Specustawa mieszkaniowa, do której przylgnęła nazwa lex deweloper, obowiązuje od sierpnia 2018 r. Jej głównym założeniem – jak można przeczytać w uzasadnieniu projektu – było „przyjęcie rozwiązań upraszczających i usprawniających procedury administracyjne związane z realizacją inwestycji mieszkaniowych oraz inwestycji towarzyszących".
Chodzi np. o wprowadzenie możliwości nadania decyzji o pozwoleniu na budowę rygoru natychmiastowej wykonalności (gdy jest to niezbędne ze względu na ważny interes społeczny), skrócenie sądowych terminów na rozpoznawanie skarg na decyzje administracyjne wydane w trybie speca czy wprowadzenie kar za nieterminowe rozpoznawanie wniosków inwestorów przez urzędy.
– Niestety, nie spełnia ona pokładanych w niej nadziei. Jak pokazuje kilkumiesięczne obowiązywanie przepisów, regulacje mają w zasadzie marginalnie znaczenie dla rynku – mówi Przemysław Dziąg, radca prawny z Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Wielkie plany
Lex deweloper stworzył obok warunków zabudowy czy zapisów planu miejscowego nową podstawę starania się o pozwolenie na budowę. Mowa o uchwale lokalizacyjnej podejmowanej przez radę gminy na wniosek inwestora. Daje ona możliwość starania się o realizację inwestycji m.in. na terenach, które w planach miejscowych nie pozwalają na budowę obiektów mieszkaniowych.
Oficjalnych danych o tym, w ilu przypadkach udało się z tej ścieżki do tej pory skorzystać, nie ma. I wszystko wskazuje na to, że nieprędko się pojawią.