów dekoracyjnych musiało, siłą rzeczy, wpłynąć na utratę największej plastycznej zdobyczy architektury nowoczesnej, a mianowicie lekkości bryły", uważa prof. Andrzej K. Olszewski, historyk sztuki. Architektem Wilczej 71 był Józef Steinberg, autor kilku innych luksusowych kamienic w Śródmieściu. Jego nowoczesny styl podobał się elitom II RP.
„W tym środowisku ludzi solidnych, ustabilizowanych życiowo, wykształcił się osobliwy smak estetyczny. Minęła już epoka, w której warszawscy dorobkiewicze tak radośnie i żywiołowo powierzali architektom, rzeźbiarzom, malarzom całkowitą troskę o wygląd zewnętrzny wznoszonych willi" – pisze Majewski. „Zleceniodawcy patrzyli na ręce architektom, czy nie odchodzą zbyt daleko od kanonu solidnych domów, które powinny świadczyć o zamożności i powadze. Pozwalano sobie tylko na to, co nazywamy przysłowiowo: dyskretnym urokiem burżuazji".
Podwórko ekskluzywnej kamienicy przy Wilczej 71 zdobiła szykowna fontanna w stylu włoskim.